Z czego wynika lęk przed małżeństwem? I jakie jest podłoże tego kontraktowego myślenia? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie, ale gołym okiem widać, że ten nowy typ myślenia przemienia polskie społeczeństwo. Coraz więcej młodych (i nie tylko już takich młodych) par latami mieszka pod jednym dachem, ale małżeństwa nie zawiera. A jeśli już się na nie decyduje, za wszelką cenę chce zabezpieczyć sobie wygodny żywot, myśląc raczej kategoriami własnego komfortu aniżeli tworzenia wspólnoty, z czym wiąże się także konieczność uwzględniania potrzeb drugiej strony. Trudno się dziwić, że dziecko, ów, wydawać by się mogło, naturalny i wyczekiwany owoc miłości dwojga ludzi, w tej nowoczesnej perspektywie postrzegane jest niekiedy w kategoriach niemal apokaliptycznych. Nie przesadzam, niestety – wystarczy przerzucić parę tytułów, systematycznie zagrzewających kobiety do walki o samorealizację i niezależność.
Przypomina mi się przewrotne pytanie Woody’ego Allena: „Jak być szczęśliwym pomimo małżeństwa?”. Dla części młodego pokolenia Polaków takie pytanie wcale nie brzmi ani przewrotnie, ani też gorzko-ironicznie tylko jak najbardziej serio, niestety. Myślę, że prowadzący kursy przedmałżeńskie mogliby o takim, dość specyficznym stylu myślenia o małżeństwie powiedzieć zdecydowanie więcej, nie wspominając już o duszpasterzach młodzieży i studentów.
Nie wiem, czy ten lękowo-kontraktowy syndrom charakteryzujący młode pokolenie można odmienić, ale trzeba próbować. Dlatego ucieszyłem się z inicjatywy Fundacji Mamy i Taty, która uruchomiła ogólnopolską kampanię informacyjną „Małżeństwo. Droga naszego życia”. Ta inicjatywa wydaje mi się cenna nie tylko dlatego, że posługując się nowoczesnymi środkami próbuje przywrócić zapominaną, a często świadomie deprecjonowaną prawdę o pięknie małżeństwa. Jest bardzo ważna także dlatego, że zwraca uwagę na inne jeszcze, niesłychanie doniosłe znaczenie trwałej, zgodnie żyjącej rodziny, a mianowicie, że stanowi ona skuteczną formę profilaktyki przestępczości.
Pamiętam, jakie wrażenie zrobiło na mnie wyznanie pewnego wybitnego polskiego prawnika. Podczas wieloletniej praktyki adwokackiej widział on naprawdę wiele. Otóż powiedział mi, że 80 proc. przestępstw, także tych najcięższych, popełniają osoby pochodzące jeśli nie z rodzin wprost dysfunkcyjnych, to w każdym razie takich, w których dzieci nie zaznały wsparcia, ciepła i zainteresowania. To wystarczający powód do tego, by akcję Fundacji Mamy i Taty rozpropagować i wspierać. Stale, a nie tylko przez trzy miesiące, kiedy będzie prowadzona.