Logo Przewdonik Katolicki

Apostazja nie cofa czasu

Monika Białkowska
fot. Fotolia

Niewierzący widzą w tym część opresyjnego systemu Kościoła, który nie pozwala im odejść wolno. Tymczasem nie jest w mocy Kościoła wycofywać łaskę pochodzącą od Boga.

Sakramentów nie można wycofać, nie można ich odwołać ani odwrócić ich skutków. Tak jest również z chrztem – i nie zmieni tego żaden, nawet złożony zgodnie z prawem kanonicznym akt apostazji.
 
Raz na zawsze
W kwestii apostazji mówimy różnymi językami. Ci, którzy jej dokonują, w Kościele widzą wyłącznie ziemską instytucję, do której ktoś jako małe dzieci ich zapisał i z której oni teraz nie mogą się uwolnić. Wierzący rozumieją, że sakrament chrztu włącza człowieka nie tylko w Kościół ziemski, ale w całe Mistyczne Ciało Chrystusa, do wspólnoty wierzących w niebie, a tych więzów nie zmieni ani nie zerwie żaden podpisany na ziemi dokument.
W prawie kanonicznym apostazja to dobrowolne, świadome i całkowite wyrzeczenie się oraz odstąpienie osoby ochrzczonej od wiary chrześcijańskiej, ale nie zamazanie znamienia chrztu. Stara zasada Kościoła mówi: semel catolicus, semper catolicus (raz katolik, na zawsze katolik) i nigdy nie przestała być aktualna. Odstępca zaciąga wprawdzie na siebie kościelną karę ekskomuniki, wyłączając się z życia wspólnoty kościelnej i odcinając od sakramentalnej łaski, ale nie może być traktowany jako ktoś, kto do Kościoła nigdy nie należał. W praktyce oznacza to, że w akcie chrztu wpisana zostaje adnotacja o dokonanym akcie apostazji – nie zostaje jednak zniszczony czy zmieniony sam akt chrztu. Jest to nie tylko świadectwo wierności Boga, który raz wszedłszy w historię człowieka, już go nie opuszcza; nie tylko szacunek dla przeszłości, której nie da się cofnąć, zamazując prawdę w dokumentach, ale również pełen miłosierdzia akt (choćby i niechciany!) pozostawienia apostacie możliwości powrotu.
 
Kanoniczne, nie świeckie
Od 2013 r. trwała w Polsce sądowa batalia, związana z formą składania apostazji. Zakończył ją wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z lutego br. oddalający skargi kasacyjne Głównego Inspektoratu Ochrony Danych Osobowych przeciwko proboszczom, odmawiającym dokonania w księgach chrztu adnotacji o wystąpieniu z Kościoła katolickiego. Proboszczowie odmówili, gdyż zwracający się do nich przedstawiali jedynie oświadczenie woli, nie spełniając warunków zapisanych w prawie kanonicznym. Aby skutecznie złożyć akt apostazji, należało uzyskać metrykę chrztu, z nią udać się do proboszcza w parafii zamieszkania, porozmawiać na temat decyzji wystąpienia z Kościoła, a następnie wobec proboszcza i dwóch świadków złożyć oświadczenie woli. Następnie sporządzony przez proboszcza dokument przesyłany jest do kurii, która wydaje zalecenie dokonania stosownego wpisu w księdze chrztu. Apostata nie otrzymuje żadnego dokumentu potwierdzającego akt apostazji – może jedynie otrzymać metrykę chrztu z odpowiednią adnotacją.
NSA w uzasadnieniu wyroku podtrzymał wcześniejszą decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, uznając, że państwo, w tym również GIODO nie może oceniać tego, jakie jest wyznanie konkretnego człowieka. Konstytucja i konkordat zapewniają Kościołowi rozdział od państwa, dlatego może on wewnętrznymi regulacjami określać swoje zasady przynależności. Zatem aby wystąpienie było skuteczne, musi dokonać się według prawa kościelnego, nie świeckiego: przy czym nie ma tu znaczenia subiektywne poczucie przynależności, ale formalne podleganie prawu kanonicznemu, obowiązujące przez fakt bycia ochrzczonym.
 
