Kolejny raz świat obiegają informacje o porwanych przez Państwo Islamskie młodych dziewczynach. Wprawdzie upomina się o nie papież, upominają się władze, ale one po prostu przepadają. To chrześcijanki i jazydki, które giną, bo nie chcą wyprzeć się swojej wiary. Jeśli odzyskują wolność, to dlatego, że udało im się uciec albo ktoś je wykupił. Jeśli decydują się mówić, to zasłaniają swoje twarze. Rzadko która decyduje się na ujawnienie nazwiska. Kilka z nich zdecydowało się opowiedzieć swoje historie w książkach: tak zrobiła Farida Khalif, tak zrobiła Dżinan. Inne opowiadają je s. Hatune Dogan – zakonnicy, która ryzykując własnym życiem, wykupuje je z niewoli. Jak wygląda ich życie po porwaniu – ta współczesna droga męczeństwa?
Chrześcijanki i jazydki
Jazydzi to religijna mniejszość, w większości kurdyjska, licząca około 2500 lat. Są monoteistami, wierzą, że Bóg stworzył świat, ale dalsze jego losy powierzył aniołom. Gdy Bóg chciał, by anioły oddały pokłon człowiekowi, jeden z nich, Melek Taus (anioł paw), zbuntował się, bo nie chciał służyć człowiekowi, a wyłącznie Bogu. Został za karę strącony do piekła, ale żałując za swoje grzechy, łzami ugasił piekielny ogień. Piekło przestało istnieć. Bóg wybaczył Melek Tausowi i powierzył mu władzę nad światem, sam przestając się nim interesować – to właśnie do Melek Tausa modlą się jazydzi.
Porywane są jednakowo, chrześcijanki i jazydki. I w niewoli traktowane są jednakowo. Jedna z kobiet kurdyjskich, starsza muzułmanka, publicznie skarży się, że w jej kraju niewolnictwo nie jest zalegalizowane. Sama chciałaby, żeby jej mąż miał w domu jakąś niewolnicę seksualną, chrześcijankę albo jazydkę. Uważa, że to by rozwiązało dość powszechny w społeczeństwie problem zdrad. Zależność jest prosta: mąż zająłby się niewolnicą, a wtedy nie zdradzałby żony. Współżycie z niewolnicą nie jest zdradą – bo chrześcijanka i jazydka nie są ludźmi, tylko rodzajem sprzętu domowego.
– Jako niewolnice nie mają sprzątać czy gotować – mówi s. Hatune. – Służą tylko do jednego: do seksu. I nikt tego nie ukrywa. Porywacze palą całe wsie, oddzielając najpierw młode i ładne kobiety od reszty mieszkańców. Mężczyźni i starsze kobiety są zabijane. Młode kobiety stają się cennym towarem i dokładnie tak są traktowane.
Porwanie
Porwania wdzierają się w całkiem zwyczajne życie. Szczęśliwa rodzina, mama, tata, liczne rodzeństwo. Szkoła, w której dziewczyny odnoszą sukcesy. Czasem już mąż, w którym są zakochane, który jest ich pierwszą, młodzieńczą miłością. Zamożne i bezpieczne domy, w których o biedzie czy przemocy słyszy się tylko w telewizji. Gdzieś obok żyją muzułmanie, ale żyją od wieków i nikt nikomu nie robi specjalnej krzywdy. Zdybywanie Mosulu oglądają w telewizji. Gdy tworzy się Państwo Islamskie, nie wierzą, że ktokolwiek pójdzie za taką bzdurą. Jego samozwańczego kalifa nazywają klaunem. Współczują ludziom z Mosulu przekonani, że do ich wsi, ukrytej gdzieś w górach, ISIS nigdy nie dotrze.
Potem w okolicy pojawia się wiadomość, że jednak idą. Ludzie przekazują sobie informacje o tym, że w jednej czy drugiej wsi wydarzyła się masakra. Uświadamiają sobie, że nie mogą mieć nadziei. Że trzeba uciekać. Czy się uda? Zwykle bojownicy otaczają wieś, czekają na wszystkich drogach. Ucieczka jest trudna. Co ze sobą zabrać? Broń, jakieś kosztowności. Zamknąć dom. Otworzyć klatki z ptakami, żeby nie były bezbronne.
Ostatecznie okazuje się, że nie ma ucieczki. Na drodze samochodu pojawia się inny, z powiewającą czarną flagą. Czasem mężczyźni zabijani są od razu. Czasem daje im się złudzenia i zbiera wszystkich razem z okolicy, i dopiero potem do nich strzela. I wtedy zaczyna się gehenna kobiet.
