Logo Przewdonik Katolicki

Zanussi wielkim jest

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Książek

Czy zawsze się z nim zgadzam? Niekoniecznie. W doraźnych polemikach, choćby politycznych, bywa anachroniczny i niesprawiedliwy

Krzysztof Zanussi, wielki polski reżyser filmowy, skończył właśnie 80 lat. Żwawością i ciała, i umysłu przebija zdecydowanie takich ludzi jak ja. Nadal tworzy i ma zamiar kręcić następne filmy, w czym mu gorąco kibicuję.

Zawsze był dla mnie ważny. W latach 70. i 80. to jeden z tych, którzy najtrafniej  diagnozowali stan polskiego społeczeństwa, ale też mówili nam, jak żyć – Barwy ochronne pomimo peerelowskiego kontekstu wcale się nie zestarzały. Wtedy był dla mnie odległą wielkością. W III RP miał może większą trudność w poszukiwaniu tematów i form wyrazu, ale nadal miewał celne trafienia – to on pokazał w Cwale paradoksy dzieciństwa w czasach stalinowskich, a w Damskim interesie rozliczał krzywdy ludzi „Solidarności”. Stosunkowo niedawno poznałem go osobiście, co jest niezwykle  ciekawym doświadczeniem  i zaszczytem.

Już kiedy nakręcił w 1981 r. film o Janie Pawle II, przyznał się do inspiracji chrześcijańskich. W latach ostatnich zaprowadziły go one poniekąd na barykady – kontestuje rzeczywistość politycznej poprawności i nowoczesnych mniemań. Takie było wyklęte przez liberalne elity Obce ciało – opowieść o zaszczuciu człowieka, który próbuje żyć po swojemu w świecie współczesnej korporacji. Z kolei Eter, choć w kostiumie historycznym sprzed pierwszej wojny światowej, rozprawia się z mitem naukowca, któremu wolno wszystko.

Pytałem o to Pana Krzysztofa w rozmowie dla pisma „Wszystko co najważniejsze”. Było to w zeszłym roku, tuż przed festiwalem filmowym w Gdyni, gdzie Eter został pokazany. Co mi powiedział? A na przykład to: „Tematem filmu jest postęp, rozwój, ale i rodzaj szantażu, jaki się wytworzył w naszej kulturze. Coś, co nie ogłasza się jako postępowe, bywa kwalifikowane jako wsteczne. A jak wsteczne to złe, bo chęć konserwowania może też oznaczać zgodę na zło świata. Za tym kryje się zamęt. Ludzie trzymają się aksjomatu, że ma być lepiej. A lepiej to znaczy więcej, drożej, bogaciej – zasypanie Chin czy Indii samochodami ma być gwarancją szczęścia. Świat nie może iść nieustannie w tym kierunku. Postęp technologiczny jest ważny, ale to nie jest jedyny rodzaj postępu”.

Dalej było o pułapkach związanych ze zbyt wielką władzą i wybujałymi ambicjami naukowców, o złudzeniach liberałów oglądających się do tyłu, kiedy ich idee były motorem postępu, i o konieczności znalezienia przez ludzkość nowych celów. Zanussi potrafi zaskoczyć, podpisując się pod formułką premiera Morawieckiego o „rechrystianizacji Europy”, choć też podkreślając w polemice z obecną władzą w Polsce, że za tym stać musi konkretna, niekoniunkturalna wizja.

Czy zawsze się z nim zgadzam? Niekoniecznie. W doraźnych polemikach, choćby politycznych, bywa anachroniczny i niesprawiedliwy. Jest człowiekiem stosunków z lat 80. I 90., które odeszły w przeszłość. A zarazem jest wizjonerem, który – inaczej niż większość jego kolegów artystów – wychodzi poza formułki o nieograniczonej wolności. „Chcę mi się dalej tworzyć, spierać, rozmawiać z ludźmi. I na pewno nie będę się zgadzać z większością. Jest komplet wartości, które wymienia się mechanicznie, jak mantrę – od empatii po tolerancję. Ja na temat każdej z tych cnót mam zdanie osobne. Nie jestem za obojętnością ani za nietolerancją. Ale to się stało za łatwe. Wolność nie jest wartością absolutną, ona powinna być wolnością «do czegoś». Na to, żeby robić, co się chce, trzeba kochać” – mówił.

To są słowa bezcenne, wobec zalewu banalizmu. I ON jest bezcenny, osobny. Najlepsze życzenia i wielu lat walki o mądrzejszy świat życzę, Panie Krzysztofie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki