Planowanie urlopu to dla większości świeżo upieczonych rodziców istna kombinatoryka. Poza koniecznością dopasowania terminów obojga małżonków, pozostaje kwestia wyboru miejsca, noclegu, wyżywienia i zapewnienia, że nikt – w tym także dzieci – nie będzie się nudził. Przy wyborze ośrodka rodzice kierują się więc wielością atrakcji dla najmłodszych – plac zabaw, basen czy małe zoo to już powoli standard. Trudniejszym dylematem staje się jednak wybór pomiędzy wypoczynkiem fizycznym, a duchowym. Co wybrać? Tydzień nad morzem czy pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę? Weekend nad jeziorem czy dwudniowe rekolekcje charyzmatyczne? Pobyt w górskim schronisku czy zamknięte w rekolekcje w ciszy? Czy jednak koniecznie trzeba wybierać? Czy duch może być syty, a ciało całe?
Plażing czy rekolekcing?
Aneta Jackiewicz (40 l.) wraz z mężem Krzysztofem (50 l.) i dziećmi: Michałem (10 l.) i Czarkiem (3 miesiące) postanowili połączyć odpoczynek duchowy z rodzinnymi wakacjami. Wybrali się po raz pierwszy na rekolekcje charyzmatyczne do Koszalina. Co ich skłoniło, żeby spędzić w ten sposób weekend i to tak blisko morskich kurortów? – Jest to dla nas forma wypoczynku, odskocznia od codziennego życia i inne przeżywanie duchowości niż na coniedzielnej Mszy św. Jest to odpoczynek duchowy, ale także fizyczny, bo jesteśmy wolni od obowiązków domowych – mówi Aneta.
Weekendowy wyjazd na rekolekcje nie zabiera wielu dni cennego urlopu, a może być na przykład przystankiem w drodze nad morze czy w góry.
Katarzyna i Piotr Appelt z Poznania są rodzicami trójki dzieci: Patrycji (24 lata), Pauliny (20 lat) i Magdaleny (9 lat). Ich przyjaźń, a zarazem przygoda z Jezusem, zaczęła się ponad cztery lata temu na Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie, którą odprawiał o. Józef Witko OFM. Przed tym wydarzeniem określali siebie jako „letnich katolików”. Do spowiedzi i na niedzielną Msze św. chodzili, bo tak wypadało. Teraz nie wyobrażają sobie wakacji bez Boga. Kasia wyjaśnia: – Jestem dość przemęczona i nie ukrywam, że czekałam na moment odpoczynku. Jednak z drugiej strony mamy jako rodzina tak silne pragnienie i tęsknotę za Bogiem w sercu, że wystarczy nam jeden dzień regeneracji w ciszy na działce i jesteśmy wypoczęci. Drugiego dnia zaczyna nam już czegoś brakować. Wypoczynek jest potrzebny, ale żeby dwa tygodnie leżeć na plaży? Ja bym zwariowała!
Piotr planując rodzinne wyjazdy, zwraca przede wszystkim uwagę na to, jaka odległość dzieli ich kwaterę od kościoła. I dodaje: – Teraz nie wyobrażam sobie wrócić tylko do „świeckich wakacji” – wszędzie jeździmy z Bogiem!
Z dziećmi czy bez?
Kiedy zdecydujemy, że chcemy podczas wakacji pogłębić naszą relację z Bogiem, pozostaje drugi dylemat: jechać z dziećmi czy bez? Damian i Magdalena Kumpin przyjechali na rekolekcje do Koszalina ze Słupska i uczestniczą w nich wraz ze swoimi dwoma córkami: Lilianą (4,5 roku) i Kaliną (9 miesięcy) oraz innymi członkami rodziny. Na pytanie, czy nie chciała zostawić dzieci w domu pod opieką teściowej lub mamy, Magda odpowiada: – Uważam, że dzieci też powinny korzystać z takich rekolekcji już od najmłodszych lat. Gdy pierwszy raz wyjeżdżaliśmy wspólnie, trochę się obawialiśmy jak to będzie. Lilka miała wtedy dwa lata. Pojechaliśmy i zobaczyliśmy, że bardzo wiele rodzin przyjeżdża z małymi dziećmi. I teraz już się nawet nie zastanawiamy, tylko co roku jesteśmy na rekolekcjach całą rodziną.
Magda podkreśla, jak wiele radości daje jej starszej córce uczestnictwo w takich spotkaniach. Po powrocie do domu często prosi o oglądanie wspólnych zdjęć i powtarza piosenki, których nauczyła się na wspólnym wielbieniu. Mała Kalina też uwielbia muzykę. Siedzi w wózku i klaszcze w rączki, wtórując zespołowi.
Aneta dostrzega też inne zalety wspólnego uczestnictwa w rekolekcjach: – Bardzo ważne jest dla nas takie rodzinne przeżywanie obecności Pana Boga i nie chcemy, by dzieci były od nas oddzielone. Chcemy, aby widziały, jak my przeżywamy momenty modlitwy. Jest to dla nich bardzo kształcące.
