W każdej grupie dzieci pojawiają się negatywne emocje. U młodszych wyrażane są zwykle fizycznie – np. w płaczu, krzyczeniu, kopaniu, biciu itp. Gdy dziecko staje się sprawniejsze werbalnie, dołączają się też: przezywanie, wyzwiska itp., a fizyczne wyrażanie złości i napięć zaczyna schodzić na drugi plan. Uczymy dzieci, by się nie biły, nie wyzywały, jednak to długotrwały proces. Każdy z nas w którymś momencie życia doświadczył agresji lub był jej sprawcą – np. wdał się w bójkę w piaskownicy czy w emocjach obrzucił koleżankę niewybrednym słowem. Przeżyliśmy. A dziś większość z nas całkiem dobrze radzi sobie z negatywnymi emocjami.
Czym innym jednak są konflikty (nawet burzliwie wyrażone), a czym innym nękanie, prześladowanie. W literaturze fachowej określa się to mianem bullyingu. Nękanie zostawia poważne rany emocjonalne, bolesne nawet gdy jego ofiara wchodzi w dorosłość.
Cechy bullyingu
Nękanie ma kilka charakterystycznych cech. Przede wszystkim jest długotrwałe. Może trwać miesiącami, a nawet latami. Po drugie: występuje tu nierównowaga sił. Ofiara jest słabsza od przeciwnika. Mniej wygadana, mniej opanowana emocjonalnie, pozbawiona wsparcia innych. Przeciwnik (a częściej cała grupa) jest silniejszy, bardziej pewny siebie. Trzecią cechą bullyingu jest intencjonalność. Sprawcy mają świadomość, że krzywdzą ofiarę i z premedytacją wykorzystują jej słabości, by ją pognębić.
Ważne jest też, że nękanie nie musi mieć gwałtownego przebiegu. Ofiara nie musi być codziennie popychana, szturchana, bita. Opiszę to na przykładzie. Kiedyś podczas wakacji mieszkaliśmy kilka dni w ośrodku, gdzie przebywały też dzieci na kolonii. Wśród nich – dziewczynka, odstająca co nieco od reszty. Gorzej ubrana, cały czas jakby skulona. Grupa koleżanek wymyśliła sobie zabawę. Stawały w odległości mniej więcej dwóch metrów od niej i wołały po nazwisku. Zaczepiały ją tak długo, aż pytała: „co?”, a one wtedy chichocząc odpowiadały: „nic” – i zaczynały od nowa. Jeśli próbowała odejść, szły za nią. Teoretyczne nic wielkiego, jednak powtarzało się kilka razy dziennie. Gdy ofiara próbowała się poskarżyć, dziewczyny broniły się: „My tylko chciałyśmy ją o coś zapytać, a ona nas wciąż ignoruje. Niekoleżeńska jest”.
W nękaniu może pojawić się agresja fizyczna (wyrażająca się też w niszczeniu rzeczy ofiary), werbalna (w tym cyberprzemoc) oraz relacyjna. Ta ostatnia polega m.in. na wykluczaniu ofiary z grupy. Typowy przykład? Nauczyciel poleca podzielić się na zespoły trzyosobowe. Wszyscy się dzielą, zostają dwa zespoły dwuosobowe i ta jedna, nielubiana osoba, której ani jedna, ani druga dwójka nie chce.
I to jest ostatnia z ważnych cech nękania: samotność ofiary. Bo już samo wykluczenie może być bullyingiem. Dla dzieci, a zwłaszcza nastolatków, grupa rówieśnicza jest ważnym punktem odniesienia. Nie da się rozwijać kompetencji społecznych, w tym koleżeńskości czy przyjaźni, będąc wykluczonym z grupy, ignorowanym, unikanym. Jeśli dziecko ma w klasie czy szkole choć jednego przyjaciela, otrzymuje potężne wsparcie. Przyjaciel wzmacnia jego poczucie wartości oraz zdolność radzenia sobie z trudnymi emocjami.
Program zapobiegania
Jak temu zapobiegać? Dr hab. Jacek Pyżalski, wysokiej klasy specjalista zajmujący się od lat praktycznie i naukowo tym problemem, napisał w ubiegłym roku artykuł podsumowujący: „Przeciwdziałanie przemocy rówieśniczej w szkole – krytyczny przegląd stosowanych rozwiązań”. Według autora najskuteczniejsze w profilaktyce są programy obejmujące całą szkołę, gdzie istnieje dla ofiar i świadków bezpieczny system zgłaszania problemu znęcania się, a dorośli pracujący w szkole potrafią rozpoznać nękanie i współpracują (ze sobą nawzajem, rodzicami, wychowankami), by mu przeciwdziałać. Jednak – jak zauważył – programy takie świetnie działają w Norwegii (uznawanej z przodującą w tym zakresie), poza nią już nie są aż tak skuteczne. Co oznacza program obejmujący cała szkołę? Między innymi psychoedukację. To oznacza, że wszyscy – zarówno rodzice, nauczyciele, jak uczniowie –dowiadują się, czym jest nękanie, dlaczego jest złe i czym różni się od zwykłej kłótni czy pojedynczych zachowań agresywnych.
