Ten kwietniowy dzień w Rzymie zaskoczył rzęsistym deszczem, a słońce przebijało się przez chmury tylko na kilka sekund. Zaczęło mnie ogarniać zniechęcenie – czy warto w ulewie przemierzać całe miasto, by zobaczyć grób sześcioletniej dziewczynki?
Bazylika św. Krzyża z Jerozolimy z zewnątrz nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Po wejściu mój wzrok zatrzymał się na przepięknej błękitnej kopule obrazującej Drogę Krzyżową. W lewej nawie dostrzegłam przejście do długiego korytarza. To w jego głębi znajdują się niezwykle cenne relikwie Męki Pańskiej przywiezione z Ziemi Świętej przez św. Helenę. Na samym dole korytarza dostrzegam główny cel mojej wyprawy – kryptę z ciałem służebnicy Bożej Antonietty Meo.
Wiara
Nennolina, tak zdrobniale zwracała się do niej rodzina, urodziła się 15 grudnia 1930 r. w Rzymie w rodzinie silnie zaangażowanej w działalność Kościoła. Oboje rodzice byli działaczami Akcji Katolickiej. Antonietta miała starszą siostrę Margheritę. Pozostała dwójka rodzeństwa zmarła przed narodzeniem Nenne. Rodzice niezwykle żarliwie dbali o wzrost wiary córki już od pierwszych chwil po jej narodzinach. Wielką wagę przywiązywali do wspólnej modlitwy. Antonietta już w wieku kilku miesięcy naśladowała mamę, wykonując niewyraźny znak krzyża i składając rączki do modlitwy. Gdy skończyła dwa lata, potrafiła modlić się samodzielnie, znając na pamięć kilka krótkich formułek. Nennolina z wielką uwagą słuchała opowieści o Jezusie, Maryi i Aniele Stróżu. Co noc pozostawiała specjalne miejsce na poduszce, aby jej Anioł mógł przy niej odpocząć. W wieku trzech lat wyznaje na modlitwie: „Jezu, uczyń mi łaskę, abym raczej umarła, niż popełniła grzech ciężki”. Słowa te zapadają mocno w pamięć jej mamie, którą dziwi dojrzałość słów wypowiadanych przez córkę. Antonietta codziennie przez godzinę uczyła się katechizmu, który opanowała prawie w całości. Dziewczynka była niezwykle radosnym, energicznym i prostym dzieckiem. Uwielbiała zabawy na świeżym powietrzu, szczególnie podczas wakacji nad morzem. Miała niezwykłą słabość do salami i zawsze prosiła siostrę, aby się z nią podzieliła swoją porcją.
Krzyż
Antonietta rozwijała się prawidłowo, a jej dojrzałość wewnętrzna zaczęła onieśmielać wszystkich, którzy ją znali. 15 września 1936 r. zaczyna się niezwykły okres w życiu duchowym Antonietty. To tego dnia dyktuje mamie swój pierwszy list do Jezusa. Pisma te uznaje się obecnie za perły literatury mistycznej. Wielokrotnie pytana przez mamę przyznaje, że gdy zamyka oczy widzi Jezusa i że z Nim rozmawia.
Na początku 1936 r. Nenne słabnie i traci apetyt. W lutym potyka się i dotkliwie uderza w lewe kolano. Ból po urazie nie ustępuje przez prawie dwa miesiące. Po wykonaniu prześwietlenia lekarze postawili jednomyślną diagnozę: Antonietta cierpi na nowotwór – złośliwego kostniakomięsaka. Dziewczynka została przyjęta na oddział w szpitalu S. Stefano Rotondo. Ból nogi zwiększał się z godziny na godzinę, ale Nenne robiła wszystko, by ukryć przed innymi swoje cierpienie. Zwierzała się swojej mamie, opowiadając o pewnej pacjentce: „Ta pani obok tak bardzo uskarża się z powodu jednej rany... Jezus w ogóle się nie skarżył, chociaż miał wiele ran! Na rękach, na nogach, na klatce piersiowej... Wszędzie! A poza tym On nigdy nie popełnij żadnego grzechu!”. Kilka dni przez zaplanowaną operacją amputacji nogi mama chciała przygotować córeczkę na to wydarzenie i pytała: „Jeżeli Jezus zażądałby od ciebie wszystkich twoich zabawek, dałabyś je Mu? – Tak, mamo. – A jeżeli Jezus poprosiłby cię o jedną z twoich rączek, oddałabyś Mu ją? – Tak mamo, jeżeli Jezus chce, oddam mu też moją rączkę!”. 25 kwietnia 1936 r. Nenne została poddana amputacji nogi. Pierwsze godziny po operacji były przepełnione cierpieniem i ogromnym bólem głowy. Cierpiała niezwykle mocno, szczególnie podczas codziennych zmian opatrunków. Ze względu na osłabienie organizmu nie podawano jej żadnych zastrzyków uśmierzających ból. Gdy pewnego dnia tata zadał jej pytanie, czy bardzo ją boli, odpowiedziała: „Tatusiu, ból jest jak materiał – im mocniejszy, tym więcej wart”. Dziewczynka czuła się coraz lepiej i po prawie trzech tygodniach wróciła do domu. Początkowo poruszała się na wózku i o kulach, a następnie wykonano dla niej specjalną drewnianą protezę. Jej noszenie było dla Antonietty kolejnym wyrzeczeniem – ciężka i masywna konstrukcja powodowała ból. Kiedy jednak pytano ją, czy chciałaby odzyskać nogę odpowiadała: „Ofiarowałam moją nogę Jezusowi! Jeżeli chce mi ją dać ponownie, ucieszę się, ale jeżeli chce ją zatrzymać, będę tak samo zadowolona. Kiedyś w raju na pewno ją odzyskam”.