Kasia i Piotr są podobnego zdania: – Zaletą wyjazdów na rekolekcje charyzmatyczne jest to, że jest tam zawsze dużo dzieci. One się pięknie wspólnie bawią. Można wtedy dwa w jednym połączyć. Dzieci się bawią, a Pan Bóg je też dotyka i uzdrawia. Są też rekolekcje specjalnie przeznaczone dla rodzin z dziećmi, gdzie mają one zapewnione osobne zajęcia. Duch Święty podprowadza i naprawdę można połączyć przyjemne z pożytecznym.
Dzieci przeżywają rekolekcje jako świetną zabawę. Magda – najmłodsza córka Kasi i Piotra uwielbia ich wspólne wyjazdy. Na pytanie, co najbardziej jej się podoba, odpowiada podekscytowana: „To, że mogę być z rodzicami i że... Wszystko było bardzo fajne! W zeszłym roku na rekolekcje na Stadionie jechałam z koleżanką i byłyśmy cały czas pod sceną, gdzie mogłyśmy razem tańczyć!”. Kasia wskazuje na córkę i cytuje fragment z Ewangelii według św. Mateusza: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”. Wyjaśnia: – Dzieci są tak proste i spontaniczne, że nie potrzebują długich litanii. Ich prostota, szczerość i ufność dają więcej niż nasze długie nowenny. Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo Jezus kocha dzieci i że to my mamy na nie patrzeć i się wzorować.
Appeltowie wspólnie podkreślają, że gdy dzieci już dorastają, wspólnych wyjazdów jest mniej, także ze względu na to, że należą już do innych wspólnot – Kasia i Piotr należą do Odnowy w Duchu Świętym, a Paulina i Patrycja do Przymierza Miłosierdzia.
Jak przygotować się na wyjazd z dziećmi
Wyjazd i przygotowanie dzieci do wyjazdu na rekolekcje nie różni się zbytnio od pakowania ich na wakacje. Podstawową różnicą jest jednak przygotowanie modlitewne. Kasia wyjaśnia: – Problemy z wyjazdem na rekolekcje są zawsze – po prostu jest pod górkę. Zawsze przed wyjazdem prosimy o modlitwę naszą wspólnotę i siostry zakonne, bo doznajemy ogromnych walk. Psujące się auto, zmęczenie, zniechęcenie – to wszystko trzeba pokonywać modlitwą. Piotr dodaje: – Przynajmniej tydzień przed rekolekcjami nie mam w pracy żadnych zleceń, ale Matka Boża nam bardzo pomaga.
Magda i Damian wraz z córeczkami skorzystali z możliwości rezerwacji miejsc na płycie hali, gdzie było miejsce na rozłożenie kocyka i zabawek dla dzieci. Lilka siedzi na nim wraz z drugą dziewczynką z nowo poznanej rodziny i bawią się lalkami. Kilka metrów dalej chłopcy bawią się nakręcanymi autkami. Ich zabawa nie przeszkadza nikomu w przeżywaniu modlitwy. Magda dodaje: – Wzięliśmy ze sobą koc, zabawki, podgrzewacz, pieluszki i przewijak przenośny. Jeżeli się to wszystko weźmie, to ze spokojem da się radę.
Odpoczynek duchowy czy fizyczny?
Potrzeba odpoczynku fizycznego po całym roku pracy może odstraszać od wyjazdu na rekolekcje, które trwają od rana do wieczora. Czy rzeczywiście jest to dodatkowe obciążenie po całym roku intensywnej pracy? Damian wyjaśnia: – Psychicznie i duchowo bardzo tutaj wypoczywamy. Pracujemy ciężko od poniedziałku do soboty, ale znaleźliśmy czas, by przyjechać. Po tych trzech dniach rekolekcji czujemy się wypoczęci, mamy nową energię do życia i łatwiej radzimy sobie z codziennością.
Rekolekcje zamknięte
Kasia po raz pierwszy wyjechała na zamknięte rekolekcje ignacjańskie w maju tego roku. Był to prezent od rodziny z okazji jej imienin. Osiem dni bez telefonu i bez kontaktu z rodziną. Wcześniej marzyła o takich rekolekcjach, ale Magda była jeszcze za mała, by można ją było zostawić. Teraz została pod opieką starszych sióstr i taty. Trochę tęskniła za mamą, ale pięknie dała sobie radę. Kasia wspomina: – Miałam łaskę, że nie myślałam o tym, co się dzieje w moim domu i nie tęskniłam. Dopiero ostatniego dnia zaczęłam tęsknić za najmłodszą córką. Miałam jak koń „klapy na oczach” i chłonęłam obecność Boga. Polecam bardzo matkom zmęczonym, aby zostawiły mężów na te kilka dni – niech zobaczą, co to jest praca w domu i wychowanie dzieci – dodaje z uśmiechem.
Wspólne przeżywanie wiary i modlitwy zbliża do siebie samych małżonków, ale także rodziców z dziećmi. Warto budować te relacje od najmłodszych lat razem z Bogiem, szczególnie w tym czasie, gdy tak wiele rodzin jest poróżnionych i skłóconych. Warto wspólnie oprzeć się na Bogu i pokazywać dzieciom, na Kim można budować prawdziwe szczęście i miłość. Dla duchowego „all inclusive” warto skrócić o kilka dni pobyt nawet w najlepszym nadmorskim kurorcie.