Logo Przewdonik Katolicki

Zielony jak groszek

Michał Gryczyński
Zupa groszkowa / fot. D. Witkowska

Groch to jedna z najstarszych roślin uprawianych przez człowieka, o czym świadczy znalezisko archeologiczne sprzed blisko 10 tysięcy lat, a więc jeszcze z epoki kamienia.

Groch należy do rodziny bobowatych (motylkowatych), a spokrewniony jest z fasolą. W stanie dzikim pochodzi z południowo-wschodniej Azji. Początkowo stanowił paszę dla zwierząt, a z czasem został doceniony z powodu niewielkich wymagań uprawnych, łatwości przetwarzania i możliwości długiego okresu przechowywania. Później zyskał uznanie jako roślina lecznicza i wspomagająca urodę. Znany był już w starożytnym Egipcie, gdzie stanowił pożywienie przede wszystkim ludzi biednych, potem w Indiach oraz Chinach, a następnie w Grecji oraz Rzymie. W okresie średniowiecza trafił przez Kaukaz do krajów europejskich, szybko zyskując sporą popularność. Początkowo jadano wyłącznie groch dojrzały, dopiero z upływem lat dostrzeżono walory kulinarne młodego grochu – zielonego, a zwłaszcza cukrowego – spożywanego wraz ze strączkiem W XVII w. zielony groszek doczekał się kulinarnej nobilitacji, gdy znalazł się na stołach dworskich w Genui. Jego wielbicielem i smakoszem był bowiem Ludwik XIV – Król Słońce, który uznał, że we Francji nie było do tej pory nic lepszego ani bardziej świeżego. Wkrótce strączki groszku stały się przysmakiem ludzi możnych, bo zaistniała swoista moda, którą wyraża kulinarna zasada „mange tout”, to znaczy: zjadaj wszystko. I coraz częściej można było usłyszeć, że kto ma dość grochu, chleba, słoniny i wina oraz pięć sous (groszy) w kieszeni, ten może mówić, że mu się świetnie powodzi. Niebawem zielony groszek znalazł nie mniejsze grono wielbicieli w Anglii. Warto wspomnieć, że w drugiej połowie XIX w. groch wykorzystał austriacki mnich z zakonu augustianów, Gregor Johann Mendel (1822–1884) – uznawany za pioniera genetyki – do badań nad dziedziczeniem.
W kuchni polskiej groch – zarówno w postaci dojrzałej, jak i groszek zielony – od wieków stanowi, obok kapusty, jeden z podstawowych produktów. O czym wymownie świadczą przysłowia, jak choćby to: Kiedy groch w chałupie, a kapusta w kłodzie, wtedy bieda nie dobodzie. I nic dziwnego, bo groch – oczywiście, nie łuskany – jest znakomitym źródłem błonnika, białka roślinnego, węglowodanów i kwasu foliowego, witamin: A, z grupy B, C, E, K i PP, a także minerałów: cynku, fosforu, kobaltu, magnezu, potasu, sodu, wapnia i żelaza. Szkoda tylko, że tym zielonym i cukrowym możemy zajadać się krótko, bo tylko od czerwca do sierpnia. Przyrządza się z niego zupy, pasty albo dodaje do sosów i sałatek. Przy zakupie należy wybierać wyłącznie zamknięte, jędrne, jasnozielone strączki, a po wyłuskaniu ziarenek gotujemy je krótko na dużym ogniu, najlepiej ale dente, czyli na półtwardo. Jeśli ziarenka zamrozimy, to w chwili przyrządzania powinniśmy wrzucić je do wrzątku z dodatkiem cukru, a po ugotowaniu przelać zimną wodą i dosolić dopiero pod koniec gotowania. Ale obecnie groszek bywa także konserwowany i w tej postaci możemy go spożywać przez cały rok.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki