Kiedyś z pewną zazdrością czytałem historie o tym, jak w pierwszych wiekach chrześcijaństwa wykuwały się dogmaty, a przekupki na rynku w Efezie kłóciły się o przymioty Ducha Świętego. Moja zazdrość dotyczyła czasów, w których sprawy wiary są tak istotne, że dotykają wszystkich i każdy, łącznie z przekupką, czuje się w obowiązku zająć stanowisko w dyskutowanej aktualnie kwestii. Dopiero później dowiedziałem się, że na tym rynku w Efezie dyskusje niekoniecznie odbywały się w spokojnej formie, a zdarzało się, że towarzyszyło im rzucanie śledziami. Czyż nie żyjemy w podobnych czasach?
Swoje zdanie na temat nauczania papieża Franciszka mają niemal wszyscy katolicy zaangażowani w życie Kościoła, a dyskusje toczone w mediach społecznościowych temperaturą przypominają gorące spory z pierwszych wieków. Choć nie cieszy mnie zdarzająca się gwałtowność sporów, uważam, że tematy podejmowane przez papieża dotykają rzeczywistych problemów i są odpowiedzią na wezwania czasu. Czy taką odpowiedź znaleźli polscy biskupi pracujący nad wytycznymi do papieskiej adhortacji Amoris laetitia?
Idziemy za Franciszkiem
Na pierwszym miejscu należy odnotować, że Wytyczne są jednoznacznym opowiedzeniem się za nauczaniem papieża Franciszka. „Nie ulega wątpliwości, że papież Franciszek w adhortacji Amoris laetitia w żaden sposób nie podważa nauczania swych Poprzedników” – piszą biskupi. Wytyczne zaczynają się od przedstawienia myśli papieskiej, ukazania sensu jego nauczania, odwołują się w tym miejscu nie tylko do Amoris laetitia ale również do wcześniejszej adhortacji Evangelii gaudium i najnowszego dokumentu Gaudete et exsultate. To świadectwo realistycznego podejścia autorów dokumentu – świadomi, że nie wszyscy akceptują myśl papieża Franciszka, biskupi wychodzą niejako tym osobom naprzeciw.
Cieszy mnie przede wszystkim to, że biskupi zmierzyli się z zagadnieniem budzącym najwięcej emocji i kontrowersji – czyli z kwestią osób po rozwodzie, w związkach niesakramentalnych. Niestety ósmy rozdział Amoris laetitia, dotyczący „sytuacji nieregularnych”, przysłania treść całego dokumentu. Podobnie stało się w Wytycznych polskiego episkopatu. Biskupi dogłębnie opracowali zagadnienie najtrudniejsze, ale wydaje mi się, że stało się to trochę kosztem pozostałych tematów.
Sztuka rozeznawania
W odniesieniu do osób w związkach niesakramentalnych Wytyczne bardzo konsekwentnie idą za myślą papieża Franciszka, kładąc nacisk na indywidualne rozeznanie sytuacji każdej osoby. Bardzo szczegółowo wskazują wszystkie okoliczności, które należy brać pod uwagę: „W procesie tym nie może zabraknąć przeprowadzenia rachunku sumienia, obiektywnej analizy sytuacji dzieci i opuszczonego współmałżonka, prób i możliwości pojednania, uwzględnienia konsekwencji nowej relacji wobec pozostałej rodziny i lokalnej wspólnoty wiernych. (…) Trzeba rozeznać, czy osoby żyjące w nieuregulowanych związkach zachowują wierność, poświęcają się dla dzieci, angażują się w życiu chrześcijańskim, świadome są nieprawidłowości swego związku i życia w grzechu, pragnęłyby zmienić sytuację, w której się znajdują, lecz nie mogą tego uczynić bez zaciągnięcia kolejnej winy (np. kwestia odpowiedzialności za wychowanie dzieci”. Wytyczne podkreślają, że rozeznanie to proces długotrwały: „Chodzi o właściwą ocenę i rozważny wybór. (…) [Rozeznanie] powinno ono mieć formę indywidualnego i konsekwentnego, długotrwałego kierownictwa duchowego. Podjęcie odpowiedniej decyzji – wspólnie przez kierownika duchowego i zainteresowaną osobę – powinno być owocem procesu rozeznania, a nie jednego czy nawet kilku powierzchownych spotkań”.