Antonietta pomimo kalectwa starała się nie zwracać uwagi na swoją ułomność. Uczęszczała regularnie do szkoły i gdy tylko mogła uczestniczyła w zabawach. Nauka szła jej niezwykle łatwo. Od początku 1937 r. należała do dziecięcej grupy „Beniaminków” Akcji Katolickiej i aktywnie włączała się m.in. w przygotowywanie przedstawień teatralnych.
Spotkanie z Jezusem
Dziewczynka nosiła w sercu niezwykle mocne pragnienie przyjęcia Jezusa w Komunii św. W wieku niespełna pięciu lat rozpłakała się podczas Mszy św., krzycząc „Ja chcę do Komunii!”. Mama musiała wyprowadzić Nenne z kościoła, aby mogła się uspokoić. Jednak to żarliwe pragnienie zakorzeniło się w sercu dziecka do końca jej życia. W pierwszym liście skierowanym do Jezusa we wrześniu 1936 r. Antonietta dyktuje mamie następujące słowa: „Jezu przybądź szybko do mojego serca, abym mogła Cię mocno przytulić i ucałować Cię!”. Ze względu na stan zdrowia wyrażono zgodę na przyjęcie przez Nenne Pierwszej Komunii Świętej w Boże Narodzenie tego samego roku. Noc przed uroczystością Nennolina nie zmrużyła oka, pytała tylko zaglądającą do niej mamę, czy czas już się ubierać. Ceremonia miała niezwykle uroczysty charakter – Antonietta kroczyła o lasce przez środek bazyliki św. Krzyża tonącej w kwiatach. Ubrana w białą suknię i welon klęczała przy udekorowanym klęczniku na przeciw ołtarza. Po przyjęciu Jezusa do serca, dziewczynka trwała przez dłuższy czas w zupełnym bezruchu, co dziwiło towarzyszących jej bliskich.
Ostatnie miesiące
W maju 1937 r. Antonietta wyraźnie osłabła. Przez gorączkę musiała pozostać w domu przez kilka dni cierpiąc, że nie może przyjąć Jezusa w Komunii św. Pod koniec maja lekarz stwierdził zapalenie płuc i niedowład w lewym ramieniu. W rozmowie z mamą starała się przygotować ją na nadchodzący trudny czas: „Pomyśl mamo, że jeżeli umrę, pójdę do raju i będę się za ciebie modlić. Jeżeli natomiast zostanę tutaj, owszem, będę się za ciebie modlić, a Jezus mógłby mnie wysłuchać, ale nie musiałby. A w raju z pewnością mnie wysłucha!”. Gdy osoby odwiedzające ją proponowały jej modlitwę o uzdrowienie, Nenne odpowiadała: „Jestem na Kalwarii, chcę zostać na Kalwarii”, a do mamy zwracała się z czułością: „Mamo, pozwól Panu czynić to, co chce”. Antonietta zaczęła cierpieć na bolesne ataki kaszlu, które trwały nawet po kilka godzin. 23 czerwca dziewczynkę przewieziono do szpitala, gdzie stwierdzono liczne przerzuty nowotworu.
Odejście
Antonietta zmarła 3 lipca 1937 r., zanim ukończyła siedem lat. Dzięki swej prostocie i żarliwej miłości do Jezusa jest uznawana przez teologów – obok św. Teresy od Dzieciątka Jezus – za przykład mistyki dziecięctwa Bożego. Proces beatyfikacyjny dziewczynki rozpoczął się w 1942 r., lecz w tym czasie Kościół nie dopuszczał możliwości beatyfikacji dzieci, które nie zginęły śmiercią męczeńską. W 2007 r. papież Benedykt XVI podpisał dekret o heroiczności cnót dziewczynki, a obecnie weryfikowany jest cud za jej wstawiennictwem.
Krypta z ciałem służebnicy Bożej urzeka prostotą. W małym pomieszczeniu umieszczono figurkę św. Tereski, klęczniki oraz gablotki zawierające pamiątki po dziewczynce. Moją uwagę zwraca szczególnie bluzeczka w różnobarwne motyle i drewniane zabawki. W sercu pojawia się tylko jedno zdanie: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3).