Logo Przewdonik Katolicki

To nie woda. To wiara

Joanna Mazur
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE

O właściwościach cudownej wody i uzdrowieniach ciała i duszy z dr. Patrickiem Theillierem, byłym szefem Biura Medycznego przy sanktuarium w Lourdes rozmawia Joanna Mazur

160 lat temu w jaskini niedaleko Lourdes podczas modlitwy małej Bernadetty pojawiło się cudowne źródełko. Czy woda z niego ma jakieś niezwykłe medyczne właściwości?
– Odpowiem krótko: nie. Samo źródło nie posiada w sobie niczego cudownego. To nie ono przynosi uzdrowienie, lecz Bóg. Woda nie ma nawet żadnych właściwości termalnych, leczniczych czy mineralnych. Dla mnie to źródło to symbol życia. Jeśli użyjemy wody z wiarą, modląc się, możemy doświadczyć uzdrowienia, ale ona sama nie jest do tego niezbędna.
 
Uzdrowienia następują częściej po wypiciu i obmyciu wodą, czy niezależnie od jej użycia?
– Świadectwa, które analizowałem, wskazują, że prawie połowa uzdrowień miała miejsce po użyciu wody z Lourdes do wypicia lub ablucji. Reszta to uzdrowienia przez samą tylko modlitwę. Na mnie największe wrażenie robi to, co dzieje się basenach. Tam ludzie doświadczają najbardziej niezwykłych uzdrowień, jakie widziałem w ostatnich latach. To cuda wymagające wielkiej wiary i pokory.
 
Czy oprócz uzdrowień są znane inne cudowne skutki działania wody ze źródła?
– Jeden z takich cudownych skutków związany jest z okresem pierwszych lat po objawieniach. Misjonarze zabierali wówczas wodę, by z jej pomocą ewangelizować. W swojej książce Cuda Lourdes opisuję, w jaki sposób ta woda chroniła ich przed chorobami czy kataklizmami. Warto jednak podkreślić raz jeszcze, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie wiara tych, którzy zostali posłani, by głosić Ewangelię.
 
Z jakich motywów podjął pan pracę w Lourdes?
– Do Biura Medycznego zaprowadziła mnie moja wiara. Jako lekarz nigdy nie zostawiałem Boga przed drzwiami mojego gabinetu. Wychodzę z przekonania, że choroba trawi nie tylko ciało, ale także duszę. I jedno, i drugie wymaga pomocy. To bardzo ważne, bo w Biurze Medycznym pracują wyłącznie wierzący lekarze, tacy, którzy uznają ingerencję Boga w nasze życie. Matka Boża pokierowała moim życiem w ten sposób, że z północy Francji przeniosłem się na południe, w okolice Lourdes. I kiedy się tam znalazłem, dowiedziałem się, że miejscowy biskup poszukuje lekarzy do Biura Medycznego. Zgłosiłem się i tak zaczęła się niezwykła duchowa przygoda mojego życia.
 
Do Biura Medycznego co roku spływa wiele świadectw dotyczących nawrócenia. Czy uzdrowione osoby coś łączy?  
– Wydaje mi się, że jest pewien wspólny mianownik. W każdym świadectwie, które czytałem, uderza mnie przede wszystkim jedno: silna i głęboka relacja z Bogiem, jaką udało im się zbudować właśnie w Lourdes. Uzdrowienia nie są przecież najważniejsze, lecz właśnie wewnętrzna odmiana i zwrócenie się ku Bogu.
 
W swojej najnowszej książce pisze Pan o wielu cudach. Jak definiuje je Pan z medycznego punktu widzenia?
– Cud to uzdrowienie, którego nie sposób wyjaśnić z medycznego punktu widzenia. Sceptyk zawsze może zapytać, czy uzdrowienie, które wydarzyło się 50 lat temu, będzie z punktu widzenia współczesnej medycyny nadal uznawane za cudowne. Moja odpowiedź brzmi: tak! Cud musi być nagłą odmianą sytuacji i tego nie zmieniają badania naukowe. Cud z gruntu zaprzecza postępowaniu medycznemu, bo wyzdrowienie z choroby na skutek stosowania leczenia to kontrolowany proces. To nie oznacza oczywiście, że wyzdrowienie z choroby za sprawą leczenia odbywa się bez ingerencji Boga. On działa w obu tych przypadkach. Wielokrotnie ludzie przychodzili do mnie, gdy pracowałem w Biurze Medycznym i opowiadali o tym, jak Bóg dotknął ich serca. Często wówczas płakałem. To niesamowite móc obserwować, w jaki sposób Chrystus działa w człowieku, zwłaszcza gdy ten jest kompletnie zaskoczony, bo nie spodziewał się tak silnego doświadczenia Boga i Jego obecności w swoim życiu.
 
Wiele przypadków uzdrowień podważa wprost wyniki badań medycznych. Jak Pan jako lekarz podchodził do takich sytuacji?
– Przyznam, że sam nie wierzę, by współczesna medycyna mogła zrobić wielki postęp, jeśli nadal będzie pozostawać nauką koncentrującą się tylko na aspekcie biologicznym. To właśnie z tego wynika obecny dryf bioetyczny, chęć manipulowania genami, klonowania itd. Wierzę głęboko w medycynę jako „naukę o życiu”, która realnie poznaje człowieka, z jego ciałem i duszą. Obecnie jednak takie myślenie o medycynie podlega ostracyzmowi. Bez zrozumienia tego, czym jest człowiek, nie sposób pojąć Bożej ingerencji w jego życie, ale także – z punktu widzenia lekarza – trudniej jest walczyć o jego zdrowie i dobrą kondycję.
 
 
Dr Patrick Theillier
Lekarz, mąż, ojciec szóstki dzieci i szczęśliwy dziadek. Były szef Centrum Medycznego działającego przy sanktuarium w Lourdes. Autor książek Za progiem śmierci i Cuda Lourdes. Uzdrowienie przez Maryję
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki