Żeby podjąć dialog, ludzie muszą wyjść z kryjówek, zbliżyć się do siebie i rozpocząć wymianę zdań – twierdził ks. Józef Tischner. Mam wrażenie, że tych kryjówek mamy aż nadto i przeżywamy kryzys otwartości na drugiego człowieka.
– Gdy słyszę słowo „kryzys”, od razu przychodzi mi na myśl słowo „rozwój”. Na pewno jesteśmy w momencie prowokującym nas do dużych zmian w mentalności, szczególnie w odniesieniu do człowieka, który myśli inaczej. Jest mi bardzo bliskie stwierdzenie abp. Grzegorza Rysia o tym, że poważnym problemem współczesnych katolików jest to, że ludzie przestali nas pytać: „dlaczego tak żyjesz?”. Nie widzą wyraźnego świadectwa naszej wiary, tego, co nas wyróżnia w codzienności i z łatwością naszą wiarę kwestionują. Chrześcijaństwo u początków rozwijało się dlatego, że chrześcijanie byli fascynujący, pełni miłości, otwartości na drugiego człowieka i na dialog z nim. Oczywiście istnieje zagrożenie, że szansy, przed którą obecnie stoimy, nie wykorzystamy. Możemy się okopać po naszej stronie linii frontu i już tam pozostać. Ważne jednak, by dostrzec, że obecnie przestaliśmy rozmawiać, używając argumentów, ale walczymy, używając krzywdzących stereotypów. Wierzący myślą o ateistach jako o tych, co nie jedzą mięsa, są za aborcją i popierają ruch LGBT. Za to ateiści postrzegają wierzących jako ludzi niewykształconych, głupich, zamkniętych nacjonalistów. Do tego żyjemy w bańkach informacyjnych. Czytamy jedną gazetę, słuchamy jednego radia, oglądamy jedną telewizję. W ten sposób zamykamy się w konkretnym stereotypie myślowym i chcemy, by wszyscy myśleli tak jak my.
A dialog zakłada przejście ponad stereotypami i stwierdzenie, że druga strona z pewnością ma trochę racji, a ja nie mam monopolu na prawdę, mimo że do niej dążę.
– Słowo „dialog” kojarzy mi się wprost ze słowami „Słuchaj Izraelu”. My dzisiaj nie potrafimy zatrzymać się i wysłuchać, co drugi człowiek chce nam powiedzieć. Nawet jeżeli jest to ktoś, kto na początku krzyczy nam to w twarz, zawsze kryje się za tym jakieś przeżycie, jakiś powód tego zachowania. Nie wierzę, że istnieją ludzie, którzy nienawidzą po to, by nienawidzić. Źródłem tej nienawiści musi być jakieś przeżycie, cierpienie i życiowe doświadczenie. Na pewno dialog kończy się wtedy, gdy po kilku próbach druga strona nie chce cię usłyszeć. A czasami dialog czy ewangelizacja oznacza trwanie przy kimś wiele lat i towarzyszenie mu jak Jezus towarzyszył uczniom idącym do Emaus. Oni odeszli z Jerozolimy zawiedzeni i rozgoryczeni. De facto ta droga była drogą odejścia ze wspólnoty Kościoła. A jednak Jezus szedł z nimi i ich słuchał. Na początku wykonuje w ich kierunku trzy kroki: przyłącza się, słucha i towarzyszy. Dopiero jako czwarty krok ogłasza im, kim jest, a jako piąty krok celebruje z nimi Jego obecność. Często jako katolicy od razu mówimy „Bóg cię kocha”, zanim powiemy zwykłe „Dzień dobry. Jak się czujesz?”.
Postawa trwania przy kimś wymaga o wiele większego poświęcenia. To też przekraczanie naszych lęków wynikających z konfrontacji z poglądami drugiej osoby. Często boimy się rozmawiać z ateistami, bo sami do końca nie znamy i nie rozumiemy nauczania Kościoła, a więc trudno nam go bronić. Boimy się też rozmawiać z protestantami, bo o wiele gorzej znamy Pismo Święte…
– Czujemy się niekompetentni i pewnie jest w tym dużo racji. Nasza wiedza o Kościele jest często na niskim poziomie. Co z tego, że wiemy, że Kościół jest przeciwko in vitro, skoro nie potrafimy tego uzasadnić? Niezmiennie przypomina mi się ks. Franciszek Blachnicki, który mówił o tym, że chrześcijaństwo to nie „spełnianie pewnych praktyk czy spełnianie pewnych warunków, które trzeba wypełnić”. On twierdził, że katolicyzm wiąże się z tym, że mamy relację z Jezusem i chcemy przekazywać wiarę innym, a więc podejmować dialog. To jest wielki nakaz, który stał się obecnie wielkim zaniedbaniem – „Idźcie więc i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów”.
Z jednej strony chrześcijanin powinien być otwarty na dialog, a z drugiej – wierny swoim wartościom i przekonaniom. Gdzie są granice dialogu?
