Jeśli zestawimy ze sobą rezultat ubiegłorocznych wyborów samorządowych i niedawnych europejskich, dowiemy się o sobie wielu ciekawych rzeczy.
W wyborach samorządowych PiS miał największe poparcie na prowincji, zaś miasta głosowały za kandydatami liberalnej opozycji. W wyborach europejskich opozycję poparli mieszkańcy miast, osoby lepiej niż średnia wykształcone i lepiej zarabiające (w Polsce wciąż wykształcenie jest jednym z głównych czynników determinującym zarobki). Z drugiej strony na PiS głosowali ci, którzy mieszkają na prowincji, są słabiej wykształceni i mniej zamożni. Może więc czas to uznać, zamiast się na to obrażać? Może warto przeprosić się ze słowem „klasa”?
W myśl nauk społecznych klasa jest jednym z podstawowych pojęć, które pozwalają opisywać podział społeczeństwa na trwałe struktury. Ważnym czynnikiem definiującym przynależność klasową jest posiadany majątek. Ale klasa ma również – a może: przede wszystkim – charakter kulturowy, który określa pewien sposób życia, wyobrażanie o tym, jak wygląda szczęśliwe życie itp. Z tym związane są również sposoby spędzania wolnego czasu, a także hierarchia wartości.
Obecny podział polityczny w Polsce jest więc podziałem klasowo-kulturowym. Bo przecież sympatyków PiS jest sporo – choć znacznie mniej niż opozycji – w dużych miastach. Tak samo znajdziemy kilkanaście procent zwolenników opozycji na terenach wiejskich, około 20-30 proc. w miasteczkach i mniejszych miastach. Ten podział nie jest czarno-biały, ale liczby mówią same za siebie. Istnieje duża korelacja pomiędzy sympatiami politycznymi a przynależnością do grupy klasowej albo grupy kulturowej. To zaś oznacza, że Polacy należący do dwóch klasowo-kulturowych grup uważają, że dwie główne siły polityczne najlepiej realizują ich interesy. Czy nie jest tak, że PiS rzeczywiście odwołuje się do klasy ludowej i części klasy średniej, a opozycja do wyższej klasy średniej? Czy to źle? Może powinniśmy w otwarty sposób mówić o tym, co nas różni, właśnie po to, by się lepiej porozumieć? Bo przecież po komunizmie mamy awersję do stosowania pojęcia klas, a szczególnie walki klas.
Ale może nie musi chodzić o walkę klas. Przecież uświadomienie sobie, że podział polityczny jest zakorzeniony w podziale klasowym, każe nam próbować szukać porozumienia między tymi klasami. Bo nie jest tak, że nagle Polska składać się będzie zawsze z klasy średniej, albo wyłącznie z klasy ludowej. Nie – one będą zawsze żyć obok siebie. Nie zbudujemy nigdy Polski wyłącznie dla jednej z klas, bo to oznaczać będzie wykluczenie tej drugiej. Zrozumiemy, że tak częste podejście w naszej polityce, że zwycięzca bierze wszystko, jest drogą donikąd. Bo te klasy się od siebie różnią, mają różne interesy, ale dopiero wszystkie klasy razem to prawdziwa Polska. Nie da się Polski zredukować tylko do jednej z nich. Podział więc musi być, ale nie może być to podział totalny.