18 stycznia 2019 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę panów Dawida i Jakuba na decyzję wojewody mazowieckiego. Panowie polecieli na Maderę i tam zawarli – dopuszczalne w portugalskim prawie – małżeństwo.
Potem zwrócili się do Urzędu Stanu Cywilnego o dokonanie transkrypcji aktu małżeństwa, a więc jego przeniesienia do polskich ksiąg stanu cywilnego. Urząd Stanu Cywilnego odmówił, wskazując że byłaby ona sprzeczna z podstawowymi zasadami porządku prawnego w Rzeczypospolitej Polskiej, który nie przewiduje małżeństw osób tej samej płci. Decyzję urzędu wsparł wojewoda mazowiecki.
Sąd skargę na decyzję wojewody oddalił. Nie zgodził się więc na wpisane aktu jednopłciowego małżeństwa do polskich ksiąg stanu cywilnego. Z czego w takim razie cieszy się Kampania Przeciw Homofobii? Otóż w uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że polska konstytucja nie definiuje małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Decyzja wojewody miałaby być prawidłowa jedynie dlatego, że związków jednopłciowych nie przewiduje żadna polska ustawa.
Nim zaczniemy się zastanawiać, czy ten pogląd jest słuszny, powiedzmy najpierw, jakie jest znaczenie tej wypowiedzi Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Otóż z prawnego punktu widzenia – żadne. Można tu wskazać co najmniej trzy powody. Po pierwsze, wojewódzkie sądy administracyjne są pierwszą instancją sądownictwa administracyjnego, decydującą rolę w kształtowaniu orzecznictwa pełni Naczelny Sąd Administracyjny, nie zaś sądy wojewódzkie. Po drugie, zdanie wypowiedziane w uzasadnieniu, nieistotne dla samego rozstrzygnięcia (bo skarga została przecież oddalona), pozostaje bez jakiegokolwiek formalnego znaczenia. Po trzecie, zdanie to nie było oparte na jakiejkolwiek głębszej analizie.
Precyzyjny przepis
Art. 18 konstytucji mówi: „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. Czy nie ma tu definicji małżeństwa? Oczywiście, że jest. „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny” – te słowa określają, czym w rozumieniu konstytucji jest małżeństwo. Oprócz tego art. 18 mówi, iż małżeństwo wraz z rodziną, macierzyństwem i rodzicielstwem znajdują się pod ochroną i opieką naszego państwa. Przepis więc w odniesieniu do małżeństwa spełnia dwie funkcje – definiuje małżeństwo oraz wskazuje na zadania, jakie wobec niego ma polskie państwo.
Panowie Dawid i Jakub wymyślili, że chodzi tylko o to, że państwo ma obowiązek ochrony małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, ale że zarazem nie są wykluczone inne rodzaje małżeństw – tyle że nie ma obowiązku otoczenia ich ochroną i opieką. Jest to pomysł tak absurdalny, że nie sposób zrozumieć, jak sąd mógł go uznać za słuszny. Czy można sobie wyobrazić, że państwo ustanowiłoby jakąś ważną instytucję społeczną i zarazem pozbawiłoby ją ochrony i opieki? Na czym niby ten brak ochrony i opieki miałby polegać?
Intencje i interpretacje
Uważam, że sens art. 18 konstytucji nie budzi najmniejszych wątpliwości. Gdyby jednak tak było, można sięgnąć do intencji, jakie przyświecały jego autorom. I wiadomo, że zapis ten powstał dokładnie po to, aby małżeństwo określić jednoznacznie jako związek kobiety i mężczyzny oraz wykluczyć możliwość ustanowienia małżeństw osób tej samej płci. Dostępne są zapisy dyskusji przy tworzeniu konstytucji: wiadomo, w jaki sposób ten przepis tworzono, skąd wzięło się takie a nie inne jego sformułowanie. „Konieczne jest dookreślenie, że małżeństwo obejmuje związek kobiety i mężczyzny” – argumentowała wówczas senator Alicja Grześkowiak. Z kolei poseł Aleksander Bentkowski wskazywał: „Zwrócono nam uwagę na to, że w konstytucji nie ma zapisu mówiącego o tym, że małżeństwo jest to związek kobiety i mężczyzny. (…) Wydaje mi się, że zamieszczenie tego zapisu rozwiąże ten problem w sposób jednoznaczny”. Pod wpływem tych i podobnych wypowiedzi do pierwotnej propozycji art. 18 konstytucji dopisano słowa „jako związek kobiety i mężczyzny”.
