Ordynariusz diecezji bydgoskiej przewodniczył Mszy św. na bydgoskim Starym Rynku w 225. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja. Podkreślając rangę tego historycznego dokumentu, wskazał, że konstytucja „streszczała w sobie dzieje Narodu Polskiego, jego sukcesy, ale też i upadki”, jak również „była symbolem zmiany, jaką podejmowano dla jego ratowania”. Jak zauważył celebrans, po ponad dwóch wiekach „trzeba nam mierzyć się z tymi samymi problemami – problemami dobra i zła, patriotycznego zaangażowania i prywaty, odmiennych koncepcji politycznych, pośród których w skrajnych ujęciach – na politycznej mapie Europy – Polski w ogóle miałoby nie być bądź miałaby egzystować na jej marginesie”. W swojej homilii biskup bydgoski zwrócił uwagę na wszechstronnie panującą poprawność polityczną prowadzącą do dyktatury relatywizmu, której „ofiarą pada moralność, kultura, a nawet religia”. Przekonywał, że mamy dziś do czynienia z „destrukcją intelektualną dziedzictwa całej filozofii kultury zachodniej”. Odwołując się do słów Jana Pawła II na temat zabsolutyzowanej wolności, mówił: „Ilekroć wolność, pragnąc wyswobodzić się od wszelkiej tradycji i autorytetu, zamyka się na najbardziej pierwotne, oczywiste pewniki prawdy obiektywnej i powszechnie uznawanej, stanowiącej podstawę życia osobistego i społecznego, tylekroć człowiek nie przyjmuje już prawdy o dobru i złu jako jedynym i niepodważalnym punkcie odniesienia dla swoich decyzji, ale kieruje się wyłącznie swoją subiektywną i zmienną opinią lub po prostu swym egoistycznym interesem i kaprysem”. – W takiej sytuacji wrogiem staje się każdy, kto odwołuje się do Boga jako autorytatywnego źródła wartości i zasad społecznych. Takim wrogiem staje się więc chrześcijanin, który właśnie dlatego dla tak rozumianej politycznej poprawności znajduje się na pierwszej linii frontu – dodał biskup. Hierarcha nawiązał także do problemów nurtujących wiele współczesnych społeczeństw. Jak podkreślił, aby je rozwiązać, trzeba podjąć „reformę demokracji, która wydaje się coraz bardziej populistyczna, oligarchiczna i elitarna”. – Stąd postulat demokracji oddolnej, dla której społeczeństwo obywatelskie jest najodpowiedniejszym punktem wyjścia, z którego nikogo nie wolno wykluczać. Tylko w taki sposób demokracja zostanie w pełni urzeczywistniona, kiedy konstytutywnym dążeniem konkretnych osób, jednostek i grup w całości ich bytu historycznego i ponadhistorycznego stanie się dobro każdego człowieka – mówił do zgromadzonych. Biskup wskazywał jednocześnie, że dziś polityka i demokracja „zostały wykorzenione z ich pierwotnych idei i oparte na uproszczonym humanizmie, na nowym indywidualizmie libertariańskim i anarchizmie”. – Polityka i demokracja, jeśli chcą służyć narodowi, muszą uszanować niezbędne warunki jego zaistnienia, tzn. godność osoby ludzkiej, która tworzy się na podstawie poszukiwania prawdy, dobra, Boga. Świadomość i tożsamość, która żyje doświadczeniem pierwotnych zasad moralnych, z których wyłania się cały system prawny. Chodzi też o wolność rozumianą jako niezmienną opcję prawdy, dobra, bezinteresownego ofiarowania siebie samego. Tylko w ten sposób można wyjść z absurdalnego impasu absolutnego pluralizmu, który nie prowadzi dialogu, nie jest zasadny, a który sprawia, że wielokulturowość ideologiczna i religijna staje się nie do opanowania – podkreślił. Jak zauważył bp Jan Tyrawa, przyszłość demokracji będzie zależała od koncepcji wolności, dlatego trzeba przywrócić znaczenie wolności odpowiedzialnej, solidarnej, braterskiej, strzegącej dobra wspólnego i sprawiedliwości społecznej.