Teraz
Choć trudno to sobie wyobrazić, porwanie nie przenosi nikogo do czasów średniowiecznych branek. Wciąż jesteśmy w XXI w., w dużym mieście, choćby liczącym 200 tys. mieszkańców Rakka. Targowisko to nie piaszczysta arena między górami. – Spędzili nas w hali supermarketu, pełnej kuchenek, lodówek, zamrażarek i suszarek do bielizny – pisze o swojej historii Dżinan. – Są nas setki stłoczonych w salonie wystawowym sklepu z niezrozumiałych dla nas przyczyn. O co im chodzi? Stoję wciśnięta między dwie zmywarki. Celowo nie stanęłam w przejściu, bo ścisk tam taki, że szpilki nie da się wetknąć. Z irackiej gospodyni domowej marzącej o zmywarce do naczyń zamieniłam się w towar, który sam wkrótce stanie się przedmiotem targu. Jestem warta mniej od najtańszej mikrofalówki.
Farida zamknięta została najpierw w swojej szkole, w sali, w której kilka dni wcześniej uczyła się matematyki. – Dziewczęta w moim wieku stały razem. Mężczyźni oddzielili nas od rodzin i kazali stanąć w osobnej grupie. Celowali do nas z karabinów, żeby żadnej nie przyszła do głowy myśl o ucieczce. Znałam wszystkie dziewczyny, były moimi przyjaciółkami, kuzynkami, koleżankami ze szkoły.
Towar
Dziewczynki ze szkół stają się towarem. Towar trzeba przejrzeć i ocenić jego wartość. Kryteria nie są skomplikowane. Najwyższą cenę osiągają dziewczyny z jasnymi włosami i oczami: takie są rzadkim towarem na Wschodzie. Atutem jest młodość i koniecznie dziewictwo, to dlatego porywacze nie wahają się sięgać nawet po małe dziewczynki. Siostra Hatune pokazuje fotografię jednej z takich ofiar. Dziewięcioletnia dziewczynka prezentuje okazały ciążowy brzuch. Udało się ją uratować, na zdjęciu widać, że jest w szpitalu, przeżyje. Inne dziewczynki mniej szczęścia. Jeśli nie trafią pod odpowiednią opiekę umrą, rozerwane przez własne dziecko.
O wartości dziewczyny świadczą też zdrowe zęby. Mężczyźni chwytają jak za podbródki, wsadzają palce do ust, śmieją się, że niewierne psują się jak ryba, od głowy. Na końcu, choć podlegająca subiektywnej ocenie, jest uroda, włosy, duży biust. Ocena wartości dziewczyny przypomina koński targ: bojownicy dzielą się łupami.
Nikt
Już w momencie segregacji dziewczyny orientują się, że porywacze nie widzą w nich ludzi. Nie, nie chcą ich zabijać, to byłoby marnowanie towaru. Są po prostu świeżą dostawą. Właściciele z nimi nie rozmawiają, nie krępują się za to obscenicznie komentować ich wyglądu czy omawiać swoich planów z nimi związanych.
– Traktował nas jak zwierzęta w klatce: było mu całkiem obojętne, jak nam się wiedzie w naszym mrocznym więzieniu – pisze Dżinan o swoim właścicielu. – Dbał wyłącznie o to, byśmy nie były głodne i spragnione. Jeśli któraś musiała iść do łazienki, mogła to zrobić tylko pod jego nadzorem: towarzyszył każdej dziewczynie do samych drzwi. W pomieszczeniu był tylko kran z wodą, bojler i dziura w betonie zamiast sedesu. Nie było okna. Moja przyjaciółka wyczyściła moją spódnicę pod kranem i wilgotnym rogiem chusty obmyła mi podbite oko. Popatrzyła na mnie smutno i niemal usłyszałam, co myśli: jak znalazłyśmy się w tym poniżającym położeniu? Jak mogło się to stać, skoro jeszcze kilka tygodni temu wiodłyśmy zupełnie normalne życie?
Farida w jednym z kolejnych więzień przygląda się kupionym właśnie koleżankom. – Obie wpełzły do kątów, jednak nie mogły się tam schować. Widziałam, jak drżą ze strachu i było mi ich bardzo żal. Przypomniałam sobie, że w szkole zawsze tryskały dobrym humorem. W niewoli IS nic z niego nie zostało. Teraz siedziały tam w kucki jak przerażone zwierzęta.
Gwałt
Przemoc staje się ich codziennością. To nie bicie jest najgorsze. Bicie świadczy o bezradności i frustracji mężczyzn, którym nie udało się jeszcze ich zgwałcić. Porywacze i nowi właściciele biją je do krwi i przy każdej okazji. Najczęściej używają do tego kijów, uderzenia dłonią byłyby zbyt delikatne. Potem dziewczyny są już zbyt słabe, by obronić się przed gwałtem. Jednym, drugim, kolejnym, przestają liczyć. Te, które uratowała siostra Hatune, mówią nawet o kilkuset w ciągu kilku miesięcy. Sprzedawane z rąk do rąk albo oddawane w prezencie przestają nawet liczyć mężczyzn. Choć często są w grupach – bojownicy trzymają się razem, więc i ich niewolnice mieszkają razem – nie rozmawiają o tym, co się dzieje. Upokorzenie i wstyd są zbyt duże. Wychowane w rygorystycznej kulturze, młode i bez doświadczeń seksualnych dziewczęta nie potrafią nawet w ten sposób wyrzucić z siebie bólu. Farida wspomina: – Kiedy Nuhat po czasie spędzonym z Abu Arramem wracała do nas, wyglądała jak skamieniała. Czasem cicho płakała gniewnymi łzami. Ale nie powiedziała ani słowa o tym, co z nią robił. A my nie pytałyśmy. Wstyd był zbyt wielki.
