Logo Przewdonik Katolicki

Rewolucja ekoalert!

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

Serce boli, gdy czyta się o pożarach Amazonii i ogląda się zdjęcia. Poziom wkurzenia rośnie, gdy czyta się, że to przecież nie przypadkowe zaprószenia, ale celowe niszczenie lasów. Komu na tym zależy?

No ludziom, którzy od dawna nie patrzą dalej niż na czubek własnego nosa i własnych interesów. Czy to coś nowego, że światem rządzi pieniądz? Oczywiście nie. Właśnie przypominam sobie Jądro ciemności Conrada, młodzieńczą lekturę (na marginesie: warto sięgać po książki przeczytane w czasach licealnych, bo docenia się je dopiero teraz, w wieku dojrzałym) i to, co widział Conrad ponad sto lat temu w sercu Afryki, niczym się nie różni od tego, co dzieje się obecnie w Ameryce Południowej. No ale człowiek się nie zmienia, jego pożądliwość pieniądza jest zawsze taka sama. Możemy więc rozpaczać nad Amazonią i wściekać się na rząd boliwijski, wykrzykując konkretne nazwiska. Ale proponuję zmienić perspektywę i zacząć od siebie. Nie pojadę do Amazonii gasić pożaru, nawet nie pójdę na marsz solidarności z Amazonią i jej mieszkańcami. Te gesty niczego nie zmienią. Lasy są wypalane w konkretnym celu: na soję do zjedzenia przez przyszłe steki wołowe w naszych restauracjach czy na olej palmowy w większości produktów spożywczych w naszych sklepach. Więc co, nadal wydaje nam się, że nie bierzemy w tym udziału? Proszę przeczytać skład batonika.

Pożary w Amazonii są globalnym wołaniem o pomoc i niech nikt mi nie mówi, że tworzę z ekologii religię. Nie pójdę na marsze, ale nie będę jadła oleju palmowego i steków. Można też zrobić więcej: nie kupować nowych ubrań. Podobno na produkcję jednej bawełnianej koszulki zużytych zostaje 2,5 tys. litrów wody! To wyliczona ilość wody, której potrzeba na cały proces hodowli i konsumpcji. Pomyślmy o wodzie, kiedy następnym razem wejdziemy do galerii handlowej, żeby kupić kolejną rzecz wiszącą na plastikowym wieszaku. A potem proponuję wrócić do domu, zastanowić się, czy na serio potrzebujemy kolejnej pary dżinsów, a jeśli tak, to proponuję przeszukać oferty rzeczy używanych lub wyprawę do second handu. Fajnie, że coraz częściej słyszę o sklepach z używaną odzieżą otwieranych przez „szafiarki”, znające się na modzie kobiety, które zajmują się polowaniem w second handach na perełki znanych marek.
Hej, zróbmy rewolucję ekologiczną! Jeśli trudno ci rzucić mięso, przynajmniej nie jedz go codziennie. Jeśli koniecznie musisz mieć nową sukienkę, kup używaną – z łatwością trafisz na taką, którą poprzednia właścicielka miała na sobie zaledwie kilka razy. Kupuj książki w formacie elektronicznym, bo chyba jest jasne, że produkcja papieru też potrzebuje wody? Nie wymieniaj smartfona co dwa lata tylko po to, żeby mieć nowszy model. I walcz z olejem palmowym!

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki