Szkoda, bo mięso gęsi jest źródłem pełnowartościowego białka, zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, wiele minerałów: cynk, fosfor, magnez, potas i żelazo, a także witaminy: A, z grupy B oraz E. Szczególnie ceniona jest gęś owsiana, która na miesiąc przed ubojem karmiona jest wyłącznie owsem. W czasie zakupu warto wybierać raczej młode gąski niż gąsiory – ich mięso jest delikatniejsze, bardziej soczyste i mniej tłuste – o jasnokremowej skórze i sprężystej piersi. Gęsi smalec uchodzi za najzdrowszy tłuszcz drobiowy, zaś francuskim przysmakiem jest pasztet strasburski foie gras z mocno otłuszczonych gęsich wątróbek. Walory gęsiny sławi staropolski tekst zamieszczony przez Władysława Kopalińskiego w Słowniku mitów i tradycji kultury: „Nie masz lepszej zwierzyny, jako nasza gąska: dobre piórko, dobry mech, nie gań mi i miąska”. A w Słowniku symboli napisał, że jest to najbardziej inteligentny ptak, obdarzony znakomitą pamięcią. Gęsi udomowiono w krajach śródziemnomorskich około 1000 r. przed Chrystusem, a w Polsce przez lata należały do najbardziej popularnego ptactwa domowego. Bo ich chów jest stosunkowo łatwy, a na dodatek są odporne na choroby i wytrzymują rozmaite warunki klimatyczne, Nie do wiary, że w XIX w. na giełdzie warszawskiej sprzedawano co roku aż 3,5 miliona gęsi! Przepędzano je później pieszo, przede wszystkim do Prus, toteż wcześniej były „podkuwane”, czyli przechodziły przez smołę i drobny żwir, by podczas długiej wędrówki ich łapy uchronić przed zranieniem.
„Na św. Marcina – najlepsza gęsina”; „Na św. Marcina – gęś do komina”; „Wesele Marcina, gęś i dzban wina’ – tradycja związała spożywanie gęsiny ze świętym biskupem z Tours. Według podania, wzbraniał się on przed przyjęciem godności biskupiej, więc zbiegł i ukrył się w stadzie gęsi, ale one zdradziły jego kryjówkę głośnym gęganiem. Na św. Marcina zajadano się więc gęsiną i to do syta, bo przed wiekami post adwentowy rozpoczynał się w dniu jego wspomnienia, czyli 11 listopada. A poza tym, gęsina najlepsza jest właśnie w listopadzie, gdy dobiega końca ich kilkumiesięczny tucz. Kiedyś w czasie posiłku uważnie przyglądano się kości piersiowej, ponieważ jej kolor miał zwiastować, jaka będzie nadchodząca zima. Tak to opisał poeta wczesnego baroku Kasper Twardowski: „...Polacy zaś ten zwyczaj mają/ W dzień świętego Marcina gęś tłustą piekają/ Skąd swój pożytek biorą gospodarze starzy: i mięso i praktykę jeśli się im zdarzy/ widzieć makuły śniade kości obnażystej, spodziewają się pewnie zimy oparzystej/ Jeśli też rydzowata, z brzegów zapalona, zapewne zima będzie przykra i szalona/ Będzie li też bielizny miała w sobie wiele, niepochybna stateczność sanice się ściele”. Jak wiadomo św. Marcin na siwym koniu jedzie, co zapowiada rychłe opady śniegu. Skoro Amerykanie w Święto Dziękczynienia zajadają się indykami, to może polską tradycją stanie się spożywanie gęsiny w Święto Niepodległości? Bo jak głosi dawne przysłowie: „Nad bażanta gęś wolę, zwłaszcza gdy on w lesie, a ta na stole”.