Logo Przewdonik Katolicki

Rodzicielstwo oparte na zaletach

Bogna Białecka

W wychowaniu jesteśmy niejako z założenia skoncentrowani na rozwiązywaniu problemów, tak jakby było ono wyłącznie walką ze złymi zachowaniami, nawykami, problemami emocjonalnymi. A może warto skupić się na rozwijaniu mocnych stron dziecka?

Istnieje pewna prawidłowość: z reguły zaczynamy szukać porad dotyczących wychowania, gdy nasze dziecko zaczyna mieć problemy. Oczywiście podejście „nie naprawiać, jeśli się nie zepsuło”, jest zdroworozsądkowe i dobre. Jednak w wychowaniu koncentrujemy się zwykle na walce ze złymi zachowaniami dziecka. Poza tym niby wiemy, że nie ma idealnych rodziców, jednak każdy z nas ma od czasu do czasu wrażenie, że wszyscy dookoła są w tej roli lepsi niż on. Skupiamy się na naszych niedoskonałościach, na tym, co nam w wychowaniu nie wychodzi. Koncentrujemy się na negatywnej stronie relacji rodzic – dziecko.

Inna perspektywa
Spróbujmy jednak przyjąć nieco inną perspektywę, którą podpowiada wydana w tym roku książka Strenght based parenting (Rodzicielstwo oparte na zaletach) autorstwa Mary Reckmeyer i Jennifer Robison. Opierając się na badaniach prowadzonych przez Instytut Gallupa dotyczących psychologicznych uwarunkowań sukcesu i poczucia szczęścia, autorki opracowały test oceny wrodzonych talentów dziecka oraz szereg zaleceń, jak te wrodzone talenty rozwijać.
Powiedzmy od razu – nie tyle chodzi tu o talenty typu: geniusz matematyczny, zdolności plastyczne, muzyczne itp., ile o wrodzone predyspozycje intelektualne (np. skłonność do myślenia analitycznego czy strategicznego) i emocjonalne (np. empatia, samodyscyplina). Gdy wrodzony talent jest rozwijany i praktykowany, na co dzień staje się zaletą.
Co ciekawe, każdy z nas ma jakieś zalety w tym rozumieniu, tylko najczęściej nie zdajemy sobie z nich sprawy. Wydaje nam się, że wszyscy to mają. Dla przykładu: pewien znajomy ojciec wielodzietny, jednocześnie zarabiając na utrzymanie rodziny, napisał pracę habilitacyjną, wstając codziennie o 4.00 rano i pracując nad nią do 7.00. Był niezwykle zdziwiony, że inni tak nie pracują, bo przecież godziny poranne są idealne do takich zadań i pozbawione rozpraszaczy…
Czasem z kolei nie zdajemy sobie sprawy, że coś może być naszą zaletą, bo niekoniecznie jest tak odbierane przez otoczenie. Autorki podają przykład Mateusza, który jako chłopiec zapisywał się w szkole do każdego możliwego kółka zainteresowań. Intensywnie uczył się, ćwiczył, zapisywał na olimpiadę tematyczną lub konkurs, wygrywał, a potem… odchodził do kolejnego kółka. Mówiono mu, że to brak wytrwałości, że do niczego w życiu nie dojdzie. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że chłopiec potrafi pracować niezwykle intensywnie i z wielką wytrwałością, jednak lubi zmienność. Gdy Mateusz dorósł, powielał schemat z dzieciństwa. Został przedsiębiorcą – budował firmę, która odnosiła sukces, odsprzedawał ją i przerzucał się na inną dziedzinę, gdzie znów od podstaw budował kolejną, odnoszącą sukces firmę. Proroctwa o przegranym życiu się nie sprawdziły.

Jak odkryć talenty?
Warto zwrócić uwagę na cztery podstawowe przejawy istnienia wrodzonych predyspozycji. Po pierwsze – dziecko chętnie podejmuje jakąś aktywność, prosi o możliwość brania w niej udziału – np. ciągnie je do zabaw z innymi dziećmi czy do układania puzzli. Po drugie – szybko uczy się rzeczy związanych z daną aktywnością. Na przykład błyskawicznie rozszyfrowuje zasady nowych gier planszowych. Po trzecie – widać, że dana aktywność przynosi mu satysfakcję. Cieszy się też z pokonywania trudności, na które napotkało. Na przykład stara się nauczyć psa aportowania i nie zraża niepowodzeniami, lecz z ogromną radością pokazuje pierwszy przyniesiony przez psa patyk. Po czwarte – aktywności towarzyszy utrata poczucia czasu. Dziecko zatraca się niejako w danej aktywności. Na przykład – choć przy grze w piłkę po pięciu minutach ma dosyć, jest w stanie układać puzzle przez pół godziny bez przerwy.
Jeśli chodzi o konkretne talenty intelektualne i emocjonalne, autorki polecają test opracowany przez Instytut Gallupa. Jest on jednak dostępny tylko w języku angielskim (dodatkowo płatny). Wyróżniają 34 talenty, takie jak: dążenie do sukcesu, zdolność adaptacji, skłonność do analizy, rywalizacji, samodyscyplina, empatia, troskliwość, wytrwałość, zdolność trafnych obserwacji itp.
Co ciekawe, spis ten jest zbliżony do dostępnego w języku polskim spisu zalet opracowanego przez prof. Martina Seligmana wraz z zespołem. Warto zatem sięgnąć po polskie pozycje na ten temat: Prawdziwe szczęście (M. Seligman) i Prawdziwe szczęście w praktyce (D. Bartkowska-Nowak i B. Białecka), które pomogą w odkryciu talentów zarówno dziecka, jak i rodziców.

Jak rozwinąć talent w zalety?
Wracamy do słabszych stron. Czy w ogóle nie pracować nad wadami? Autorki mówią: to kwestia proporcji. Walka z wadami, słabymi stronami powinna zajmować nam zdecydowanie mniej czasu niż rozwój silnych stron. Jeśli, dla przykładu, dziecko ma słabe oceny z polskiego ze względu na błędy ortograficzne (mimo talentu pisarskiego), warto poszukać prostych ćwiczeń i tricków pomagających w ogarnięciu ortografii, jednak to nie powinno być wielogodzinne ślęczenie nad ćwiczeniami ortograficznymi. Ot tyle, by nie dostać najgorszych ocen. Więcej czasu niech poświęci temu, w czym jest dobre, doskonaląc to, np. pisząc opowiadania, rozprawki, przygotowując prezentacje. Średnia ocen nie będzie szczególnie wysoka, jednak nie byłaby wyższa, gdyby dziecko poświęcało cały czas na walkę z ortografią. Zamiast poczucia: „jestem kiepska z polskiego” zyskuje poczucie „mam problemy z ortografią, za to umiem ciekawie pisać”. A zatem ma wyższą samoocenę. Autorki przytaczają też badania pokazujące, że gdy doskonalimy się w czymś, ma to pozytywny wpływ na resztę życia. Na przykład – dziecko mające problem z podporządkowaniem się regułom (przez co sprawiało problemy wychowawczyni) zafascynowało się technikami walki. Gdy podporządkowało się trenerowi, zaczęło jednocześnie łatwiej przestrzegać reguł obowiązujących w klasie.
Gdy pracujemy nad rozwojem zalet dziecka, ważne jest nadawanie kierunku. Dzieci potrzebują nie tylko mieć czas na doskonalenie, lecz potrzebują mądrego (choć unikającego rozkazywania) pokierowania. To dotyczy czasem rzeczy drobnych, jak uświadomienie dziecku, że jeśli próbuje zabrać się za wielogodzinną pracę wieczorem, rozsądniej jest odłożyć to na kolejny dzień. Czasem dziecko potrzebuje wręcz instrukcji postępowania czy rozmowy wyjaśniającej. Ogromnie ważne jest świętowanie z dzieckiem jego sukcesów, osiągnięć. Chodzi tu nie tylko o pochwały, ale takie pomysły jak np. „ściana sukcesów”, na której wieszamy dyplomy albo prace dziecka, pójście na lody czy pizzę w celu świętowania sukcesu itp. Ważna jest też proporcja. Dyscyplina, praca nad problemami powinna być krótka, zwięzła, konkretna. Na rozmowy, pracę, pochwały, kierowanie mocnymi stronami dziecka powinniśmy poświęcać więcej czasu.

