O literacku Noblu słyszał niemal każdy, o nagrodzie Nike też wielu. Tymczasem oprócz tych dwóch, na polskim gruncie wiele jest konkursów literackich doceniających książki z wysokiej półki i promujących czytelnictwo jako takie.
Laur dla debiutantów
W pierwszy weekend września przyznano nagrodę im. Witolda Gombrowicza. Szczęśliwymi laureatami zostali Weronika Murek, autorka opowiadań Uprawa roślin południowych metodą Miczurina oraz Maciej Hen, autor powieści Solfatara. Pierwszy tytuł to surrealistyczne opowiadania, bliskie realizmowi magicznemu, przy czym napisane doskonałym językiem. I to właśnie te cechy zdecydowały, zdaniem jurorów, o wyborze właśnie tej pozycji – ex aequo z historyczną powieścią Hena, której akcja rozgrywa się w XVII-wiecznym Neapolu. Nagroda została przyznana po raz pierwszy i skierowana jest do debiutantów (uwzględnia się dwie pierwsze książki autora). Patronat honorowy objęła Rita Gombrowicz, wdowa po pisarzu. Co ciekawe, oprócz nagrody finansowej laureaci otrzymali lornetki, by zawsze uważnie przyglądać się otaczającej ich rzeczywistości.
Kto wygra
Pierwsze dni września to również wybór siedmiu finalistów do nagrody Nike, spośród 20 nominowanych, laureata zaś poznamy w pierwszy weekend października. W tym roku o nagrodę dla książki roku powalczy siedem tomów reportaży, tom wspomnień, pięć tomików wierszy, pięć powieści i dwa tomy esejów. Zaskakuje właśnie liczba reportaży, co świadczy nie tylko o tym, że literatura faktu jest u nas na wysokim poziomie, ale także o sporym popycie na nią. Jest o co walczyć, gdyż zwycięzca otrzyma 100 tys. zł oraz statuetkę zaprojektowaną przez jednego z najbardziej znanych polskich rzeźbiarzy współczesnych – Gustawa Zemłę. Zeszłoroczną laureatką nagrody przyznawanej od 1997 r. jest Olga Tokarczuk i jej Księgi Jakubowe. Na uwagę w tym roku zwraca Magdaleny Grzebałkowskiej 1945. Wojna i pokój. To zbiór reportaży, które nie tworzą zwyczajnego kalendarium tego pamiętnego roku, ale poruszają konkretne tematy, jak szaber, przesiedleńcy czy Żydzi. Zobaczymy obraz ówczesnej Warszawy czy Wrocławia. Do tamtych czasów wraca również Joanna Olczak-Ronikier. Luźne notatki, listy, rachunki to pretekst, by wrócić do swojego dzieciństwa, swojej babci i powojennego Krakowa, którego historia wraz z upływem czasu zyskuje nową interpretację. Z kolei powieść Łukasza Orbitowskiego Inna dusza przenosi nas w lata 90. Choć oparta na morderstwie dokonanym przez jednego z bohaterów, nie jest kryminałem, a realistyczną opowieścią o czasach zmieniającego się ustroju. Ciekawą pozycją w obliczu problemu uchodźców i ataków terrorystycznych jest również reportażowy Egipt. Haram halal Piotra Ibrahima Kalwasa. Autor staje tu w potrzasku między swoją islamską tożsamością a narastającą ortodoksją i agresją niektórych muzułmańskich odłamów. Rewelacyjnie napisana jest też biografia Zofii Stryjeńskiej, autorstwa Angeliki Kuźniak, która świetnie oddaje ducha epoki, przy czym nie traci na rzetelności. Myślę, że Ewy Lipskiej nikomu nie trzeba przedstawiać. Jej tomik Czytnik linii papilarnych to portret naszych czasów. A dlaczego „linie papilarne”? Jak zauważyła poetka, linie papilarne są nagminnie wykorzystywane we współczesnym świecie, choćby do odblokowania smartfona, a jednocześnie są bardzo indywidualne, należą tylko do nas. Wspomniana wcześniej debiutantka Weronika Murek również została nominowana do Nike. Postać rosyjskiego laureata nagrody Nobla, Iwana Bunina, przypomina Renata Lis w eseju W lodach Prowansji. Bunin na wygnaniu. Ciekawy jest też reportaż Dariusza Rosiaka Ziarno i krew. Autor podróżuje do Turcji, Iraku, Libanu, Egiptu, Izraela, w końcu do Syryjczyków mieszkających w Szwecji, a wszystko po to, by opisać rzeczywistość tamtejszych chrześcijan. To ziemie, na których rodziło się chrześcijaństwo, a teraz powstało Państwo Islamskie. To rzetelna literatura faktu bez moralizowania, ale ze zrozumieniem. Do chrześcijaństwa, lecz z nieco innej perspektywy, podchodzi też Jerzy Sosnowski w eseju Co Bóg zrobił szympansom? Autor zadaje pytania o kształt dzisiejszego chrześcijaństwa, o istnienie sztuki pozareligijnej i o miejsce sacrum.
Nike i co dalej
Może o nagrodzie Nike jest najgłośniej, ale to nie jedyna znacząca nagroda na literackim gruncie. Wśród tych ustanowionych po 1989 r. warto wymienić chociażby: Paszport „Polityki” (od 1994 r.), Nagrodę „Czasu Kultury”, Nagrodę Czesława Miłosza (od 1994 r.), Nagrodę Fundacji „brulionu” (od 1990 r.), Łódzką Nagrodę Literacką im. Jerzego Kosińskiego (od 1996 r.), Nagrodę miesięcznika „Znak” (od 1997 r.). Warto też wspomnieć o nagrodzie Fundacji Kościelskich przyznawanej od 1962 r., przeznaczonej dla autorów, którzy nie ukończyli 40. roku życia. Z analiz poczynionych przez portal Wirtualny Wydawca, wynika, że widoczny jest wzrost sprzedaży książek laureata danej nagrody, co więcej – wzrasta liczba publikacji na jego temat w mediach, do tego dochodzą recenzje lub dyskusje o jego twórczości na portalach społecznościowych, np. na Facebooku. W tym momencie wywiązuje się dyskusja, czy nagrody literackie to tylko kolejny przejaw komercjalizacji naszej kultury? A może jednak wyznaczają kierunek, w którym niewprawiony, niedzielny czytelnik może podążać?
W chwili wydawania bieżącego numeru „PK” trwają Dni Nagrody Literackiej Gdynia 2016. Czy naprawdę duch czytelnictwa w narodzie ginie, czy może jednak jest szansa, że publikowane rankingi będą wyglądać coraz bardziej optymistycznie?