Jaka może być ta „odpowiednia decyzja”? Tego Wytyczne nie mówią. Zostawiają więc drogę otwartą, zaznaczając jednak konieczność konsultacji „z kompetentnym duszpasterzem posługującym przy sądzie biskupim lub w diecezjalnym ośrodku duszpasterstwa rodzin”.
Czy nie jest to nadmierna ostrożność? Myślę, że nie. Przede wszystkim trzeba podjąć drogę i trud rozeznania. Droga, jaką za papieżem Franciszkiem proponują Wytyczne, nie jest łatwa. To poważna, wymagająca praca, dogłębna formacja. Moim zdaniem, jeśli ktoś ją rzeczywiście przejdzie, znalezienie konkretnego rozwiązania w danej sytuacji nie będzie trudne.
Małżonkowie i narzeczeni
Odczuwam jednak niedosyt w odniesieniu do innych zagadnień, poruszonych w dokumencie mniej szczegółowo. Uwagi o duszpasterstwie narzeczonych sprowadzają się do kilku ogólnych zdań – i odesłania do diecezji. „Każdy Kościół lokalny winien rozeznać, która z form bezpośredniego przygotowania do małżeństwa jest najlepsza, i zadbać o formację, która nie zniechęci młodych do sakramentu”. Dziwi mnie ta ogólnikowość: przecież doświadczenia wypracowane w jednej diecezji mogą być z powodzeniem wykorzystane w innej. Nie chodzi o to, aby stworzyć jeden obowiązujący model, ale chciałoby się przeczytać w tym miejscu o konkretnych, dobrych formach przygotowania do małżeństwa, sprawdzonych w poszczególnych diecezjach. Wytyczne mówią o „bogactwie działań” Kościoła w Polsce na tym polu: szkoda, że nie znalazło to konkretnego odzwierciedlenia w dokumencie.
„Szczególnie w pierwszych latach budowania wspólnoty małżeńskiej bardzo pomocne są towarzyszenie i obecność doświadczonych małżonków, członków ruchów, stowarzyszeń, a także przygotowanych doradców (por. AL 229)” – czytamy w Wytycznych. Tutaj znów oczekiwałbym konkretów. Mogłaby to być zachęta do włączenia się do ruchów rodzinnych, zachęta skierowana do wspólnot młodzieżowych czy ich duszpasterzy, by wspólnoty rodzinne ukazywali jako normalną drogę dla młodych małżeństw. Tak się w wielu miejscach dzieje. Na naszym lokalnym podwórku doświadczamy, że znajdujące się na naszym terenie duszpasterstwo akademickie stanowi „zagłębie powołań” do Domowego Kościoła – co rok, dwa powstają nowe kręgi złożone z dawnych członków DA. Chodzi o to, by takie doświadczenia upowszechniać.
Piękna droga
Niepokoi mnie też zapowiedź wydania instrukcji wykonawczych w poszczególnych diecezjach. Polskie diecezje tak bardzo się nie różnią, by była konieczność wypracowywania odrębnych instrukcji. Czy nie spowoduje to, że będziemy mieli w Polsce odrębne interpretacje w zależności od poglądów lokalnego biskupa? A może te moje obawy są na wyrost? Bp Andrzej Czaja prezentując Wytyczne, mówił o drodze, jaką przeszli biskupi podczas pracy nad nimi: „Na początku byliśmy, można tak powiedzieć, w punkcie «trzymajmy się przede wszystkim Familiaris consortio. Sytuacja jednak pokazuje nam, że po pierwsze Amoris laetitia w żaden sposób nie narusza ani doktryny, ani Kodeksu prawa anonicznego, natomiast wskazuje piękną drogę wyjścia i udrażniania duszpasterstwa małżeństw i rodzin”. Może w ślad za biskupami pracującymi nad Wytycznymi wszyscy inni odkryją piękno drogi proponowanej przez papieża?
Krzysztof Jankowiak prawnik, członek Ruchu Światło-Życie. Mieszka w Poznaniu