Zalety rodzicielskie
Jak odkryć swoje mocne strony w byciu rodzicem? Najprostsze, a zarazem najtrudniejsze jest zapytanie osób znaczących o opinię. Warto porozmawiać z mężem (żoną) i innymi osobami, które mają okazję obserwować cię w roli rodzica. Unikaj pułapki rozmawiania w stylu „jesteś troskliwa, ALE często z tym przesadzasz”. Nie chodzi o rozmowę o słabych stronach, a o silnych. To pomoże odkryć szczególnie te zalety, które wydają nam się „oczywiste, że wszyscy to mają”.
Zastanów się nad zaletami rodzicielskimi swojego męża (swojej żony). Idealnie, jeśli są one komplementarne, ponieważ oznacza to możliwość przekazania pałeczki drugiemu z rodziców w sytuacji, która nas przerasta. Ważne jest też dostrzeżenie tych zalet. Dla przykładu: Ela uważa, że jej mąż jest zbyt pobłażający dla dzieci i nie ingeruje w sytuacjach, gdy powinien. Jednak zaczęła dostrzegać zalety stojące za tym zachowaniem – pogodę ducha, opanowanie, empatię. Uświadomiła sobie, że są komplementarni. Ona potrafi dyscyplinować dzieci szybko, konkretnie, gdy zachowują się nieodpowiednio, on z kolei potrafi o wiele więcej niż ona wydobyć z sytuacji sukcesu dziecka, np. podejmując ten temat przy obiedzie (co jej nigdy nie przychodziło do głowy). Piękne uzupełnianie się. Wymaga to ze strony rodzica rezygnacji z ambicji bycia ideałem, chodzącą doskonałością, a docenienie (w duchu akceptacji, altruizmu, służby rodzinie) zalet wykazywanych przez drugiego z rodziców. Tu nie ma miejsca na rywalizację, a kooperację w służbie rodziny.
Co zrobić w sytuacji, gdy nie jesteśmy komplementarni? Wspólne mocne strony obojga rodziców są korzystne dla dziecka, bo ma spójny przekaz z obu stron. Problemem mogą być jednak wspólne słabości.
Przyjrzyjmy się konkretnemu przykładowi: i mama, i tata łatwo się irytują, a dziecko mówi, że zgubiło cenny aparat fotograficzny. W tej sytuacji potrzebna jest szybka konsultacja, kto w danym momencie jest w lepszej kondycji psychicznej, by sobie z tym poradzić. Jeśli np. mama akurat jest przeziębiona czy niewyspana, niech rozmowę przeprowadzi tata.
W niektórych sytuacjach warto poszukać pomocy w dalszej rodzinie lub wśród przyjaciół. Na przykład zarówno mama, jak i tata Marka nie byli nigdy orłami w nauce, a syn fascynuje się matematyką. Może osobą, która wesprze Marka w poszukiwaniu wartościowych ofert edukacyjnych stanie się dziadek, który sam jest fascynatem matematyki?

Zgranie mocnych stron rodzica i dziecka
Podstawowe zadanie dla rodziców to uświadomienie sobie i zaakceptowanie, że dziecko może mieć zupełnie inne mocne strony niż rodzice i że to jest dobre. Każdy z nas chce tego, co najlepsze, dla naszych dzieci. Patrzymy na swoje doświadczenie życiowe i widzimy, co przynosiło nam korzyść.  Może jednak okazać się, że recepta sprawdzona w naszym życiu nie sprawdzi się u naszych dzieci, właśnie dlatego, że mają inne talenty. Aby nie pozostać na poziomie ogólników, znów konkretny przykład:
Paweł ceni staranne planowanie. Nie lubi być zaskakiwany. Gdy pojechał z dziećmi nad jezioro popływać dmuchanym pontonem, nieszczęśliwie upuścili ponton na szkło i zrobiła się dziura. Paweł postanowił więc wdrożyć plan awaryjny – pojechać nieco dalej i wypożyczyć łódkę. Jednak jego syn Piotrek zobaczył w pobliżu pana sklejającego materac taśmą izolacyjną i podszedł do niego z prośbą o użyczenie taśmy. Dzięki załataniu pontonu mogli nim popływać. Piotrek ma talent do improwizacji, dobrze czuje się w sytuacjach niepewnych i potrafi błyskawicznie analizować problem i podejmować decyzje. Dla Pawła największą trudnością było właśnie zaakceptowanie, że syn lepiej radzi sobie w sytuacjach nie do końca zaplanowanych, a męczy w starannie wyreżyserowanych.
Drugi sposób na lepsze zgranie rodzica i dziecka: warto słuchać opinii godnych zaufania osób bliskich. Na przykład dalszej rodziny, wychowawcy, przyjaciół. Być może nie mamy pomysłu na to, jak rozwijać wrodzone predyspozycje dziecka, tak by miały szansę przemiany w trwałą zaletę. Warto posłuchać, co inni zaobserwowali, a nawet poprosić o poradę, sugestię.
Znów przykład: mocne strony mamy Moniki to empatia, zdolność budowania relacji, ciepło. Z kolei Monika ma umysł analityka. Od wczesnego dzieciństwa lubiła eksperymenty. Poprosiła mamę o możliwość hodowli patyczaków, w dwóch osobnych akwariach o zróżnicowanych warunkach. Mama, choć bez entuzjazmu, zgodziła się. Potem Monika prowadziła dziennik obserwacji alg, różnych rybek akwariowych. Pozwolenie na rozwój zdolności analitycznych zaowocował tym, że Monika jako osoba dorosła zajmuje się z sukcesem biotechnologią.             

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki