Logo Przewdonik Katolicki

Najważniejsze wyznanie wiary

Ks. prof. Henryk Seweryniak, dr Monika Białkowska
Fot. Robert Woźniak, Agnieszka Robakowska

Teologia przy rosole

Ks. Henryk Seweryniak: Wyobraź sobie: jesteśmy trzy, może pięć lat po zmartwychwstaniu Jezusa. Jesteśmy Żydami, ale przyjęliśmy chrześcijaństwo. Razem z apostołami i Maryją ruszamy do Jerozolimy, bo zbliża się Pascha. Jest 14 Nisan, w świątyni zabijane są baranki na ucztę, seder paschalny. A my wiemy, że nasz Baranek już umarł. Przyszliśmy razem z innymi na święta, ale co, zabijamy baranka, jak inni Żydzi? Czy też ta symbolika jakoś się zmienia?

Monika Białkowska: Tego nie wiemy. Nigdzie nikt o tym nie pisze. Ale gdyby patrzeć po ludzku, to pewnie zabijamy. Święta się wpisują w całą kulturę, oni obchodzili je od dziecka. Po śmierci Jezusa mogli tę ucztę paschalną próbować inaczej rozumieć, ale nie sądzę, żeby z niej tak szybko zrezygnowali…
 
H.S.: Ale z szabatu zrezygnowali! Już w 107 roku św. Ignacy Antiocheński napisze, że chrześcijanie nie obchodzą szabatu, jak Żydzi, bo „ci, którzy [ongiś] hołdowali starym zwyczajom, otrzymali nową nadzieję i nie zachowują już szabatu, lecz żyją zgodnie z dniem Pańskim, w którym – dzięki Niemu i Jego śmierci – narodziło się nasze życie”.
 
M.B.: Ale Ignacy był już kolejnym pokoleniem! Nigdy nie świętował szabatu i nigdy nie świętował żydowskiej Paschy. Upierać się będę, że dwa czy trzy lata po śmierci Jezusa jednak był na stole ten baranek…
 
H.S.: Przyjmijmy, że był. Siadamy z nimi. Może udało nam się znaleźć w „sali na górze”, tam, gdzie apostołowie byli z Jezusem na ostatniej wieczerzy. A może usiedliśmy gdzieś na zboczu Góry Oliwnej.
 
M.B.: I pada tradycyjne pytanie, zadawane przez najmłodsze dziecko: „Ojcze, co świętujemy w tym dniu?”. Problem w tym, że św. Piotr nie może już opowiadać tradycyjnej żydowskiej hagady o uwolnieniu narodu wybranego z Egiptu, bo przecież my, chrześcijanie, już świętujemy co innego!
 
H.S.: Dlatego Piotr zaczyna mówić: „W tym dniu przed trzema laty Pan posłał mnie i drugiego ucznia, żebyśmy poszli do miasta i znaleźli człowieka, niosącego dzban wody, i żebyśmy za nim poszli. I znaleźliśmy go, a on zaprowadził nas do sali, i tam wszystko przygotowaliśmy. Wieczorem Pan przyszedł, zasiadł z nami, wziął chleb tak, jak ja go teraz biorę, połamał i powiedział: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Potem wziął kielich z winem i powiedział: Bierzcie i pijcie, to jest moja Krew przymierza. I jedliśmy, i piliśmy, jak teraz jemy i pijemy. I Pan powiedział, że w tym chlebie i winie z nami pozostaje”.
 
M.B.: Ewangelia św. Marka! Marek zapisał dokładnie to, co usłyszał od Piotra, który opowiadał to pewnie setki razy!
 
H.S.: Ale prawdopodobnie właśnie tu, podczas takiej Paschy, padło pytanie: „Piotrze, ale jeśli przyjmujemy nowych ludzi, którzy chcą być uczniami Chrystusa, to w co oni mają wierzyć? Co i jak wyznawać?”. I Piotr znowu zaczyna: „Mówcie im, żeby wyznali, że Chrystus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem – że został pogrzebany – że zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem – i że ukazał się Piotrowi, a potem Dwunastu”.
 
M.B.: To tak zwane credo korynckie. Najstarsze, najbardziej podstawowe wyznanie wiary, jakie mamy! Ale zachowało się nie w Ewangelii św. Marka, ale u św. Pawła…
 
H.S.: Mniej więcej w tym czasie, kiedy my jemy paschę w Jerozolimie, Paweł się nawraca. I prawdopodobnie składa to właśnie wyznanie wiary. Kiedy pisać będzie swój pierwszy list do Kościoła w Koryncie przypomni im te słowa i nazwie je Ewangelią, Dobrą Nowiną. Napisze: „Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie. (…) Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł...” i następują słowa, które pewnie ułożył wcześniej św. Piotr. Bo dla św. Pawła Ewangelia to nie jest jeszcze księga, ale właśnie to wyznanie: Chrystus umarł i zmartwychwstał za nasze grzechy!
 
M.B.: Gdy się słucha tego wyznania wiary, wydaje się dość banalne w porównaniu z naszym „Wierzę w Boga”. Nie ma w nim nic nadzwyczajnego.
 
H.S.: Tymczasem można by długi wykład powiedzieć na temat tych kilkunastu słów! Przede wszystkim, precyzyjna budowa. Dwie strofy, pierwsza skupiona na śmierci Jezusa, druga na zmartwychwstaniu. Refren: „zgodnie z Pismem”. I w środku, jak perła: „zmartwychwstał”. I to jak wyrażone! Mamy w tym krótkim tekście cztery czasowniki. Trzy z nich: umarł – został pogrzebany – ukazywał się – wyrażone są w greckim czasie przeszłym dokonanym. Coś się stało i skończyło: Jezus umarł, został pochowany w grobie, jakiś czas się objawiał. Było, minęło. I tylko ten jeden czasownik „zmartwychwstał” użyty jest w innym czasie, oznaczającym, że skutki tego wydarzenia wciąż trwają. On zmartwychwstał, On żyje i my również zmartwychwstaniemy.
 
M.B.: I jak pięknie ten czasownik brzmi w grece: egegertai – zmartwychwstał! To może znaczyć, że powstał z martwych własną mocą albo że Bóg wyprowadził Go ze śmierci.
 
H.S.: A na dodatek to egegertai jest słowem, którego św. Paweł nigdy nie używał! Nie używał też „zgodnie z Pismem” („kata tas grafas”). Nie używał „trzeciego dnia”. Nie używał „za nasze grzechy”, bo sam pisał o grzechu w liczbie pojedynczej!
 
M.B.: Dużo tego. Czy to nie potwierdza naszego przypuszczenia, że to nie jest tekst jego autorstwa?
 
H.S.: To znaczy, że św. Paweł rzeczywiście cytuje coś, co zostało sformułowane wcześniej, co przyjął, czego się nauczył i co przekazuje następnym jako Ewangelię, jako fundament wiary: Jezus umarł i zmartwychwstał!
 
M.B.: Trzeciego dnia.
 
H.S.: Tu ewangeliści są ostrożni. Nie widzieli zmartwychwstawania, więc go nie opisują. Piszą, że trzeciego dnia uczniowie odkryli, że grób Jezusa jest pusty, koniec, ani słowa więcej. Żadnych fantastycznych opisów, jak to się stało. Trzeciego dnia Jezus zaczął się im ukazywać. Przyszedł, przekraczając prawa natury. I ciekawe jest to, że ten „trzeci dzień” pojawia się również w innych momentach spotkania Boga z człowiekiem. Trzeciego dnia Abraham wchodzi na górę Moria, żeby złożyć ofiarę z Izaaka. Trzeciego dnia Izrael na Synaju zawiera przymierze z Bogiem. Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej. Można sobie głowę łamać, co akurat w tym przypadku znaczy „trzeciego dnia”. No bo wesela żydowskie trwały tyle i tyle dni... Bo zaczynały się wtedy i wtedy. A w języku biblijnym „trzeciego dnia” oznacza: „Oto dzieje się, wydarza coś bardzo ważnego”.
 
M.B.: „Oto rozpoczyna się nowy etap dziejów zbawienia!”. A w odniesieniu do Zmartwychwstania – oto spełnienie wszystkiego! Alleluja!

----------------------

Ks. prof. Henryk Seweryniak prof. dr hab. teologii fundamentalnej, przewodniczący Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce.

Dr Monika Białkowska doktor teologii fundamentalnej, dziennikarka Przewodnika Katolickiego

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki