Logo Przewdonik Katolicki

Śmiałość Zanussiego

Piotr Zaremba
FOT. MAGDALENA BARTKIEWICZ. Piotr Zaremba zastępca redaktora naczelnego „wSieci”.

Spotkał mnie zaszczyt. Zrobiłem dla świątecznego „Plusa Minusa” wywiad z jednym z największych polskich reżyserów: Krzysztofem Zanussim.

Gościłem w jego domu i oglądałem jeszcze nieostateczną wersję jego filmu Eter. Będzie pokazany jesienią. Zanussi ma prawie 80 lat. Można w jego twórczości wyróżnić okresy płodniejsze i bardziej jałowe. Ale już same jego dzieła z lat 70. wystarczą, aby go umieścić w areopagu. Z jednej strony stawiał pytania o sprawy ostateczne, o metafizykę. W całkiem „niemetafizycznych” latach 70. Epoce Edwarda Gierka. Z drugiej dał nam obraz polskiej rzeczywistości, z mocnym przesłaniem moralnym, ale też z elementami zjadliwej satyry. Kto nie widział Barw ochronnych czy Kontraktu, jest uboższy o poznanie kawałka dziejów Polski.
Potem Zanussi szukał dróg i tematów. Mało kto zauważył, że na przykład jako jeden z niewielu polskich filmowców próbował rozliczyć PRL – czy mowa o autobiograficznym Cwale, czy zjadliwym Damskim interesie, gdzie podniósł problem krzywd, jakie jedni Polacy zadali innym Polakom w stanie wojennym. Ten jego upór bywał przemilczany, a nawet – w przypadku Damskiego interesu – wyśmiewany. Reżyser uważa, że nagonkę na ten film zorganizował Jerzy Urban. Jej narzędziem stała się, niestety, większość krytyków. To kawałek III RP.
Jednocześnie twórca od lat 80. jeszcze mocniej inwestował w tematykę metafizyczną. Zrazu najczęściej w filmach produkowanych na Zachodzie, potem i w polskich. Stał się twórcą otwarcie katolickim, nawet jeśli unikał samej etykietki. Wypowiadał się mocno, i w moim wywiadzie robi to także, podważając automatyzm „postępu” w różnych sferach i, co może ważniejsze, kwestionując oschły pseudonaukowy racjonalizm, jakim objaśnia się rzeczywistość. On, dawny fizyk, za fizycznymi zjawiskami dostrzegał tajemnicę. O tym jest też i najnowszy Eter.
Trzy lata temu dopuścił się nieostrożności. W filmie Obce ciało dotknął dwóch dogmatów liberalnego społeczeństwa: etyki korporacji i nieomylności feministek. Rozpętano przeciw niemu nagonkę, nie dopuszczono filmu na festiwal w Gdyni, ośmieszano wszelkimi sposobami. Możliwe, że film jest staroświecki, miejscami dialogi odrobinę deklaratywne, ale nie o to szło. Jeśli nawet świetna Agnieszka Grochowska została ukarana za udział w filmie nominacją na „najgorszą aktorkę”, znów dotykamy zjawiska nagonki. Irytację budziła krytyka współczesnego społeczeństwa z pozycji katolickich. Od pierwszej chwili – lewica długi czas blokowała fundusze na ten film w PISF.
Nie uspokajały krytyków nawet elementy swoistego symetryzmu: bo Zanussi tak jak we wcześniejszych filmach stawiał też pytanie o to, czy pewne formy manifestacji własnej religijności nie są nazbyt nieludzkie, nieżyciowe i niesłużące dobru. Mało kto go bronił, także i dlatego, że reżyser pozostał „osobny”. Odległy do prawicy. Ważny i wpływowy jako producent nie budził zaufania prawej strony. Jeszcze teraz osłaniał odwoływaną szefową PISF przed PiS-owskim rządem, choć to nieprzejrzyste mechanizmy tamtej instytucji dotknęły go osobiście.
Nie będę afirmował każdego jego słowa czy zachowania, widzę w nich sprzeczności. Niemniej wart jest odnotowania fenomen kogoś, kto używa filmu do dawania świadectwa prawdom, które znacząca część środowisk artystycznych odrzuca. Jego umysł jest skarbem. Szkoda, że rzadko uczestniczy w debatach. Zadaję sobie pytanie, czy znajdzie się ktoś inny, kto będzie miał intelektualną śmiałość Zanussiego? Czy też pogrążymy się, przy całym formalnym pluralizmie polskiego kina, w jednomyślności liberalnego, często niewystarczającego przesłania.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki