Logo Przewdonik Katolicki

Śledztwo w sprawie eucharystii

Agata Bobryk
fot. Marty Caivano Digital First Media Boulder Daily Camera Getty Images

Aby lepiej zrozumieć, czym jest Eucharystia, trzeba spojrzeć na nią oczami starożytnych Żydów – tak jak widzieli ją Jezus oraz Jego apostołowie.

Dzisiejsza opowieść o Eucharystii zaczyna się w jednym z poznańskich akademików. Proszę wybaczyć mi ten osobisty wstęp – pominęłabym go, gdyby nie intuicja podpowiadająca, że niejedna osoba może odnaleźć w mojej historii własne doświadczenie. W czasach studiów wśród moich akademikowych sąsiadów znajdował się pewien przesympatyczny niekatolicki chrześcijanin. Lubiliśmy spędzać wieczory na dzieleniu się świadectwami, jak Bóg działa w naszym życiu i – jak to zwykle bywa, gdy spotykają się „heretyk” i „bluźnierczyni” – dyskutowaliśmy na ważne tematy teologiczne. Łaska a uczynki, świętych obcowanie, spowiedź, a w końcu także Eucharystia. Chłopak był zakochany w Piśmie Świętym i na moje mało merytoryczne argumenty w obronie Eucharystii przywoływał trafne biblijne cytaty. Łatwo można się domyślać, kto z tych rozmów wychodził z większymi wątpliwościami i niepokojem…
 
Spotkać Jezusa to spotkać judaizm
Czy można zrozumieć Eucharystię? Albo chociaż spróbować to zrobić? Brant Pitre, amerykański teolog, autor książki „Jezus i żydowskie korzenie Eucharystii” klucz do lepszego zrozumienia Eucharystii odnajduje w Starym Testamencie i tradycji judaistycznej. Podobnym tropem idzie Scott Hahn, teolog i były pastor, którego fascynacja tajemnicą żydowskiej Paschy doprowadziła do Kościoła katolickiego. –  Jak mówił Jan Paweł II, nie da się spotkać Jezusa, nie spotykając judaizmu. To tak jakby żona chciała kochać męża, ale zupełnie jej nie obchodziło, co robił i kim był, zanim się poznali – zauważa o. Maciej Biskup OP, popularyzator wiedzy o żydowskości Jezusa. – Wcielenie Jezusa nie polegało na tym, że stał się on jakimś ogólnym człowiekiem, bo nie ma czegoś takiego. Jezus przyjął w podwójnym znaczeniu żydowskość – fizyczną, bo urodził się z matki Żydówki, i kulturową – bo wychowywał się w kulturze żydowskiej, praktykował religię żydowską. Ten żydowski kontekst jest często bardzo potrzebny, aby zrozumieć nauczanie i postępowanie Jezusa – kontynuuje. Zatem zanim zasiądziemy wraz z apostołami do ostatniej wieczerzy, wpierw przyjrzyjmy się żydowskiej uczcie paschalnej.
 
Oto krew przymierza
Gdy czytamy w Księdze Wyjścia opis biblijnej nocy paschalnej, naszą uwagę mogą zwrócić trzy powiązane ze sobą elementy: baranek, krew i uczta. To nie przynależność etniczna czy nieskazitelna moralność, ale życie baranka ocala pierworodnych Izraelitów przed podzieleniem losu ich egipskich sąsiadów. Baranek paschalny był typową ofiarą zastępczą – życie zwierzęcia za życie człowieka – również później spotykaną w judaizmie. Taki typ ofiary był nie tylko „zamiennikiem”, ale także reprezentantem osoby, która ją składała – gdy ofiarnik patrzył, jak kapłan w jego imieniu podrzyna gardło zwierzęcia, było to tak jakby obserwował własną egzekucję.
Baranka paschalnego nie trzeba było jednak jedynie zabić, ale także pokropić jego krwią odrzwia domu oraz zjeść. W pośpiechu i z gorzkimi ziołami – nie przyjemność była bowiem ważna, ale wymiar sakralny tego posiłku. Co ciekawe, krew i uczta pojawiają się jeszcze raz w historii wyjścia Izraelitów, w jej momencie kulminacyjnym. Po spisaniu Księgi Przymierza u stóp góry Synaj Mojżesz składa ofiarę całopalną i skrapia lud „krwią przymierza”. Następnie wraz z Aronem, Nadabem, Abihu i starszymi Izraela wstępuje do nieba, gdzie „[…] mogli przeto patrzeć na Boga. Potem jedli i pili” (Wj 24, 11). Ta niezwykła niebiańska uczta jest dopełnieniem i potwierdzeniem nowego przymierza zawartego właśnie między Panem a narodem wybranym.
 
Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym
Święto Paschy nie było zwyczajnym świętem. Sam Bóg nakazał obchodzić je Izraelitom jako „dzień pamiętny” „przez wszystkie pokolenia” (Wj 12, 14). Uczestniczący w Passze Żydzi mieli postrzegać ją jako coś więcej niż po prostu wspominanie pewnego epizodu z historii narodu. W czasie paschalnego rytuału hagady najmłodsze dziecko zadaje pytanie: „Czym różni się ta noc od wszystkich innych nocy”, na co ojciec odpowiada: „Z powodu tego, co uczynił mi Pan, gdy wychodziłem z Egiptu”. Pascha nie tylko opowiadała o wyzwoleniu Izraelitów i zawarciu przymierza, ale także uobecniała te wydarzenia. Była to, jak piszą Curtis Mitch i Edward Sri, „liturgiczna pamiątka, w której przeszłość i teraźniejszość stają się jednym”. Z Paschą wiązały się także pewne obietnice mesjańskie. Wierzono, że Mesjasz objawi się właśnie w czasie tego święta i jako „nowy Mojżesz” wyprowadzi Izrael z „domu niewoli” ku nowej Ziemi Obiecanej, pośrednicząc w zawarciu nowego, wiecznego przymierza między Bogiem a ludem.
 
Pascha Jezusa
Czy ostatnia wieczerza była ucztą paschalną? Chociaż bibliści spierają się, czy odbyła się ona dokładnie w dzień święta Paschy, na ogół są zgodni, że posiłek, który jedli apostołowie wraz z Jezusem, ma znamiona uczty paschalnej i właśnie w tym kluczu powinien być interpretowany. Sam Pan Jezus chciał, aby apostołowie patrzyli na ostatnią wieczerzę przez pryzmat tego niezwykle ważnego dla Żydów święta (zob. np. Łk 22, 15), w centrum którego znajdowała się ofiara z baranka. Po prawie dwóch tysiącach lat nauczania jesteśmy przyzwyczajeni do myśli, że śmierć Pana Jezusa na krzyżu była ofiarą za nasze grzechy, dla świadków tego wydarzenia nie było to jednak wcale takie oczywiste. Starożytny Żyd wiedział, że aby złożyć ofiarę, potrzeba samej ofiary zwierzęcej lub pokarmowej, kapłana oraz świątyni. Na Golgocie, poza murami Jerozolimy, Rzymianie niewinnie ukrzyżowali człowieka. Gdzie kapłan? Gdzie ofiara? W Wieczerniku.
 
Ciało moje za was wydane
Dopiero z perspektywy ostatniej wieczerzy śmierć Jezusa jawi się jako ofiara za ludzi, a nie zwykła egzekucja. „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” – to słowa, które Jan Chrzciciel wypowiada po tym, jak po raz pierwszy widzi i rozpoznaje Jezusa. Pierwsi chrześcijanie bardzo szybko utożsamiają Jezusa z barankiem paschalnym, idealną ofiarą przebłagalną zabitą w zamian za życie każdego człowieka. Jezus jest ofiarą – Barankiem Bożym, ale także kapłanem, który ofiarę składa. Dzieje się to w momencie, gdy błogosławi chleb, mówiąc: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane” (Łk 22, 19). Ofiarnego baranka nie trzeba tylko zabić, ale również zjeść. Tylko taka ofiara jest pełna, bo tylko taka ofiara ma moc, aby przemieniać. W Wieczerniku apostołowie jedzą chleb, który stał się ciałem Chrystusa-baranka, i piją wino, które stało się „Krwią Przymierza”, wylaną za wielu na odpuszczenie grzechów (Mt 26, 28). Zostaje zawarte nowe wieczne przymierze między Bogiem a Ludem Bożym.
 
Na zawsze Eucharystia
„To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22, 19) przykazuje Jezus, a w Jego słowach brzmi echo „dnia pamiętnego”, obchodzonego „na zawsze”, w którym przeszłość i teraźniejszość spotykają się ze sobą. „Na zawsze”, bo ofiara Chrystusa nie jest czymś, co wydarzyło się i przeminęło. Jezus wciąż nieustannie ofiarowuje się swojemu Ojcu, choć obecnie jest to już ofiara bezkrwawa. „Na zawsze” także dlatego, że krzyżowa ofiara Baranka Bożego wciąż i na zawsze ma moc odpuszczenia grzechów. Naszych i wszystkich pokoleń, które po nas przyjdą.
 
