Nina ma 10 lat i jest najdłużej żyjącym skrajnym wcześniakiem w Polsce: przyszła na świat w 23. tygodniu ciąży. Żadnemu dziecku urodzonemu tak wcześnie nie udało się przeżyć tak długo, choć lekarze dawali jej 1 proc. szans na przeżycie. Dzień jej mamy zaczyna się wcześnie rano i jest wypełniony po brzegi – głównie opieką, rehabilitacją i zabieganiem o potrzebne dla Niny pieniądze – a gdy córka wieczorem zaśnie, pani Aneta musi ugotować, posprzątać, wyprasować. – Przyszłość? Nie myślę, oszalałabym. Staram się cieszyć każdym dniem z Niną i wstawać uśmiechnięta. Nic więcej – mówi.
Agnes ma czworo rodzeństwa. Jej tata był niepełnosprawny. Pewnego dnia podczas obiadu jej brat zauważył, że tata nie może robić wielu rzeczy: nie może pracować, gotować czy iść z nimi na spacer po lesie. I zapytał: „Mamo, tata nie może nic zrobić, prawda?”, na co Agnes, siedząc na kolanach ojca, odpowiedziała: „Wiem, co tata może zrobić: może kochać”.
Do historii, które opisujemy w „Przewodniku”, każdy może dołożyć własną, z życia wziętą – z krzyżem szytym na miarę. Zmagamy się z nimi po swojemu i żadne porównania nie mają sensu. Jedni działają zadaniowo: potrafią wykopać spod ziemi niedostępny lek, wejdą oknem, bo wcześniej wyrzucono ich drzwiami, gdy szukali pomocy dla bliskiej cierpiącej osoby. Inni „tylko” zwykłym gestem i rozmową okazują wsparcie – albo milczą, choć mogliby wykrzyczeć światu swój ból; niepełnosprawni, chorzy, niemający środków do życia, ale i niosący krzyże mniej spektakularne.
Ich widoczność dla świata nie ma akurat takiego znaczenia. Znaczenie ma miłość, z powodu której się to wszystko znosi. I która pozwala mieć nadzieję na nowe życie.