Logo Przewdonik Katolicki

Postanowiłem stanąć obok

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Książek

Nie wiem, co mnie podkusiło, aby poczynić na Facebooku taki oto wpis: „Zaczekam, aż opinia na ten temat przyjdzie do mnie – powiedział amerykański senator w apogeum debaty o skasowaniu prohibicji (1931 r.). Dokładnie to samo powiem ja o problemie niejakiej Grety. O co to właściwie chodzi? Dlaczego się tym tak bardzo emocjonujecie?”.

Chodziło o Gretę Thunberg, trzynastolatkę łajającą światowych przywódców w Nowym Jorku za brak scenariusza ratowania świata przed kryzysem klimatycznym, czy szerzej ekologicznym. Pod wpisem wywiązała się dyskusja, chwilami bardzo ciekawa. Ale niektórzy moi znajomi nie mogli znieść tego, że przyznaję sobie prawo do stanięcia obok. Byli to na ogół ci sami, którzy wychodzili z siebie, żeby podzielić się swoimi emocjami. Akurat negatywnymi dla dziewczyny opisywanej jako antypatyczna, sztucznie wykreowana przez mroczne siły, będąca PR-owskim projektem.

Więc dowiedziałem się, że nie wolno pięknoduchowsko nie mieć zdania – niestety. I chyba coraz trudniej o takie prawo w jakiejkolwiek sprawie. A skąd ten mój karygodny neutralizm?
 Jest coś nienaturalnego w tych cudownych zbiegach okoliczności, które zaprowadziły „zwykłą nastolatkę” do Nowego Jorku. Wyczuwam absurd w sekwencji zdarzeń: Greta wygłasza płomienne manifesty, a na konferencji prasowej nie potrafi odpowiedzieć na najprostsze pytania. A zarazem zgadzałem się z Łukaszem Kobeszką, który dworował sobie z kwalifikowania Grety jako „niesympatycznej”. Gdyby mówiła inne rzeczy z tak powszechnej trybuny, powiedzmy piętnowała inżynierię społeczną George’a Sorosa, reakcje prawicowców byłyby inne.

Choć skądinąd hipotetyczna anty-Greta na takie audytorium nie miałaby szansy. Czy mógłby na to liczyć powiedzmy 15-letni Kuba Baryła z Białegostoku, gdyby chciał się podzielić ze światem przemyśleniami o wartości krzyża dla współczesnej cywilizacji? Nie sądzę. Choć zdaniem Agnieszki Holland i Jacka Dehnela w Polsce panuje „katolicki faszyzm”, nie uchronił on rodziny Kuby przed sądowym kuratorem. Do Ameryki go chyba nie puszczą.

Ale nie zamierzam się wdawać w licytacje. Jeśli Greta mówi rzeczy doniosłe dla naszej przyszłości, warta jest sympatii. Nawet jeśli bierze przy okazji udział w ustawce i krzywi się niemiłosiernie.
Tyle że to jest największa słabość tej historii. Temat ekologii zdominował wielki szum. Nie jest prawdą, że Greta mówi o wydumanych zagrożeniach. Ale nie wiem, co w istocie zapowiada. Walkę z foliowymi torebkami, co przedstawia się jako drogę do zbawienia świata? Czy może jakieś utopijne, absurdalne programy, łącznie z poglądem, że Ziemia bez ludzi, a w każdym razie ze znacznie mniejszą ich liczbą, byłaby szczęśliwszym miejscem?

Nawet nie sądzę, żeby zasadnicze znaczenie miał tu spisek producentów alternatywnej energii. W końcu potentaci energii tradycyjnych też mogą bronić się kosztownym lobbingiem. Ale wciąż więcej w tym czczych deklamacji, sprzeczności, obłudy. Obłudy celebrytów, którzy nie wyrzekną się swoich nieekologicznych wygód. Czy państw, typu Niemcy, które zaciemniają progresywną retoryką znacznie bardziej zachowawcze scenariusze praktyczne – z węglem na wiele wiele lat.
W Polsce polaryzacja wobec Grety jest w internecie pełna: prawica przeciw, opozycja za. Polską prawicę spytałbym, czy udawanie, że z klimatem, powietrzem, przyrodą jest tak jak 30 lat temu, jej się nie znudzi. A opozycji, czy polskie miasta są takie bardzo ekologiczne. A to wy nimi rządzicie. I to wasi ludzie robią na ogół to, co zechcą  deweloperzy. A oni ochronę klimatu mają w głębokim poważaniu, choć nad Gretą i owszem, łzę chętnie uronią.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki