Przymusowe pozostawanie w domu, niepewność przyszłości, lęk przed chorobą, rozważania, jak będzie wyglądała gospodarka po zakończeniu epidemii i co to oznacza dla zwykłego Kowalskiego, narastające konflikty w rodzinach stłoczonych 24 godziny na dobę na małym metrażu, samotność osób mieszkających w pojedynkę – to tylko niektóre z przytłaczających nas zmartwień. Niezależnie od zagrożeń zdrowia fizycznego sytuacja, w której się znaleźliśmy, stanowi ogromne wyzwanie dla zdrowia psychicznego. Dlatego warto stosować się do szeregu zasad higieny emocjonalnej.
Nie karm się lękami
Gdy stajemy oko w oko z nieznanym zagrożeniem, przeżywamy poczucie braku kontroli i związany z tym lęk. Dlatego zupełnie naturalnym jest poszukiwanie informacji, pozwalających z jednej strony zrozumieć zagrożenie, z drugiej – odzyskać przynajmniej część kontroli. Zaletą, a jednocześnie problemem współczesności jest internet. Łatwo znaleźć informacje na nurtujący nas temat, trudno oddzielić ziarna od plew: wyłuskać informacje pomocne, odrzucić fałszywe.
Szczególnie trudne jest to w mediach społecznościowych, gdzie udostępnienie budzących panikę informacji wymaga jednego kliknięcia. Dlatego warto przestać obserwować profile osób (nawet znajomych), które udostępniają takie rozbudzające emocje sensacje. Szczególnie polecam rozluźnienie kontaktów ze znajomymi popularyzującymi teorie spiskowe dowodzące, że wszyscy umrzemy (to rozumowanie typu: kraj X czy Y ma tak mało przypadków śmierci, bo fałszuje dane, tak naprawdę umiera większość zarażonych).
Nie rozładowuj emocji w mediach społecznościowych
Podstawową rzeczą, którą możemy zrobić, jest zastosowanie zasady: „pomyśl, zanim prześlesz dalej”. Bardzo wiele z przekazywanych w social mediach wiadomości to plotki, teorie spiskowe, przypuszczenia, czyjeś obawy, emocjonalnie wyrażone apele, piętnujące wszystkich o odmiennym zdaniu itp. Unikajmy tego. Owszem, przekazanie dalej budzącego panikę apelu może dać chwilowe poczucie ulgi (nie siedzę bezczynnie, robię coś), ale potęguję ogólną histerię.
Nie przesyłajmy łańcuszkowych informacji. Jeżeli ktoś przesyła informacje „z zaufanego źródła”, które jest bliżej nieznane (np. tajemnicze zalecenia bezimiennego „specjalisty z Tajwanu” tłumaczone z czeskiego), warto je od razu wyrzucić do kosza. Jeżeli dostałeś informację rzeczywiście z zaufanego źródła (np. autentycznie zadzwonił do ciebie osobiście znany lekarz pracujący w obszarze dotkniętym epidemią na skalę masową, zastanów się, czy informacja ta zawiera spokojnie wyrażone użyteczne wskazówki).
Jest absolutnie naturalne, że ludzie w stresie potrzebują wylać swoje emocje, obawy, żale, często w bardzo emocjonalnej formie przed innymi. Możesz być pomocnym uchem, wysłuchującym z empatią, to naprawdę pomaga. Inna sprawa, że nie musisz. Jeżeli wiesz, że będziesz po takiej rozmowie roztrzęsiony emocjonalnie i sam będziesz potrzebował pomocy – można grzecznie i uprzejmie odmówić. Nie każdy z nas nadaje się do bycia powiernikiem osób sparaliżowanych lękiem czy stresem. Co bardzo pomocne: szereg psychoterapeutów oferuje darmowe wsparcie telefoniczne lub online – warto tam odsyłać osoby potrzebujące takiej pomocy.
Jednak jeśli już masz do czynienia z wypowiedzią rozdmuchującą emocje, zatrzymaj ją dla siebie. Naprawdę nie pomoże przekazywanie jej dalej, a tylko pobudzi panikę u kolejnych osób.
Jeśli sam potrzebujesz pogadać z kimś o swoich obawach, nie rób tego w mediach społecznościowych, porozmawiaj z kimś godnym zaufania osobiście.
Nie wegetuj, żyj
W normalnych warunkach życie mamy poukładane według planu – określone godziny posiłków, pracy lub nauki, zajęć pozaszkolnych czy pozazawodowych, spotkania towarzyskie. Gdy dzieci siedzą w szkole, a rodzice na przykład pracują zdalnie w domu, pojawia się pokusa, by pospać dłużej, a potem w pidżamie siąść przed komputerem czy poleżeć w łóżku ze smartfonem w dłoni, wdając się w jałowe dyskusje czy zabijając czas rozrywkami online.