– Kojarzę historię spotkania św. Filipa Neri św. Ignacego. Ten pierwszy zapytał drugiego: „Czy napijesz się ze mną wina?”. Na to św. Ignacy odpowiedział: „To nie jest grzech, więc napiję się”. Według mnie granicą dialogu jest grzech. Chodzi o to, by spotkać człowieka z jego grzechem, ale aby go w tym nie naśladować.
Czy na Kościele ciąży obowiązek zainicjowania dialogu?
– Za dialog zawsze odpowiada ten, kto jest silniejszy, np. lepiej wykształcony. Z drugiej strony za dialog jest odpowiedzialny ten, kto jest większy liczebnie. Podobnie powinno być w polityce – ten, kto wygrywa wybory, jest odpowiedzialny za dialog. Czasami jako katolicy mówimy, że Polska to kraj katolicki i nie będziemy rozmawiać z innymi religiami czy innymi chrześcijanami. Gdy dwa lat temu tworzyliśmy w Tarnowie Centrum Dialogu, Formacji i Misji „Alegoria”, przyświecała nam idea, że każde spotkanie człowieka z człowiekiem potrzebuje odpowiednich warunków. We współpracy z diecezją, wspólnotami, organizacjami pozarządowymi udało nam się stworzyć miejsce spotkania Kościoła ze światem. Osoby tworzące „Alegorię” wywodzą się ze środowiska pozarządowego, akademickiego, z różnych wspólnot. Greckie słowo allo oznacza „inny”, a agoreuo „przemawiać na placu (areopag), inaczej: zgromadzenie, wymiana myśli”. „Alegoria” jest miejscem dialogu międzykulturowego, intelektualnego i religijnego. To właśnie tutaj odbywają się szkolne debaty, spotkania z naukowcami czy formacja dla wspólnot. Szczególnie ważnym cyklem są tzw. wieczory filozoficzne, gdzie mierzymy się z takimi stereotypami jak sprzeczność pomiędzy wiarą a nauką, wyjaśniamy pojęcia ewolucji i wyjaśniamy stanowisko Kościoła, które wcale nauce nie zaprzecza. Stworzyliśmy też cykl pt. „Veri Valor”, który miał na celu szkolenie nauczycieli pod kątem komunikacji opartej na empatii, szacunku do słowa i przeciwdziałaniu mowie nienawiści.
Jerzy Sosnowski w artykule O pożytkach dialogu solo twierdzi, że konflikt jest wpisany w życie społeczne, a ci, co podejmują dialog, są w mniejszości, której miejsce jest między „młotem a kowadłem”, czyli w strefie zgniotu. Z jednej spada na nich krytyka ludzi Kościoła za to, że dialoguje się ze „złem”. A z drugiej strony ateiści nazywają ich ciemnogrodem…
– Dialog wewnętrzkościelny jest według mnie najtrudniejszy, a nieudane próby jego podejmowania są powodem największego cierpienia. Niestety, Bóg i Jego rozumienie może stać się największą linią podziału. Ktoś widzi Boga tak, a ja go widzę inaczej. Zabrzmi to może zbyt wzniośle, ale modlę się za te osoby, które mojego obrazu Boga nie podzielają, bo ja też nie mam patentu na prawdę i również się mylę. Z drugiej strony mamy w Kościele mnóstwo różnych duchowości: karmelitańską, dominikańską, franciszkańską czy charyzmatyczną. Każdy ma prawo przeżywać swoją duchowość w ten sposób, do jakiego Bóg go zaprasza. I nie powinniśmy siebie nawzajem oceniać, a tym bardziej obrażać i licytować się, kto jest bardziej „dogmatyczny” i wierny katolickiej doktrynie.
Wielu osobom świat kojarzy się z miejscem, od którego powinniśmy się izolować.
– Ja kocham świat, bo stworzył go Bóg. Kościół i świat to rzeczywistości, które powinny się przenikać. W końcu mamy być solą ziemi. Problem jest z tym, że często uważamy, że jako katolicy nie mamy światu nic do zaoferowania i pozostajemy w naszych gettach. Jeżeli nie masz nic do zaoferowania, to będzie ci trudno do świata wyjść. Jeżeli nadal nie odkryłeś swojej tożsamości, talentów i potencjału, to zawsze będzie pojawiał się lęk w relacji z drugim człowiekiem. A ten lęk nie pozwoli ci się z nim spotkać.
Marcin Lewandowski
Animator społeczności lokalnej, działacz społeczny i trener umiejętności miękkich, ekspert oceniający ogólnopolskie konkursy grantowe. Twórca i organizator Tarnowskiej Ligi Debatanckiej, współtwórca Akademickich Mistrzostw Polski Debat Oksfordzkich. Prezes Fundacji „Alegoria”, szef Centrum Dialogu, Formacji i Misji „Alegoria”, wiceprezes poznańskiej Fundacji „Projekty Edukacyjne”. Pracuje w Wydziale ds. Nowej Ewangelizacji w Kurii Diecezjalnej w Tarnowie. Był koordynatorem diecezjalnym logistyki ŚDM w Krakowie. Laureat Nagrody Miasta Tarnowa 2019 w dziedzinie upowszechniania kultury. Członek wspólnoty Szkoła Nowej Ewangelizacji św. Józefa. Prywatnie – spełniony mąż i ojciec czwórki dzieci