Logo Przewdonik Katolicki

Nie jestem gorsza, jestem inna

Dorota Niedźwiecka
fot. Dorota Niedźwiecka

Jest niewidoma prawie od urodzenia. Skończyła średnią szkołę muzyczną i dwa kierunki studiów. Koncertuje, podróżuje po świecie, aktywnie pomaga potrzebującym. „Niepełnosprawność nie zwalnia mnie z tego, by żyć dla innych” – mówi Kasia Nowak.

Jest drobną, ładną brunetką o głębokim, przejmującym głosie. Gdy mówi o swoich doświadczeniach, często się uśmiecha. – Świat i ludzkie problemy mnie interesują – wyznaje, biorąc do ręki jedną z pamiątek ze swoich licznych podróży: papirus z Egiptu. Jego gładki dotyk przypomina o lekcjach, jakie wyniosła z licznych podróży: do Egiptu, Maroka, Ziemi Świętej i innych. – Dzięki temu, że poznałam inne kultury, jeszcze bardziej doceniam warunki i możliwości, jakie dał mi mój kraj i moja rodzina – mówi.
 
Dotknij i zobacz
Była siedmiomiesięcznym wcześniakiem, gdy na skutek nadmiernej dawki tlenu w inkubatorze straciła wzrok. Zupełnie: nie ma nawet poczucia światła. Mimo to rodzice wychowywali ją w naturalny sposób. Kiedy chcieli pokazać Kasi jakiś przedmiot, kładli go na jej ręce i mówili: „zobacz”. Podobnie traktowały ją koleżanki i koledzy z osiedlowego przedszkola dla zdrowych dzieci. Była jedną z nich. Stąd tego, że jest inna, zaczęła domyślać się dopiero jako 4-latka, gdy kuzynka zaczęła prowadzić jej rękę podczas rysowania. „Dlaczego Agnieszka rysuje sama, a mi w tym pomaga?” – zastanawiała się Kasia.  
Na swoją niepełnosprawność zgadzała się powoli. Równocześnie z pasją słuchała opowieści rodziców o innych kulturach i nagranych na winylowych kasetach baśni z egzotycznych krajów. – Zaczęłam też odkrywać znaczenie wymiany między ludźmi – mówi. – Wiedziałam, że nie mogę tylko chcieć, np. by koleżanki z klasy gdzieś mnie zaprowadziły. Dlatego pomagałam im w lekcjach, podpowiadałam, gdy czegoś nie umiały.
W tym czasie Kasia zapada na kolejną chorobę: zespół Ehlersa-Danlosa, czyli nadmierną wiotkość stawów. Towarzyszą jej ogromne bóle reumatoidalne, nie ma siły nawet rozdrobnić modeliny, ma zaburzoną orientację – przez co do dziś nie jest w stanie chodzić z laską. Coraz bardziej rozumie, że każdy z nas ma swoje ograniczenia, a w słabościach potrzebujemy drugiej osoby.
 
Lekcje pokory
– Jestem jedną z wielu. Tak samo jak inni mam swoje prawa i swoje obowiązki, chcę spełnić swoje marzenia i spotykam się z własnymi ograniczeniami – taki obraz świata coraz bardziej przyjmuje za swój. Kolejne osiągnięcia zdobywa ciężką pracą: uczy się w podstawówce i liceum oraz równocześnie w szkole podstawowej i średniej muzycznej w klasie gitary klasycznej. Po maturze kończy dwa kierunki studiów: kulturoznawstwo i filologię polską.
– Na naukę przeznaczałam mnóstwo czasu. Potrzebowałam pomocy, by ktoś wytłumaczył mi na przykład, jak wygląda kontur Afryki czy tasiemiec – mówi. – Na studiach uczyłam się, odsłuchując z taśmy nagrane wykłady, a średniowieczną literaturę, której nagrania nie były dostępne na audiobookach, czytali dla mnie wolontariusze. Potrzeba było na to mnóstwa czasu. – Nauka była dla mnie lekcją pokory, obowiązkowości i wytrwałości: docierało do mnie, że muszę cały czas ciężko pracować, by osiągnąć w życiu kolejny cel – dodaje.
 
Mogę śpiewać!
Gdy kończy studia, bierze jeszcze bardziej życie w swoje ręce. Zgodnie ze specjalizacją zajmuje się prowadzeniem zajęć z bajkoterapii dla dzieci. Od 15 lat jeździ ze słuchowiskami do szkół i przedszkoli i pomaga otwierać się na emocje dzieciom autystycznym, z zespołem Aspergera, ADHD, problemem alkoholizmu w rodzinie. – Wspólnie znajdujemy rozwiązania do bajkowych problemów: pomagamy Maciusiowi pokonać Dziubala, żeby nie więził wiosny lub sprawiamy, by dzieci, które zachowują się niegrzecznie, zaczęły szanować las, śpiewamy piosenki, uczymy się radzić sobie z emocjami – mówi Kasia Nowak.
Ma 25 lat, gdy poznaje Annę Dymną. – Mogę śpiewać na scenie! – Kasia nie posiada się z radości. Bierze udział w Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, gdzie występuje u boku Michała Bajora i Zbigniewa Wodeckiego, i w innych przeglądach piosenek dla niepełnosprawnych. Cały czas bierze lekcje emisji głosu, jak inni profesjonalni artyści. – Chcę, żeby moje koncerty były profesjonalne – mówi. I tak się dzieje. Zaczyna być zapraszana na profesjonalną scenę i doceniana za umiejętności wokalne. Pracuje komercyjnie i daje koncerty charytatywne podczas zbiórek na chore dzieci. Z Romanem Kaweckim, prowadzącym działalność społeczno-kulturalną, pisze książkę o sobie. – Muzyka staje się moim światłem – mówi. – Z nią jest mi lepiej, jaśniej. Daje radość i możliwość realizowania się w społeczeństwie.
 