Dlatego warto – w tym szczególnym czasie, ale i w ogóle – codziennie rano stworzyć i zapisać plan dnia. Miejmy w nim czas na rozrywkę, pracę, czytanie, sprzątanie, ćwiczenia fizyczne, modlitwę. Właśnie ustalone ramy dnia bardzo pomagają w zachowaniu równowagi emocjonalnej. Tak samo, zamiast co chwilę sprawdzać wieści ze świata, warto ustalić określone pory (np. trzy razy w ciągu dnia), gdy się to robi, by niepokoje nie dominowały.
Ten czas można też wykorzystać na rzeczy, które zwykle leżą odłogiem. Zamiast wyszukiwać kolejne informacje, posprzątaj, zasadź kwiatki w doniczce, znajdź online kurs i naucz się czegoś nowego, poczytaj książki, pograj w gry planszowe, odmów cały różaniec itp. Zapytaj znajomych o ich pomysły na spędzanie czasu.
Może to być też czas na zrobienie rodzinnego albumu – przejrzyjmy gromadzone od lat zdjęcia, można je wydrukować i wreszcie opisać, tworząc album.
Humor i zabawa
Pewien znajomy ciekawie ujął temat: „Z perspektywy pracy za granicą porównuję reakcję ludzi na koronowirusa. U mnie – dzika panika i tratowanie się w sklepach, w Polsce – wysyp najlepszych memów, jakie widziałem od lat”. Niektórzy mają wątpliwości, czy można śmiać się z zagrożeń. Jednak humor nam naprawdę pomaga. Kiedy zaczynamy się śmiać, rozładowujemy napięcie. Jeden z najlepszych dowcipów, które zobaczyłam, przedstawiał kolczyki w formie wysadzanych perełkami rolek papieru toaletowego z podpisem: „Okolicznościowa biżuteria upamiętniająca rok 2020”.
Oczywiście śmianie się i wynajdywanie zabawnych rzeczy w trudnej sytuacji nie oznacza lekceważenia zasad bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że to oczywiste.
Zadbaj o relacje
Dla osób mieszkających rodzinnie, szczególnie na małym metrażu, jest to czas napiętych kontaktów, większej drażliwości, łatwości popadania w konflikty. Dlatego warto każdego dnia zadbać, by każdy miał okazję spędzić czas na osobności, np. na długiej kąpieli w wannie czy samotnie w pokoju.
Zaplanujcie też co najmniej jeden wspólny posiłek i jedną wspólną rozrywkę. Wbrew pozorom w o wiele trudniejszej sytuacji są osoby samotne, szczególnie jeśli pracują zdalnie w domu.
Jeżeli ktoś jest sam, warto by znalazł codziennie czas na kontakt osobisty z przyjacielem, znajomym. Ciekawym przykładem znalezionym w sieci byli Włosi, którzy podczas kwarantanny wychodzili na balkony (odległe od siebie po kilka metrów, a więc zachowując bezpieczny dystans) i rozmawiali z sąsiadami, z którymi może wcześniej nie utrzymywali kontaktu.
Jeśli to niemożliwe, można wykorzystać dobra nowych technologii i co dzień umówić się z kimś znajomym na wideoczat, np. przez Skype’a. To nie jest bardzo trudne technicznie, a gdy widzimy rozmówcę, rozmowa jest głębsza i bardziej pomocna niż sama rozmowa telefoniczna.
Generalnie pamiętajmy: to naturalne, że czujemy niepokój, a nawet lęk w trudnej, nieznanej dotąd sytuacji. Ważne, by go nie nakręcać, nie eskalować do stanu histerii. Niestety, część mediów w nieodpowiedzialny sposób potęguje tę panikę. Szczególnie zirytował mnie nagłówek Śmierć na oddziale zakaźnym, gdzie w samym artykule okazało się, że nie ma to nic wspólnego z koronawirusem. Nagłówek miał zadanie sensacyjną treścią nakłonić do przeczytania całości. Dlatego jeśli przyłapałeś jakieś medium na tego typu nieuczciwych zagraniach, warto z niego też zrezygnować.
Pamiętajmy, że nieustanne myślenie o zagrożeniu i czytanie wszystkiego, co z nim związane to najszybszy sposób na doprowadzenie się do stanu chronicznego niepokoju i paniki. Dlatego szukajmy zaufanych źródeł informacji (pamiętając, że popularność jakiejś informacji niekoniecznie świadczy o jej prawdziwości – patrz punkt 1), a większość czasu spędzajmy na konstruktywnych, zaplanowanych zajęciach.