Jakiś czas temu prowadziłem warsztaty dla par w jednej z podpoznańskich parafii. Ponieważ odbywały się one w dni powszednie, w porze, o której wiele osób kończy pracę, zdarzyło się, że na sali były obecne tylko żony. Mężowie dojechali po kilkunastu minutach, a w międzyczasie pomiędzy paniami wywiązała się rozmowa na temat okazywania sobie uczuć w małżeństwie. Jedna z pań mówiła o pewnym zakłopotaniu, które odczuwa, gdy mąż czasem chciałby okazania mu czułości czy przywiązania w miejscu publicznym. Inne kobiety wykazywały się zrozumieniem dla tego uczucia. Ja z kolei postanowiłem trochę odwrócić kota ogonem i zapytałem: a co panie czują, gdy widzą parę, mniej więcej podobną stażem małżeńskim do waszego, która okazuje sobie uczucia? Najpierw zapadła chwila milczenia. Następnie padła zgodna odpowiedź: Pojawia się nutka zazdrości.
Innych podziwiam, sam się boję
Spodziewałem się takiej odpowiedzi i wcale mnie ona nie zdziwiła. Okazywanie sobie uczuć w miejscach publicznych jest jednym z zachowań, które wymagają od nas specjalnego „odkrycia się” z własną wrażliwością, z tym, że pokazujemy nasze – w jakimś sensie – słabe punkty. Jednocześnie gdy patrzymy na dokładnie te same punkty u innych, nie postrzegamy ich jako słabości, lecz jako odwagę i życie w pełni.
Specjalistką od tego paradoksu jest Brené Brown, pracująca w Houston profesor pracy socjalnej, autorka kilku książek, jak również jednego z najbardziej popularnych wystąpień na platformie TED. Brown badała przez kilkanaście lat połączenie wrażliwości, doświadczenia wstydu, odwagi i – jak sama to określa – życia pełnym sercem. Gdy w badaniach pytała ludzi o to, czym jest odwaga, odpowiedź zawsze (a Brown bada ten temat od ponad 12 lat i wspomina o 11 tys. wywiadów) łączyła się z wrażliwością i jednoczesnym otwarciem się na zranienia.
O czym konkretnie w takim razie mówili ludzie, gdy pytała ich, czym jest odwaga? Nie padały tu słowa o skakaniu do rzeki, by uratować tonącego czy o wyciąganiu rannych z płonącego samochodu. Pojawiały się znacznie bardziej prozaiczne przykłady. Odwaga to trwanie przy żonie w ostatniej fazie raka i planowanie przyszłości dzieci. To powiedzenie „kocham Cię” jako pierwszy. To prośba o podwyżkę. Wszystkie te zachowania łączyły się z koniecznością pokazania swojej wrażliwości, a tym samym z możliwością doświadczenia zranienia i odrzucenia. Gdy patrzymy na nie z zewnątrz, jesteśmy pod wrażeniem. Jeśli mamy sami się na nie zdecydować – obawiamy się porażki, ośmieszenia czy oceny. I nie jest to dla nas proste. Dlaczego tak się dzieje?
Dla Brené Brown życie pełnią serca to pełne zaangażowanie się w to, co robimy. To kultywowanie odwagi i współczucia oraz doświadczanie poczucia przynależności, które jest związane z doświadczaniem wrażliwości i podatności na zranienia. To życie, w którym – jak mówi dr Brown w Darach niedoskonałości – kładziemy się wieczorem spać, myśląc: „Tak, jestem niedoskonała i podatna na zranienia i czasem się boję. Jednak to nie zmienia prawdy o tym, że jestem też odważna i godna miłości i przynależności”.
Pułapki wrażliwości
Dlaczego jednak bywa to takie trudne? W jednym z wywiadów Brown wspomina o presji, jaka jest nałożona współcześnie na ludzi, a która w zupełności zaprzecza możliwości doświadczenia vulnerability. Początkowo Brown badała przed wszystkim kobiety – i widziała, jak zmagają się z niepisanym wymaganiem idealnego wizerunku. Nie chodzi tu wyłącznie o wygląd fizyczny, choć to nadal główny czynnik. Chodzi też o to, by kobiety z zewnątrz prezentowały się w taki sposób, jakby wszystko udawało im się bez wysiłku. Brak tego efektu powoduje u badanych przez Brené kobiet doświadczenie wstydu, którego zwyczajnie chcą unikać.