Misjonarz z Bliskiego Wschodu
Do kolejnego przełomu dochodzi 12 lat temu. W Jerozolimie, przy kościele św. Anny, spotyka czarnoskórego misjonarza, o. Kingo. Zakonnik z Zakonu Białych Ojców (Misjonarzy Afryki) opiekuje się niepełnosprawnymi w Autonomii Palestyńskiej. Kasia przeżywa szok, słuchając, że w tamtejszym systemie społecznym osoby niepełnosprawne są ukrywane gdzieś na tyłach domu przed znajomymi i rodziną. Osamotnione, odrzucone, zdane na łaskę i niełaskę losu. – W kulturze orientu posiadanie dziecka, które nie chodzi, cierpi na chorobę umysłową czy nie widzi, jest postrzegane jako kara i powód do wstydu dla rodziny – wyjaśnia o. Kingo, który podczas naszej rozmowy gości właśnie w Polsce. – Dlatego moja praca polegała przede wszystkim na uświadomieniu bliskim, że niepełnosprawne dziecko jest także członkiem ich rodziny. Że tak samo potrzebuje ciepła, rozmowy, bliskości.
Dopiero potem misjonarz może przekonywać ich do podjęcia chociaż częściowej rehabilitacji.
O. Kingo wyjaśnia, że na terenie jego misji szczególnie widać, jaką zmianę mentalności przyniosło ludzkości chrześcijaństwo. Wciąż jednak jest tak, że nawet jeśli niepełnosprawne dziecko pod wpływem opieki z zewnątrz zaczyna lepiej się rozwijać, rodzina zgodnie z tradycją nadal je ukrywa przed bliskimi.
Kasia słuchając opowieści o. Kingo, który stał się dla niej bliski jak rodzony brat, odkrywa, że miała w życiu ogromne szczęście. – Docierało do mnie coraz bardziej, że mimo niepełnosprawności mam za co dziękować Bogu. Urodziłam się w kulturze, gdzie współczuje się osobom niepełnosprawnym, a system społeczny umożliwia rehabilitację i wykształcenie – mówi. – Cieszę się i dziękuję Bogu za to, że mogę swobodnie rozwijać się i nawiązywać relacje.
Coraz bardziej angażuje się w pomoc: wraz z rodzicami zaczęli wspierać pracę misyjną o. Kingo i działalność Kościoła na Bliskim Wschodzie. – Chcę wspierać prześladowanych chrześcijan i w ten sposób umożliwiać im zachowanie wiary i dodawać otuchy w sytuacjach, gdzie boją się o swojej inności opowiedzieć – wyjaśnia. – Mówić na wszelkie możliwe sposoby: jestem z wami – mówi Katarzyna Nowak.
 
Jesteś jedną z nas
Kasia nadal wspiera osoby niepełnosprawne i potrzebujące pomocy także w Polsce. Angażuje się w projekty, które umożliwiają im dostęp do kultury. Dlatego została ambasadorką audiodeskrypcji, czyli metody umożliwiającej osobom niewidomym oglądanie filmów. –  Audiodeskrypcja to opis sztuki wizualnej – wyjaśnia. „Do pokoju wchodzi wysoka brunetka ubrana w jasne spodnie i kwiecistą bluzkę. Z poważną miną nalewa herbatę” – radiowy przewodnik w taki sposób wyjaśnia, co dzieje się na ekranie, dzięki czemu osoba niewidoma może zapoznać się z filmem. To z kolei pomaga jej jeszcze lepiej odnajdywać się w społeczeństwie, choćby przez zwyczajne rozmowy przy kawie.
– Gdy znam treść filmów, zyskuję kolejną możliwość uczestniczenia w kulturze – wyjaśnia Kasia. – Przestaję być postrzegana jako ktoś, komu trzeba przede wszystkim pomagać i staję się atrakcyjnym partnerem do rozmów. Na pierwszy plan wysuwa się nie moja niepełnosprawność, lecz umiejętności, które umożliwiają dobry, głęboki kontakt.
Zaproszona przez koleżankę, organizowała także zajęcia dla niepełnosprawnych i chorych onkologicznie dzieci w ośrodku w Jaszkotlu i w Fundacji „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”. „Straciłem jedną nóżkę, niedługo stracę drugą. A potem pójdę do aniołków” – szeptał jej na ucho 9-letni Kacper. Kasia miała w oczach łzy.
To mocne doświadczenie sprawiło, że jeszcze bardziej angażuje się dla innych. Od roku także na umowę o pracę w Fundacji Wygrajmy Razem. Cieszy się, że wreszcie, po 20 latach pracy w różnych organizacjach na umowy o dzieło czy zlecenia zyskała tu większą stabilizację życiową. – Cierpienie boli. I równocześnie pomaga nam się kształtować – mówi Katarzyna Nowak.Świadome przezwyciężanie go pomaga mi realizować misję w społeczeństwie. Cieszę się, że współpracując z pięknymi ludźmi i uczestnicząc w akcjach humanitarnych, zrobiłam dużo i cieszę się na to, że mogę zrobić jeszcze więcej – uśmiecha się.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki