Chociaż to sprawy jednostkowe, jednak polskie prawo od lat staje przed wyzwaniami wynikającymi z dopuszczalności zmiany płci.
– Tak, mimo że to problem ilościowo marginalny, w ostatnich latach jest sztucznie nagłaśniany: i w Europie Zachodniej, i w Polsce. To oznacza, że jakaś część społeczeństwa przyjmuje nadawany przez niego kierunek myślenia. To z kolei – w perspektywie długoterminowej i przy sprzyjających warunkach – przygotowuje grunt pod ewentualną zmianę prawa.
Jaki to kierunek?
– „Masz nieograniczone prawo decydować o sobie”. To jest fałszywe spojrzenie, które ukrywa fakt, że żyjemy w relacjach, nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Wiemy o tym z życiowego doświadczenia, ale także z prawa, które na całym świecie chroni relacje rodzinne.
Chyba nie do końca…
– Rzeczywiście, są też ideologiczne tendencje, aby za pomocą prawa zamienić naturalny stan, oparty na rodzinie, na stan autonomicznych jednostek, łatwiej kontrolowany przez państwo. Poza tym w Europie wielu dorosłych chce układać sobie życie, nie oglądając się na dobro dziecka. Świadczą o tym m.in. bardzo liczne rozwody, które w społeczeństwach zachodnich przybierają rozmiary patologii społecznej, roszczenia o aborcję na życzenie i zapłodnienie in vitro, zakładające zabijanie części potomstwa. To są tylko niektóre przykłady prób budowania przez dorosłych własnego szczęścia kosztem życia, godności, dobra dzieci. Bez względu na stopień trudności i zagmatwanie sytuacji konkretnego dorosłego – jej rozwiązanie nie może odbywać się kosztem dziecka.
Pana zdaniem nieograniczona swoboda jednostki w decydowaniu o sobie z punktu widzenia moralności jest niemożliwa?
– Zarówno z punktu widzenia moralności, jak też z punktu widzenia prawa. Jednostka żyje wśród ludzi i ograniczają ją prawa innych. Przy tym prawo ma bronić słabszych przed silniejszymi. Dlatego między innymi prawo rodzinne ogranicza swobodę decydowania o sobie dorosłych w sposób, w który naruszałby dobro dziecka.
Jak więc wyglądają rozwiązania prawne?
– Możliwość i sposób zmiany płci metrykalnej wynika u nas nie z przepisów, lecz z praktyki polskiego orzecznictwa. Przed tym konieczne jest rozwiązanie małżeństwa, bo prawo nie dopuszcza małżeństw jednopłciowych. Orzecznictwo zwraca uwagę, że zmiana płci wywołuje w rodzicielstwie analogiczne skutki jak w małżeństwie, dlatego dzieci mają prawo być wysłuchane przez sąd. Każdy biologiczny rodzic który staje się trwale niezdolny do wykonywania władzy rodzicielskiej, może być jej pozbawiony przez sąd na podstawie art. 111 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Do sądów należy więc rozstrzygnięcie, czy zmiana płci przez rodzica jest tego typu przeszkodą.
Jeszcze za poprzedniego rządu forsowany był projekt zmiany prawa, m.in. poprzez przepis, że zmiana płci nie wpływa na relacje transseksualisty z osobami najbliższymi. Przyjęcie takiej ustawy oznaczałoby zadekretowanie oczywistej nieprawdy i pozbawienie dzieci ich praw, zmuszanie do zaakceptowania życia ze zmienionymi rodzicami: dwoma mężczyznami lub dwiema kobietami. Na szczęście to się nie udało.
Wciąż jednak nie mamy szczegółowych wytycznych prawnych. Czy to nie jest zaniedbanie?
– Niekoniecznie. Jest bardzo niewiele spraw, gdy rodzic zmienia płeć. Jeszcze mniej, gdy mimo zmiany płci pozostaje w dotychczasowym środowisku życia, ma kontakt z dziećmi. Praktyka orzecznicza sądów odwołująca się do zasad prawa rodzinnego i ogólnych pojęć matki, ojca czy władzy rodzicielskiej wydaje się lepszym rozwiązaniem i była dotychczas wystarczająca. Moim zdaniem orzecznictwo radzi sobie lepiej z takimi problemami niż kazuistyka.
A sprawa władzy rodzicielskiej w przypadku zmiany płci?
– Według prawa (art. 619-62 i 93 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego) tym, kto posiada władzę rodzicielską jako ojciec, jest mężczyzna, a jako matka – kobieta. Zdolność do utrzymania władzy rodzicielskiej nie wynika z bycia jedynie biologicznym rodzicem, ale z możliwości wypełnienia roli na danym etapie życia dziecka. Rodzice są pozbawiani władzy rodzicielskiej między innymi z powodu trwałej nieobecności przy dziecku albo takiej choroby, która uniemożliwia sprawowanie obowiązków ojca/matki. Dlatego uważam, że logiczną konsekwencją obowiązującego prawa jest to, że zmiana płci powinna prowadzić do utraty władzy rodzicielskiej.
To brzmi jak zimny argument logiczny. Bezdusznie.
– To nie tylko argument logiczny. Chodzi o zgodność prawa z naturą. Każda z ról: ojca i matki posiada specyficzne cechy, wynikające z płci. Zmiana płci rodzica stawia świat dziecka na głowie. Ono nie rozumie tego, co się wydarzyło. Np. nagle ojciec zaczyna wyglądać i zachowywać się w sposób kobiecy, przychodzić w sukienkach, robić sobie makijaż. Brak podstaw prawnych i moralnych, które dawałyby mu prawo domagać się akceptacji dla swojej przemiany akurat od dziecka[KMT1] .[D2] Byłoby to gwałceniem prawa dziecka do tożsamości rodzinnej i płciowej oraz do wychowania przez oboje rodziców: ojca i matkę. To są prawa człowieka, określone konwencją o prawach dziecka i polską Konstytucją.
Mimo wszystko, czy to nie jest kara, żeby osobie, która zmienia płeć, zabierać dzieci?
– Nie ma mowy o zabieraniu dzieci. Pozbawienie władzy rodzicielskiej ani nie przekreśla faktu biologicznego ojcostwa/macierzyństwa, ani nie pozbawia prawa do kontaktów z dziećmi. To są odrębne sprawy. Nie twierdzę też, że osoba podejmująca decyzję, np. o zmianie płci, nie przeżywa dramatu. Jednak jeśli ma dzieci, to musi pamiętać, że nie żyje tylko dla siebie. Jako ojciec mam obowiązek pozostać ojcem i wykonywać ojcowskie obowiązki, dla dobra dziecka. Powinno być jasne, że to nie tylko alimenty, ale troska o więź z dzieckiem, osobisty przykład, przekazywanie zasad moralnych.
Znając Pana poglądy: z jednej strony jasno wyraża Pan swój sprzeciw wobec jakiegokolwiek nieuzasadnionego odebrania rodzicom praw rodzicielskich, z drugiej – wypowiada Pan tak jednoznaczne słowa. Jakby jedno przeczyło drugiemu.
– Sprzeciwiam się nieuzasadnionej ingerencji władzy państwowej w rodzinę. Ponieważ rodzina złożona z matki, ojca i dzieci jest stanem naturalnym, wcześniejszym od prawa, prawo musi respektować ten stan. Właśnie ze względu na dobro dziecka konstytucja każe władzy publicznej z zasady ustępować wobec autonomii rodziny. Ta autonomia chroni relacje rodzinne. Z kolei relacje tworzą bezpieczne, najlepsze środowisko wzrostu dla dziecka. O wiele ważniejsze niż dochody czy wykształcenie.
Jednak utrzymanie władzy rodzicielskiej w sensie prawnym jest uzależnione od tego, czy posiada się obiektywne cechy niezbędne do jej sprawowania. Uważam, że do tych cech należy płeć. Decyzja o zmianie płci pomija dziecko, jest zerwaniem relacji ojcowskiej albo macierzyńskiej. Matka albo ojciec, który zmienia płeć, sam wyrzeka się swojej roli wobec dziecka.
Wzywa Pan do dojrzałości rodziców.
– Nie ja, tylko prawo. Zresztą polskie prawo także egzekwuje od rodziców ich dojrzałość. Każdego dnia zapadają setki wyroków zobowiązujących rodziców do kontaktów z dzieckiem, opiekowania się nim, płacenia na ich utrzymanie alimentów, zasądzających grzywny w razie unikania kontaktów czy utrzymywania dziecka, ograniczających, a w skrajnych wypadkach pozbawiających władzy rodzicielskiej. Polska ma prawo rodzinne, które szanuje naturalny porządek rzeczy: godność osoby, rolę rodziny, macierzyństwa i ojcostwa. Nie ma wątpliwości, że w hierarchii dóbr prawnych dobro dziecka i ochrona jego tożsamości stoi wyżej od wizji rodzica co do jego własnej tożsamości.
dr Olgierd Pankiewicz – wrocławski adwokat, związany m.in. z Alliance Defending Freedom – międzynarodową organizacją prawników broniącą podstawowych wolności: sumienia, religii, słowa. Ekspert Ordo Iuris. Specjalizuje się w prawie rodzinnym, jest obrońcą w sprawach karnych.