Osobiście uważam, że dobrym posunięciem jest psychoedukacja dorosłych, natomiast bardzo trudna w praktyce wydaje mi się psychoedukacja dzieci w tym zakresie. Widziałam konspekt lekcji wychowawczej, podczas której pokazuje się dzieciom film ilustrujący nękanie ukryte przed dorosłymi. W założeniach po to, by dzieci potrafiły je rozpoznać. W praktyce (pokazałam konspekt kilkunastu doświadczonym wychowawcom) film ten z dużym prawdopodobieństwem może zostać wykorzystany przez co sprytniejszych uczniów jako instruktaż – jak prześladować innych, ukrywając to skutecznie przed okiem dorosłych.
Na pewno warto wiedzieć, od czego nękanie się rozpoczyna: od izolacji, wykluczenia kogoś z grupy. Dlatego też dr Pyżalski podczas wykładów (szereg z nich dostępnych jest w internecie, bardzo polecam) mówi, jak ważne jest integrowanie klasy. Nie tylko na początku szkoły, ale i cyklicznie. Dobry wychowawca da każdemu dziecku szansę poznać od pozytywnej strony wszystkich kolegów i koleżanki, współpracować z nimi. Jak to ujął autor w jednym z wykładów: „Sadźmy las z myślą o pożarze”. Jeśli uda się stworzyć dobrą atmosferę w klasie i zapobiec wykluczeniu odstających od reszty dzieci, mamy szanse zapobiec powstaniu w klasie nękania.
Co ważne, dobra atmosfera w klasie nie oznacza piętnowania każdego konfliktu czy robienia dramatu z każdego przypadku, gdy jedno dziecko popchnie drugie lub obrzuci wyzwiskiem. Gdy dziecko przekracza zasady, zwracajmy uwagę, że takich rzeczy nie wolno robić, dyscyplinujmy, ale nie wpadajmy w panikę. Przekładając na konkrety: np. zamiast zasady klasowej „Nie kłócimy się” (kompletnie nierealistyczna) warto wprowadzić zasadę: „Konflikty rozwiązujemy, zachowując kulturę osobistą”.
Kto staje się ofiarą?
Dziecko uznawane przez resztę klasy za jakoś „odstające” od reszty. Często są to dzieci biedne (niemodnie ubrane czy zaniedbane), jąkające się, o kiepskich umiejętnościach komunikacyjnych czy zachowaniach uznawanych przez resztę za dziwaczne. Może się zdarzyć, że dziecko, które w innym otoczeniu radziłoby sobie świetnie, staje się ofiarą nękania w konkretnej klasie. Znam przypadek przesympatycznego dziecka prześladowanego za bycie „katolem”, czyli noszenie na szyi krzyżyka, zachowywanie postu w piątek i modlitwę przed jedzeniem.
Niezależnie od przyczyn i wyjściowych umiejętności społecznych dziecka wskutek nękania umiejętności te pogarszają się. Dziecko zamyka się w sobie, stara tłumić negatywne emocje i uciekać prześladowcom. Jednak emocje te zjadają je od środka. Rezultaty mogą być różne: choroby psychosomatyczne, pogłębiające się izolowanie od kolegów, ucieczka w świat wirtualny lub… agresja. Ta ostatnia sytuacja rodzi szczególne problemy. Podam przykład: duży dryblas rzucił się z pięściami na małego kolegę. Mamy sprawcę i ofiarę. Wiadomo kogo dyscyplinować. Dokładniejsze przyjrzenie się sytuacji pokazuje, że w tym konkretnym przypadku mniejszy kolega od miesięcy codziennie ośmieszał większego, publikując obraźliwe komentarze na jego temat w szkolnych i klasowych grupach na mesendżerze, przygadując mu publicznie (za aprobatą kolegów) w szkole, aż w dużym się zagotowało i wybuchnął. Sprawca przemocy okazał się zarazem ofiarą nękania. Nie oznacza to usprawiedliwiania agresji, lecz to, iż wychowawca ma większą pracę do wykonania niż wydaje się na pierwszy rzut oka.
Kluczowa rola świadków przemocy
Praca obejmuje trzy grupy: sprawcę, ofiarę oraz świadków. Zacznijmy od tych ostatnich. Wiele badań pokazuje kluczową rolę obserwatorów przemocy. Bo to oni nie reagują, gdy komuś dzieje się krzywda. Lub co gorsza, reagują z aprobatą. Cieszą się na przykład, że ktoś „wreszcie robi porządek” z nielubianą koleżanką. Śmieją się z internetowych wyzwisk czy ośmieszających ofiarę zdjęć.
