Antek jest bez szans: gdy zachowuje się spokojnie, jesteśmy przekonani, że obmyśla, co by tu zmajstrować, a gdy staje się pełen żywiołu, stwierdzamy: „Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, by zaczął broić”. Tymczasem jego młodsza siostra Ania to „istny anioł” – myślimy. Dostrzegamy, że pilnie odrabia lekcje i potrafi przez kilka godzin zająć się sama sobą; nie zauważamy natomiast, że często kłóci się z koleżankami i nie wykonuje powierzonego jej zadania. Dlaczego tak postrzegamy?
Etykiety i wzmacnianie przekonań
Nasz mózg, by nie pogubić się w wielości docierających do nas informacji, porządkuje je, nadając im tzw. etykiety. W dziedzinie nauki to pozytywne zjawisko, w relacjach – niekoniecznie. Antek, cokolwiek by nie zrobił, jest „awanturnikiem” i „leniem”. Ania – „grzecznym dzieckiem”. Najpierw mózg rodzica czy wychowawcy na podstawie kilku doświadczeń nazwał dziecko uogólniającymi określeniami, a potem…
Jest to kielich czy może dwa profile twarzy? Być może zauważyliście tylko jeden z obrazków. Podobnie jest w przypadku Antka, gdy mamy w głowie etykietę „Antek to leń i awanturnik”. Spośród różnych zachowań chłopca dostrzeżemy te, które ją potwierdzają, i do niej dostosujemy swoje działania. Podobnie na innym przykładzie: „Jaś jest niezaradny” – z czego wynika praktyczny wniosek: Jasia trzeba pilnować bardziej niż młodszego od niego Pawełka. Jaś, reagując na nasze zachowanie, wchodzi głębiej w swoją negatywną rolę. A to z kolei wzmacnia przekonania rodzica, co do jego niezaradności.
Filtrowanie danych
– Selekcjonowanie docierających ze świata danych, zgodnie z kluczem, który podświadomie wybrał nasz mózg, to zasada biologiczna. To ma każdy z nas – podsumowują liczne badania nad sposobami postrzegania ludzkiego umysłu Monika i Marcin Gajdowie, terapeuci, którzy swoją wiedzę specjalistyczną łączą z katolicką teologią i duchowością. Państwo Gajdowie są autorami dwóch praktycznych poradników o wychowaniu i samowychowaniu: Rodzice w akcji i Rozwój. Jak współpracować z łaską. – To selekcjonowanie przez mózg nie jest związane z podłym charakterem, złym nastawieniem czy niewyedukowaniem. Mówiąc najprościej: zawsze dociera do nas zniekształcony obraz drugiego człowieka czy sytuacji. Bardziej lub mniej zbliżony do rzeczywistości, ale zawsze filtrowany przez nasz system poznawczy. – To zjawisko jest dobrze znane i opisywane przez ojców duchownych w kontekście relacji człowieka z Bogiem: projektujemy na Boga Jego obraz, który wybudowaliśmy z własnych doświadczeń – podkreślają.
Proces selekcjonowania przez nasz mózg można wykorzystać do wzmocnienia pozytywnych stron naszego dziecka. Wystarczy, by zacząć obserwować i uświadamiać sobie to, co zachodzi w naszej głowie nieświadomie. A potem przełożyć na nasze konkretne zachowania (zobacz ćwiczenie w ramce obok).
Rodzice są jak lustro
Wyobraź sobie, że ktoś dzień po dniu powtarza ci, że jesteś egocentryczny. Gotujesz dla tej osoby takie obiady, jak lubi, przynosisz takie kwiaty, które sprawiają jej przyjemność, dostosowujesz swój czas do jej planów dnia – po to, by wyjść naprzeciw jej potrzebie bycia razem. I mimo to wciąż słyszysz „jesteś egocentryczką/egocentrykiem”. Jak spontanicznie będziesz miał ochotę zachować się po kilku dniach? Zapewne egocentrycznie. To o wiele bardziej dotyczy dziecka, które ma wrażliwszy od nas system nerwowy i nie kontroluje jeszcze uczuć. – Ci, którym powtarzano „jesteś gorszy”, „nic z ciebie nie będzie”, trudno – jako dorosłym odkryć, że mają nieskończoną wartość, a ich życie – ogromny sens – mówi Marcin Gajda. – Dziecko przegląda się w rodzicach i w wychowawcach jak w lustrze. Jeśli rodzic mówi: „Jesteś nieśmiały, niegrzeczny, sprawiasz trudności”, dziecko rzeczywiście uważa, że takie jest. Jednak czym innym jest wspomniana uwaga, odnosząca się do tożsamości osoby, a czym innym skorygowanie czasem: „Zachowałeś się niewłaściwie, niegrzecznie…”. Jeśli to lustro jest tylko negatywne, w dorosłości taka osoba może zachowywać się autokrytycznie i autodestrukcyjnie. Trudno jest jej także odkryć Boga jako tego, który obdarza bezwarunkową miłością – dodaje pan Marcin. – Jeśli chcemy wygasić jakieś zachowanie u dziecka, powinniśmy raczej w naszej komunikacji z dzieckiem je ignorować. Natomiast podkreślać te zachowania, na których wzmacnianiu nam zależy – wyjaśnia pani Monika.