Głos biskupów
Kilka dni po wyroku NSA, 19 lutego br. zaczął obowiązywać przyjęty jesienią ubiegłego roku dekret Konferencji Episkopatu Polski w sprawie wystąpień z Kościoła i powrotu do jego wspólnoty. W zasadniczej części potwierdza on wcześniej obowiązujące prawo, zobowiązujące apostatów do składania oświadczenia woli osobiście przed proboszczem i wykluczające możliwość jej wyrażenia i przesłania korespondencyjnie. Zmiana polega jedynie na rezygnacji z obowiązku obecności przy składaniu aktu apostazji dwóch świadków. Aby oświadczenie woli o wystąpieniu z Kościoła było skuteczne, musi być wyrażone przez osobę pełnoletnią i zdolną do czynności prawnych w sposób świadomy, wolny i osobiście wobec proboszcza w miejscu zamieszkania. Proboszcz przyjmujący takie oświadczenie ma obowiązek przeprowadzenia „pełnej troski rozmowy duszpasterskiej tak, aby rozeznać, jakie są przyczyny decyzji składającego oświadczenie”, „podjęcie z miłością i roztropnością starań duszpasterskich, by zachęcić składającego oświadczenie do porzucenia jego zamiarów i obudzić wiarę zaszczepioną weń przez sakrament chrztu” oraz poinformować o konsekwencjach, jakie wiążą się z opuszczeniem wspólnoty Kościoła. Skutków prawnych nie wywołuje oświadczenie woli przesłane pocztą, drogą elektroniczną ani złożone przed cywilnym urzędnikiem. Biskupi podkreślają również, że zakaz przyjmowania sakramentów, wiążący się z apostazją i zaciągniętą przez to ekskomuniką ulega zawieszeniu w niebezpieczeństwie śmierci: apostata może otrzymać wówczas rozgrzeszenie, przyjąć sakrament chorych i przystąpić do Komunii św., „jeżeli o to dobrowolnie poprosi i okaże postawę nawrócenia”. Gdy minie niebezpieczeństwo śmierci, należy zastosować procedurę powrotu do pełnej wspólnoty Kościoła przez złożenie pisemnej prośby, uwolnienie od kary ekskomuniki i dokonanie adnotacji w księdze chrztu.  
Apostazja pociąga za sobą poważne skutki. Odstępujący od Kościoła nie może sprawować ani przyjmować sakramentów oraz sprawować sakramentaliów (między innymi błogosławieństw, choćby popularnej „święconki”), nie może być chrzestnym, świadkiem bierzmowania czy małżeństwa, nie może wykonywać w Kościele żadnych zadań i posług, należeć do stowarzyszeń czy ruchów kościelnych, nie ma również prawa do kościelnego pogrzebu.
 