Wstyd i brud
Wstyd sprawia, że dziewczyny przestają patrzeć sobie w oczy. Żeby to zrozumieć, trzeba wyjść z naszej zachodniej kultury. My już wiemy, że gwałt jest upokorzeniem, ale nie winą kobiety. Ale na Wschodzie, zwłaszcza wśród jazydów, największą wartością jest honor rodziny. Zgwałcona siostra czy córka jest hańbą dla całej społeczności. – Muzułmanie o tym wiedzą, dlatego w ten sposób chcą zniszczyć całą jazydzką mniejszość – tłumaczy s. Hatune. – Dziewczyny, nawet jeśli uda się im uciec albo je wykupić, nie mogą już wrócić do swoich domów. Odrzuci je nawet własna rodzina. To dlatego zabieramy je do Niemiec. Zostaną w Europie, to jedyna szansa dla nich, ale będą tu same. Jaką mają alternatywę? Znam historię czterdziestu porwanych i zgwałconych jazydzkich kobiet. Po tym, jak odzyskały wolność, wszystkie rzuciły się w przepaść z wielkiej góry. Byłam tam, widziałam wciąż leżące tam ciała.
To dlatego dziewczyny tak rozpaczliwie się bronią przed gwałtem. Gryzą, kopią, krzyczą, udają wariatki, wszystko, byle tylko zniechęcić oprawców. Największą bronią jest – i wydaje się, że wpadają na to wszystkie, jakichkolwiek historii by nie słuchać – brud. Przestają się myć. Porwane w jednej sukience chodzą w niej miesiąc albo dwa. Nie obmywają nawet twarzy. Męczą się, same mają mdłości, ale wiedzą, że im bardziej śmierdzą, tym mniej są atrakcyjne dla porywaczy. Drugą bronią są samobójstwa. Śmierć jest lepszym wyjściem niż gwałt. Przecinają żyły szkłem ze stłuczonych butelek. Wieszają się na szalach. W łazience tłuką żarówki, żeby włożyć palec do prądu i zginąć od porażenia prądem.
Wiara
W zasadzie mogłyby się uratować od przynajmniej części upokorzeń. Niektóre decydują się na ten krok, choć spotykają się z odrzuceniem przez pozostałe niewolnice. Wystarczy przejść na islam. Złożyć wyznanie wiary, zacząć regularnie odmawiać modlitwy. Wtedy mogą stać się oficjalnymi żonami, nie być już bite, poruszać się swobodniej. Ale one odmawiają. Odmawiają najpierw namowom, potem groźbom. Wtedy przychodzi czas na tortury. Dla bojowników islamskich nie ma znaczenia, co dziewczyny mają w sercach: byle wypowiedziały szahadę, wyznanie wiary i recytowały modlitwy. – Suche, palące powietrze daje nam w kość. Nasi oprawcy nie zważając na nasz lament, odebrali nam miskę z wodą, z której popijałyśmy po łyczku, by ugasić pragnienie – wspomina Dżinan. – Następnego dnia przyglądamy się zaintrygowane, jak od rana uganiają się po kuchni za myszami. Zastawili pułapki. Łapią cztery myszy, zabijają i wrzucają do dzbanka. Zwłoki pływają po powierzchni wody. To nasz nowy napitek. W czasie kolejnego seansu w palących promieniach słońca związują nam ręce i każą chłeptać z naczynia, w którym pływają martwe myszy. Odmawiam. Cerber podsuwa mi do ust kubek. „Pycha, nic tylko pić a pić. Wyłowiłem sierść”. Zmusza mnie do wypicia całego kubka, a potem jeszcze jednego. „Zobaczysz, to świetnie robi na trawienie” – zapewnia. Wymiotuję.
Jedna z dziewczyn „nawraca się”, gdy grożą jej porażeniem prądem. Bojownicy cieszą się, że oto wynaleźli lek na herezję.
S. Hatune wykupiła z niewoli ponad trzysta współczesnych męczennic: kobiet, które nie wyparły się wiary, choć zniszczono ich ciała i godność. Dała im nowe życie, choć przyznaje, że do pełni życia nigdy nie wrócą. – Psychoterapią i innym wsparciem mogę sprawić, że będą w stanie funkcjonować w społeczeństwie tak, żeby nie zwracać na siebie uwagi, żeby nie wydawać się dziwnymi, żeby nie uciekać przed brodatymi mężczyznami na ulicy – tłumaczy. – Ale one już nigdy nie zaufają mężczyźnie. Nie są w stanie się zakochać, nie są w stanie urodzić dzieci. Nigdy. Aż tyle zapłacić muszą za wierność Ukrzyżowanemu. I kolejne dziewczyny w każdej chwili nadal tę cenę płacą, pozostając w niewoli.