Zakończył się watykański szczyt dotyczący przerażająco smutnej sprawy wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. Niestety, nie jest to jedyna forma seksualnego wyzysku, jaki ma miejsce w Kościele. Kilkanaście dni wcześniej Franciszek przyznał, że istnieje problem wykorzystywania sióstr przez księży. Odnosząc się do tych słów, zasłużona i doświadczona polska zakonnica, matka Joanna Olech stwierdziła, że proceder ten istnieje także w Polsce, i to od dawna.
Wciąż jestem pod wrażeniem słów tej zakonnicy, sekretarki generalnej (a wcześniej przewodniczącej) Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych. Uświadamiają one wstrząsającą jednak prawdę i budzą podziw dla odwagi matki Olech. Trudno się dziwić, że jej słowa wywołały międzynarodowy rezonans. Kościół w Polsce wciąż przecież postrzegany jest jako szczególna oaza katolicyzmu na tle więdnącej duchowo Europy. A tu raptem taki strzał...
Jestem pewien, że celem polskiej urszulanki nie było wywoływanie skandalu czy chęć medialnego „zaistnienia”. Zbyt poważna i zbyt odpowiedzialna to postać. Głównym motywem była zapewne chęć przerwania procederu brudzącego wspólnotę Kościoła. Niezależnie bowiem od skali zjawiska (pozostaje ona nieznana), każdy przypadek – podobnie jak z wykorzystywaniem nieletnich – jest tym o jednym za dużo. Niewątpliwie też decydując się na tak otwartą wypowiedź, matka Olech chciała dodać innym siostrom odwagi. „To my, zakonnice, musimy same o siebie zadbać. Nie jesteśmy dziećmi ani ubezwłasnowolnionymi osobami. Mamy swoją godność i musimy być tego świadome, także w relacjach, o których mówimy. Nie możemy się dać wykorzystywać” – stwierdziła urszulanka. Słowa matki Olech zwróciły uwagę na los polskich zakonnic w ogóle. Jej słowa: „musimy same się szanować i nie pozwalać, by nas nie szanowano” można przecież odnieść nie tylko do problemu wykorzystywania seksualnego.
W tym miejscu przypomina się inna, odważna, równie zasłużona polska zakonnica, benedyktynka Małgorzata Borkowska, autorka Oślicy Baalama, małej-wielkiej książeczki o traktowaniu zakonnic przez polskich księży (niektórych, na szczęście!). Wszystko mówi podtytuł: Do duchownych panów. Obydwie wypowiedzi wywołały w polskiej wspólnocie kościelnej spory rezonans, a niekiedy oburzenie, ale wierzę głęboko, że dobrze przysłużą się długotrwałemu zapewne procesowi zmiany mentalności części duchowieństwa. A przez to, wzmocnieniu kondycji całego Kościoła w Polsce.
Ilekroć wsłuchuję się w takie i podobne głosy mądrych, zasłużonych, doświadczonych zakonnic, ale i kobiet świeckich, przypomina mi się Jan Paweł II i jego słynne sformułowanie o „geniuszu kobiety”. Papież Wojtyła wskazywał też, że „wielka procesja świętych przez wieki potwierdza, że kobiety zawsze wnosiły w życie Kościoła wyjątkowe i niezastąpione dary, oraz że bez tych darów wspólnota chrześcijańska byłaby beznadziejnie zubożona”.
Nie wystarczy powtarzać w kółko: „Jan Paweł Wielki”. Trzeba żyć jego słowami. I dziękować Bogu za odważne zakonnice.