Inaczej sprawa ma się wśród mężczyzn. Brown na początku ich nie badała – miała poczucie, że zaburzy to wyniki, czuła się lepiej wśród kobiet. Aż w końcu, podczas jednego spotkania autorskiego podszedł do niej mężczyzna w żółtym swetrze i nieco prowokacyjnie stwierdził, że badanie tylko i wyłącznie kobiet jest dla niej wygodne. Następnie wskazał na swoją żonę i córki i powiedział: „One wolałyby raczej, bym zginął na grzbiecie swojego wierzchowca, niż miałbym się przyznać do swojej słabości”. I rzeczywiście, gdy Brown zaczęła badać wrażliwość i wstyd u mężczyzn, okazało się, że głównym problemem jest właśnie przyznanie się do słabości. Słabość powoduje wstyd. Jednocześnie mężczyźni spotykają się z oczekiwaniem ze strony swoich żon czy partnerek, żeby być wrażliwymi, jednak gdy tę wrażliwość pokazują, partnerki często zaczynają okazywać strach – i na stałe zmienia to dynamikę ich wzajemnej relacji.
Kobiety z jednej strony chcą wrażliwych mężów, z drugiej – same się ich wrażliwości boją. W trakcie wywiadu wspomnianego wyżej wywiadu Brené Brown mówi znaczące słowa: „Jeśli pokażesz mi kobietę, która potrafi usiąść z mężczyzną, który doświadcza swoich obaw i jest podatny na zranienia i po prostu z nim jest, to pokażę ci kobietę, która po pierwsze, wykonała swoją pracę, a po drugie – nie czerpie swojej siły z mężczyzny. Jeśli z kolei pokażesz mi mężczyznę, który potrafi być z kobietą w jej głębokich zmaganiach i wrażliwości, a który nie próbuje tego naprawić, ale po prostu jest, słucha i tworzy dla niej przestrzeń, to pokażę ci mężczyznę, który wykonał swoją pracę i nie czerpie swojej siły z kontrolowania i naprawiania wszystkiego”.
Akceptacja, która wyzwala
Czym jest to „wykonanie własnej pracy”? Nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że polega ono przede wszystkim na akceptacji własnej kruchości, przyjęciu odpowiedzialności za siebie, a jednocześnie wyzbyciu się chęci kontrolowania czy przejmowania odpowiedzialności za innych. To przyjęcie, że jesteśmy dobrzy tacy, jacy jesteśmy, z całą nasza historią, upadkami, zranieniami czy słabościami – a jeśli ktoś nas ocenia inaczej, to jest to jego ocena, a nie nasza rzeczywistość. Akceptując to w sobie, jesteśmy w stanie dać też prawo do tego samego innym – przez co topnieje w nas skłonność do ocen czy osądów. Dzięki temu jesteśmy w stanie skupić się na tym, co w życiu naprawdę ważne – i zacząć żyć pełnią serca.
W Darach niedoskonałości Brené Brown podaje 10 wskazówek do życia pełnym sercem. Warto zobaczyć, które z nich są najbardziej i najmniej obecne w naszym życiu.
-
Dbaj o prawdziwość i nie przejmuj się tym, co mówią inni.
-
Rozwijaj współczucie dla samych siebie i rezygnuj z perfekcjonizmu.
-
Rozwijaj odporność duchową i odrzucaj obezwładniającą bezsilność.
-
Dbaj o wdzięczność i radość, pozbywaj się poczucia nietrwałości i strachu przed ciemnością.
-
Korzystaj z intuicji i ufności wierze i pozbywaj się potrzeby pewności.
-
Wykorzystuj swoją kreatywność i przestań się porównywać z innymi.
-
Dbaj o zabawę i wypoczynek, zapomnij o wyczerpaniu jako wyznaczniku twojego statusu i wydajności, która ma określać twoją wartość.
-
Dbaj o spokój oraz ciszę i bezruch, zrezygnuj z niespokojnego stylu życia.
-
Dbaj o to, by twoja praca miała sens, przestań wątpić w siebie i myśleć o tym, co „powinieneś” robić.
-
Zadbaj o to, by twojemu życiu towarzyszyły śmiech, śpiew i taniec, i zapomnij o tym, że zawsze musisz być fajny i nad wszystkim panować.