Takie jest powszechne rozumienie art. 18 – zarówno w orzecznictwie sądowym, jak i w nauce prawa. „Art. 18 Konstytucji RP definiuje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, a tym samym wynika z niego zasada nakazująca jako małżeństwo traktować w Polsce jedynie związek heteroseksualny” (wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 28 lutego 2018 r.). „Małżeństwem w myśl art. 18 Konstytucji jest wyłącznie związek osób różnej płci” (postanowienie Sądu Najwyższego z 7 lipca 2004 r.) „Ustrojodawca wskazał w Konstytucji odmienność płci jako konstytutywny wyznacznik małżeństwa” (postanowienie Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 13 czerwca 2017 r.).
Uzasadnienia nie było
Zdarza się niekiedy, że sądownictwo odchodzi od dotychczasowej interpretacji jakiegoś przepisu. Dotyczy to jednak przepisów, które mogą być rozumiane w różny sposób i – co najistotniejsze – takie odejście poprzedzone jest zawsze głęboką analizą dotychczasowego orzecznictwa i precyzyjnym uzasadnieniem, z czego wynika zmiana interpretacji.
Tymczasem uzasadnienie wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w ogóle nie mówi o tym, jak sąd doszedł do swojej zdumiewającej konkluzji. Brak w nim analizy art. 18 konstytucji opartej na przyjętych zasadach wykładni tekstów. Brak jakichkolwiek odniesień do poglądów wyrażanych przez Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny czy inne sądy oraz przez naukę prawa, brak choćby próby przekonania, że poglądy te nie są słuszne.
„Zgodzić się można ze skarżącymi…” – tyle tylko był w stanie napisać sąd w Warszawie. Dlaczego można się zgodzić – tego się nie dowiadujemy. Cóż, w tysiącach uzasadnień sporządzanych przez liczne sądy w Polsce zdarzają się niestety zdania, które nie są trafne czy przemyślane. Niewątpliwie nie jest to powód do chluby dla sądu, który uzasadnienie sporządził.
To nie koniec
Kampania Przeciw Homofobii usiłuje nadać wielkie znaczenie temu, co jest błędne i obiektywnie nieistotne. Wraca jednak tutaj pytanie o świadomość polskiego społeczeństwa. Czy rzeczywiście jest w nim powszechne przekonanie, że małżeństwo mogą stworzyć tylko mężczyzna i kobieta? Po wyroku warszawskiego sądu administracyjnego nie było słychać wielu głosów oburzenia, często natomiast pojawiały się głosy aprobaty.
Konstytucja dopuszcza tylko małżeństwa między osobami różnej płci – jestem o tym głęboko przekonany. Nie jest mi jednak wcale trudno sobie wyobrazić, że w dzisiejszej Polsce, w której zapisy konstytucyjne są tak łatwo lekceważone, zostanie uchwalona ustawa jawnie sprzeczna w tej kwestii z konstytucją i, co więcej, ta ustawa spotka się z szeroką aprobatą społeczną.
Dla mnie więc ta sytuacja jest kolejnym wezwaniem do pracy nad świadomością, do edukacji, do pokazywania że wyłączność małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny nie jest wynikiem czyjegoś widzimisię ani przejawem dyskryminacji, tylko normalnym stanem rzeczy, od którego odstępowanie niesie negatywne skutki społeczne.
Krzysztof Jankowiak
prawnik, członek Ruchu Światło-Życie. Mieszka w Poznaniu