[ramka#1]
Dlaczego chleb, a nie mięso baranka?
Skoro Jezus utożsamiał siebie z barankiem paschalnym, dlaczego nie przemienił w swoje ciało mięsa tego zwierzęcia? W opisach ostatniej wieczerzy żaden z ewangelistów nie wspomina o tym, aby apostołowie wraz z Jezusem jedli nakazanego przez Prawo baranka. Najważniejszego dania paschy w Wieczerniku mogło w ogóle nie być, gdyż… nie było ono już potrzebne. To Jezus jest nowym Barankiem, idealną ofiarą przebłagalną. W tradycji Starego Testamentu chleb był natomiast niezwykle ważnym znakiem obecności Boga.
Manna była nadprzyrodzonym „prowiantem”, który Izraelici otrzymali od Boga na czas wędrówki do Ziemi Obiecanej. Uważano ją za świętą i przechowywano w przybytku, a później w Arce Przymierza wraz z tablicami Dekalogu. Wierzono, że manna, „chleb aniołów” powstała na początku czasów jako rajski pokarm i spodziewano się, że Bóg ześle ją ponownie  na ziemię, gdy nadejdzie Mesjasz.
Jezus odnosi się do manny trzykrotnie. W czasie tzw. Mowy o chlebie życia wprost utożsamia nową mannę dającą życie wieczne ze swoim ciałem: „Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba (J 6, 48–59). Wcześniej Jezus dokonał cudu rozmnożenia chleba, w którym Żydzi dostrzegli wyraźny znak mesjański, co poskutkowało tym, że chcieli obwołać Go królem (J 6, 1–15). Po raz trzeci Jezus odnosi się do manny w modlitwie Pańskiej. Chodzi o kłopotliwy dla tłumaczy fragment o „chlebie naszym powszednim”. Sposobów na przetłumaczenie greckiego „epiousios” (powszedni) jest wiele: [chleb] na obecny czas, na nadchodzący dzień, konieczny do istnienia. Jeżeli zaś przełożymy go dosłownie: „epi” – na, nad, ponad, „ouisia” – substancja, natura, okazuje się, że mamy do czynienia z chlebem nadnaturalnym. Takie rozumienie chleba powszedniego odnajdziemy w Katechizmie Kościoła katolickiego (KKK 2837).
Chleby pokładne, czyli hebrajskie „lehem ha panim”, co można przetłumaczyć także jako Chleby Obecności lub dosłownie Chleby Oblicza wspominane są jedynie w Starym Testamencie i tradycji rabinistycznej. Po nadaniu dziesięciu przykazań Bóg nakazał Izraelitom uczynić święty przybytek, w którym ma znaleźć się złoty stół z dwunastoma chlebami na znak przymierza z dwunastoma pokoleniami Izraela. Chleby Oblicza stanowiły ofiarę bezkrwawą, składaną w każdy szabat przez najwyższego kapłana i spożywaną jedynie przez kapłanów. Niezwykle intrygujący przekaz o chlebach odnajdziemy w Talmudzie. Zgodnie z Wj 34, 22–23 każdy dorosły Izraelita musiał trzykrotnie w ciągu roku ukazać się przed obliczem Pana. Jak to możliwe skoro jednocześnie wierzono, że oglądanie Boga skutkuje natychmiastową śmiercią? Talmud relacjonuje, że w czasie Święta Tygodni kapłani wynosili stół z chlebami pokładnymi na zewnątrz świątyni. Dzięki temu, że chleby pokładne znajdowały się w pobliżu Świętego Świętych „nasiąkały” Bożą obecnością. Kapłani unosili stół i pokazywali go pielgrzymom ze słowami: „Patrzcie, oto miłość Boga do was”. W ten sposób obowiązek ukazania się przed Bogiem zostawał spełniony.
 
[ramka#2]
Trudna jest ta mowa
Dla starożytnego Żyda, który słuchał mowy Jezusa o chlebie życia, słowa Zbawiciela były wręcz ekstremalnie gorszące. Po pierwsze, podważały one tabu zakazujące jedzenia ludzi, a po drugie, łamały równie ważny zakaz spożywania krwi. Nic dziwnego, że w reakcji na słowa Jezusa uczniowie szemrali. A może to słuchacze popełnili błąd, rozumiejąc słowa Jezusa dosłownie? Może Jezus tylko użył metafory, przez którą chciał powiedzieć, aby karmić się Jego słowami i łaską? Warto zauważyć, że gdy uczniowie zaczęli szemrać przeciwko Jezusowi, ten nie wyprowadził ich z rzekomego błędu, jak zrobił na przykład wtedy, gdy apostołowie wzięli ostrzeżenie przed „kwasem faryzeuszy” za przestrogę, aby nie kupować od nich chlebowego zakwasu. „To was gorszy?” – pyta Jezus swoich uczniów. –  „A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem?” (J 6, 62). Czy zmartwychwstanie i wniebowstąpienie będzie dla was równie gorszące?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki