Emocje są pozytywne: tak! ze wszystkim się zgadzam! I negatywne: czy chcę żyć w takim świecie? No przecież nie! Na taki świat się nie zgadzam!
Nic nowego pod słońcem – chciałoby się powiedzieć, książek na temat hodowli przemysłowej zwierząt, ekologii i wege trochę już przeczytałam. O tym, jak wygląda ubój w rzeźni, też wiem, zespół Dezerter kiedyś miał taki teledysk. Wiele osób z mojego otoczenia jest wege, co oczywiście jest ostatnio bardzo trendy (i dobrze!), ale oni przeważnie dokonali tego wyboru nie ze względu na modę, ale całkiem świadomie i ideologicznie. Ze względu na cierpienie zwierząt. Phi – ktoś mógłby powiedzieć – no bez przesady. Ale jak to jest, że jak ktoś znęca się nad pojedynczym kurczakiem, łamiąc mu na przykład skrzydło, to jest barbarzyńcą i jest nawet na to paragraf, ale gdy tysiące kurczaków jest dręczonych w ciasnych klatkach tylko po to, żebyśmy zjedli sobie tanie jajeczko, to wszystko gra? A przecież ktoś jest odpowiedzialny za to, w jakich warunkach te zwierzęta żyją, łamiąc sobie z ciasnoty skrzydła i nogi.
Kiedyś przeczytałam w wywiad z Jerzym Nowosielskim, w którym powiedział on, że to, co robimy, ze zwierzętami, to satanizm. To, jak je zabijamy w ubojniach i rzeźniach i jak je zabijamy podczas polowań, tak po prostu, dla zabawy. My – ludzie. Właśnie tak uważam. Nie chcę jeść mięsa, nie muszę, nie jest mi potrzebne do przeżycia. Coraz bardziej jest dla mnie wyrzutem sumienia, że biorę w ten sposób udział w niehumanitarnym biznesie. To nie jest mięso świń czy krów pasących się swobodnie na trawie. To coraz tańsze mięso stłoczonych zwierząt, które nigdy nie zobaczyły nieba, które się tuczy i zabija, a wszystko w imię ogromnych pieniędzy, naprawdę ogromnych. Nie cierpią? Kotek pod blokiem cierpi, a one co, nie są zdolne do odczuwania bólu i strachu? Kto tak powiedział? Czym się różnią?
W książce Hołowni już na pierwszych stu stronach jest tyle emocji, tyle żaru, tyle wkurzenia, tyle empatii, że trudno je przetrawić tak od razu. Ale to treści nie przeszkadza w żaden sposób, bo Hołownia podszedł do tematu bardzo rzetelnie, podając mnóstwo faktów i już same te fakty są wstrząsające. A do tego jako chrześcijanin patrzy na stworzenie oczami wiary. Tak sobie myślę, że to chyba najważniejsza książka, jaką napisał, i oby znalazła zrozumienie.