Wiara w dziecko je wzmacnia
W jednej z amerykańskich szkół publicznych podzielono uczniów na dwie grupy: intelektualnie przeciętnych i ponadprzeciętnych. Poinformowano o tym nauczycieli. Na koniec roku, gdy kończono eksperyment, okazało się, że IQ uczniów „ponadprzeciętnych” wzrosło nawet o 20 punktów więcej niż „przeciętnych”. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że w rzeczywistości do obu grup przyporządkowano dzieci o podobnym potencjale intelektualnym, nadając im jedynie inne etykiety. Przeprowadzający eksperyment badacze: prof. Robert Rosenthal, psycholog społeczny z Uniwersytetu Kalifornijskiego i Uniwersytetu Harvarda, oraz Leonore Jacobson, dyrektorka szkoły podstawowej w południowym San Francisco, zwrócili uwagę na to, że nauczyciele podchodzili do uczniów „ponadprzeciętnych” bardziej entuzjastycznie, spędzali z nimi więcej czasu i okazywali więcej ciepła. Gdy któryś z uczniów nie mógł czegoś zrozumieć, nie rezygnowali z wyjaśniania, mówiąc sobie „on jest przeciętny, więc i tak się nie nauczy”, ale poszukiwali takiej formy, która pozwoli uczniowi lepiej zrozumieć zagadnienie. To doświadczenie, przeprowadzone kilkadziesiąt lat temu, stało się podstawą do wielu innych badań, dotyczących tzw. efektu samospełniającego się proroctwa. Także w praktyce życia łatwo odkryć, że im bardziej wierzymy w to, że dziecko jest w stanie wykonać daną czynność i stwarzamy pozytywną, zachęcającą do eksperymentowania i podjęcia wysiłku atmosferę, tym większe prawdopodobieństwo, że dziecko tę czynność nauczy się wykonywać.
Dziecko wychowywane przez rodziców, którzy mają na jego temat pozytywne etykiety, zyskuje warunki do rozwinięcia w pełni swojego potencjału: adekwatnego poczucia własnej wartości, swobodnego korzystania ze swoich talentów i możliwości, budowania relacji – w tym z rodzicami i Panem Bogiem – na więzi i bliskości.
Stawianie granic i wymagań
Postawa pozytywnego podejścia do dziecka jest podobna do postawy Pana Boga. – Bóg nas stworzył dobrymi. Nie przykleja nam etykiet, nie kwalifikuje nas według naszych umiejętności, zalet i wad, słabości i cnót – mówią państwo Gajdowie. – Jest zawsze wychylony w stronę człowieka i widzi jego dobro – nawet jeśli nie jest ono jeszcze w pełni obecne. – Odnosząc to do zachowania rodziców i nauczycieli: pozytywna etykieta na temat dziecka i dostrzeganie tego, co robi, dobrze nie wyklucza potrzeby stawiania granic i wymagania – wyjaśnia Marcin Gajda. – Ważne, byśmy nie chwalili w sposób fałszywy: za dobrą monetę przyjmując ewidentne niedociągnięcia czy nie zauważając zachowań, które powinny być skorygowane. Chodzi raczej o to, byśmy – świadomi naszych filtrów poznawczych takich jak etykietowanie i selekcjonowanie – jak najadekwatniej odbierali rzeczywistość i na nią reagowali. Dziecko jest tylko dzieckiem – potrafi zachować się wspaniale, ma też prawo do słabości. To my, dorośli, jesteśmy odpowiedzialni za nasz sposób myślenia i wynikające z niego zachowania, które albo hamują, albo wzmacniają jego rozwój. Nasz sposób myślenia to zwykle proces nieświadomy – a zmiana zaczyna się od uświadomienia go sobie.
Pisząc tekst posługiwałam się przykładami m.in. z książki Rodzice w akcji M. M. Gajdów.
ćwiczenie
Jak zmienić etykietę?
– Czy zauważacie, że negatywnie postrzegacie któreś z waszych dzieci? Gdyby te etykiety wypowiedzieć głośno, to jakby brzmiały?
– Wyłapujcie te sytuacje, w których wasze dziecko zachowa się pozytywnie, wbrew etykiecie, którą mu nieświadomie nadaliście.
– Gdy wyłapiecie pozytywne zachowanie, natychmiast pochwalcie dziecko. Postarajcie się zrobić to minimum dwa razy dziennie.
– Notujcie w zeszycie treść waszych pochwał. Obserwujcie zmiany w funkcjonowaniu własnym i dziecka. Wieczorem krótko omówcie skuteczność pozytywnych okularów: co działa? Co trzeba poprawić lub zmienić?
– Po 4 tygodniach zróbcie spotkanie podsumowujące: jak zmiana waszego zachowania wpłynęła na zmianę funkcjonowania waszego dziecka?