Jeśli ktoś dotąd się nie obudził, powinien wsłuchać się w słowa prezydenta Emmanuela Macrona, wypowiedziane w wywiadzie dla brytyjskiego magazynu „The Economist”. Przywódca Francji stwierdził, że NATO jest w stanie śmierci mózgowej, Amerykanie nikomu nie pomogą, Europa powinna przypomnieć sobie o tym, że jest wspólnotą wartości, a przede wszystkim trzeba się dogadać z Rosją. Macron ma swoje przejścia z Trumpem, a fala antyamerykanizmu co jakiś czas wraca do Francji, szczególnie gdy rządzą republikańscy prezydenci. Ale to, co teraz mówi francuski prezydent, wykracza poza antyamerykanizm i modną wśród europejskich elit niechęć do Trumpa. Francuski prezydent twierdząc, że opisuje stan faktyczny, stawia bardzo poważną propozycję przebudowy porządku światowego, w istocie podpalając pod dotychczasowym lont.
Mówiąc o wartościach europejskich, Macron przede wszystkim dba o interesy swego kraju. Ostatnio wrócił z Chin, gdzie podpisał wiele kontraktów, ponadto więzy gospodarcze wiążą firmy francuskie z Rosją. Ale jakoś nieprzestrzeganie wartości przez Rosję i Chiny prezydentowi Francji nieszczególnie przeszkadza. Pod pozorem wzniosłych słów mamy zwykłą interesowność i ocean hipokryzji. Jak by tego było mało, zniesienie sankcji wobec Rosji i wciągnięcie obu państw do bliższej współpracy z Europą oznaczałoby wysłanie Putinowi sygnału, że wszystko wolno – możesz mordować dziennikarzy i opozycjonistów, najeżdżać sąsiednie kraje, zlecać zabójstwa w Londynie czy Berlinie, a w nagrodę dostaniesz zniesienie sankcji i zbliżenie z Europą. Czy prezydent Rosji mógłby wyobrażać sobie korzystniejszy dla siebie scenariusz?
Można by szydzić ze słów Macrona, gdyby nie to, że wielu Europejczyków upatruje w nim prawdziwego przywódcy, który da naszemu kontynentowi nowy impuls. Pamiętając, co spotkało Kurdów w Syrii po wycofaniu się stamtąd wojsk amerykańskich, rzeczywiście powinniśmy bardziej realistycznie podchodzić do Donalda Trumpa. Ale jeśli zdaniem Macrona lekiem na nieprzewidywalność Trumpa ma być bezwzględny reżim Władimira Putina, powinniśmy zacząć się martwić. Na szczęście dość mocno francuskiego prezydenta skrytykowali Angela Merkel czy Mateusz Morawiecki. Problem w tym, że sytuacja dla nas robi się bardziej skomplikowana. Tradycyjnie antyrosyjski Londyn zajęty jest brexitem, sceptyczna wobec Putina Merkel przechodzi od jednego kryzysu do kolejnego, a tymczasem Włosi i Francuzi, Węgrzy i wielu innych marzy o zbliżeniu z Rosją.