Dlaczego tak się dzieje? Czasem może być to nieumiejętność zrozumienia jak bardzo to boli ofiarę. Mogą mówić: „Wystarczy nie przejmować się opinią idiotów, ja tak robię i spływa to po mnie”, zapominając, że mają wspierających ich przyjaciół, a ofiara nękania – nikogo. W takim przypadku pomóc może praca np. z odgrywaniem ról, której celem jest, by świadkowie naprawdę zrozumieli, jak czuje się ofiara i przestali dokładać się do problemu.
Często przyczyną bierności jest lęk, że jeśli postawi się prześladowcom, obrońca stanie się kolejną ofiarą. Nie da się nikogo zmusić do heroizmu, ale warto podpowiedzieć, że nękaniu można przeciwstawić się jako grupa. Gdy kilka osób solidarnie wpisze na przykład pod ośmieszającym wpisem w internecie: „Wykasuj to, to poniżające”, daje to prześladującemu jasny komunikat, że za chwilę może mieć problemy i to z większą grupą ludzi niż jest w stanie skutecznie sterroryzować.
Pracując ze świadkami, musimy być czujni. Czasem za prześladowcami kryje się „szara eminencja”, czyli sprytna osoba pociągająca za sznurki. To nie ona prześladuje. Ona podpuszcza innych, by prześladowali. Takie osoby często z ochotą rzucają się jako liderzy do programów przeciwdziałania wykluczeniu czy dyskryminacji, gdyż daje im to kolejne możliwości wpływu. Dlatego każdy program mający aktywizować świadków musi zadbać, by dziecko nie wchodziło w rolę i nie otrzymywało przywilejów dorosłego.
Jeśli chodzi o sprawcę przemocy – pracując z nim, musimy sprawdzić, czy nie jest zarazem ofiarą (jak duży chłopak z przykładu powyżej). Z punktu widzenia szkoły ważne jest posiadanie procedur radzenia sobie z nękaniem i współpraca z rodzicami.
Praca z osobą, która doświadczyła nękania
Najważniejsze zadanie: jak wspomóc ofiarę prześladowań? Problem jest potrójny: osamotnienie, pogarszające się kompetencje społeczne i spadek poczucia własnej wartości. Dlatego kluczowe jest, by dziecko znalazło grupę rówieśniczą, która będzie je akceptować, a zarazem pozytywnie na nie wpływać. Nie chodzi o kółko wzajemnej adoracji osób nękanych, które będą narzekać na niesprawiedliwość świata, tylko miejsce gdzie może wzrastać. Kółko zainteresowań, grupa hobbystyczna, klub sportowy, duszpasterstwo, harcerstwo itp. Miejsce, gdzie znajdzie „ciągnących go w górę” i wydobywających z niego co najlepsze przyjaciół.
W kwestii poczucia własnej wartości – nic tak nie poprawia zdania na swój temat, jak pomaganie innym. Bardzo polecam wolontariat. Dzięki temu dziecko w trudnych chwilach może sobie przypomnieć, że są ludzie, którzy go szanują, cenią, są mu wdzięczni.
Jest tu wiele możliwości: opieka i pomoc osobom starszym, wyprowadzanie na spacer psów ze schroniska, organizacja imprez charytatywnych itp. Każdy jest w stanie znaleźć taki rodzaj wolontariatu, który najlepiej odpowiada jego predyspozycjom.
Warto też pomoc dziecku odnaleźć jego mocne strony i talenty, tak by mogło je rozwijać pozaszkolnie. W ostateczności można spróbować dziecko przenieść do innej szkoły, jednak warto pamiętać, że pewne problemy będą się za nim ciągnęły. Potrzebna jest praca nad poprawą umiejętności dogadywania się z innymi, rozwiązywania konfliktów itp. Inaczej z całym bagażem negatywnych nawyków wejdzie w nowe środowisko i może je spotkać to samo. Warto też pamiętać, że przez pewien czas dziecko, które doświadczało nękania, będzie nadwrażliwe na każdy rodzaj krytyki i potrzebuje nauczenia się rozróżniania między agresją słowną a zwykłą, konstruktywną krytyką. Inaczej będzie oczekiwało dostosowania się wszystkich wokół, by nawet przypadkiem nie zranili jego uczuć.
Oczywiście omówione sposoby nie stanowią wyczerpującej instrukcji postępowania, jednak podstawą sukcesu jest nauczenie się rozpoznawania przejawów bullyingu i odróżnienie go od zwykłych konfliktów w grupie rówieśniczej. Ofiarom nękania można pomoc na wiele sposobów, unikając pogłębiania w oczach rówieśników ich statusu ofiary.