Odszedłem
Relacje apostatów, którzy złożyli skuteczne oświadczenie woli wystąpienia z Kościoła katolickiego znaleźć można między innymi na stronie apostazja.pl. To, co można z nich wyczytać, zdaje się przeczyć teoriom o niezwykle trudnej i nieprzyjemnej procedurze. Każdy, kto spełnił prawne wymogi i przedstawił stosowne dokumenty, bez problemów uzyskał wpis, którego oczekiwał. Zdecydowana większość pisze o krótkiej i konkretnej rozmowie z proboszczem, niektórzy dziwiąc się, że ksiądz nie obraził się na powitalne „dzień dobry”. Inni wprawdzie twierdzą, że byli „straszeni i obrzucani obelgami w kurii”, ale jednocześnie „załatwili wszystko w ciągu godziny”. Jeszcze inni składając akt apostazji – być może po raz pierwszy w życiu? – osobiście spotykali księdza i przekonywali się, że można z nim rozmawiać. „Ksiądz proboszcz jezuita był bardzo ciepły i serdeczny, powiedział mi, że nie muszę się powoływać w sprawie apostazji na zapisy prawne Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Oznajmił, że szanuje prawo moralne każdego człowieka do dokonania wyboru zgodnie z własnym sumieniem i powiedział, że skoro czuję, że chcę odejść, to on to szanuje i akceptuje, a sprawa może być załatwiona w każdej chwili, gdy przyjdę z podpisanymi przez świadków dokumentami. Nie usłyszałam od niego nic, co byłoby negatywne – żadnych gróźb, żadnego etykietowania mnie, żadnego upominania i moralizowania. Na koniec otrzymałam życzenia wszelkiego dobra. Przyznaję jezuitom, że mają klasę”. Z drugiej strony księża odbierający akty apostazji zwracają uwagę na powtarzającą się w wielu przypadkach niechęć do rozmowy, nieumiejętność osobistego uargumentowania decyzji czy utrudniającą dialog agresję.
Na pytania o powody apostazji odchodzący odpowiadają różnie. Mówią o niechęci do bycia członkiem organizacji, która nie reprezentuje ich światopoglądu, o chęci udowodnienia, że nie trzeba być takim, jak rodzice i dziadkowie, chęcią bycia człowiekiem wolnym i niezależnym, uzyskaniem pewności, że na pogrzebie nie będą odprawiane katolickie rytuały lub „naprawieniem błędu, który wbrew mojej woli popełnili rodzice”.
Naprawić „błędu chrztu” nie można, bo czasu nikt cofnąć nie potrafi. Można wprawdzie odejść od Jezusa w Jego ziemskim Kościele, ale niewidzialne znamię chrztu wypalone na człowieku pozostaje na zawsze. Dopóki człowiek żyje, naprawdę naprawić może tylko jeden błąd: błąd swojego odejścia. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    Boruta
    02.11.2019 r., godz. 12:15

    Co mam sądzić o instytucji, która kwestię wiary nazywa "wypalaniem znamienia" na kimkolwiek? Jest XXI wiek, a oni tkwią w kolonializmie i niewolnictwie. Masowe apostazje to dobry początek zmian.

  • awatar
    Apostazja
    24.10.2019 r., godz. 02:50

    "Naprawić „błędu chrztu” nie można, bo czasu nikt cofnąć nie potrafi. Można wprawdzie odejść od Jezusa w Jego ziemskim Kościele, ale niewidzialne znamię chrztu wypalone na człowieku pozostaje na zawsze. Dopóki człowiek żyje, naprawdę naprawić może tylko jeden błąd: błąd swojego odejścia. "
    A na koniec tyle jadu - podsumowanie apostazji jako błędu. Co dziennikarz, to inny punkt widzenia - żegnaj obiektywizmie i bye, bye prawo do wolności przekonań. Jezus nie jest i nie będzie nigdy błędem, błędem jest nadużywanie przez niektórych księży KK, osoby Jezusa do swoich celów. Widząc ogrom zła jaki się mieści w niektórych uczestnikach KK trzeba być anielsko cierpliwym, spolegliwym i dającym się wykorzystywać, żeby być dalej w KK. Dzięki własnym rodzicom rozważam apostazję. Oni są ortodoksami a ja mam wybaczać im ciągle robienie ze mnie kozła ofiarnego i fakt, że próbowali mi zabić syna.

  • awatar
    Kuba
    07.09.2017 r., godz. 13:09

    Koniecznie wydrukujcie i weźcie ze sobą aktualny Dekret Ogólny KEP w sprawie wystąpienia z Kościoła. Mój proboszcz nie robił mi żadnych problemów, ale nie znał nowego Dekretu i myślał, że dalej jest wymaganych 2 świadków itp. Pokazałem mu wydrukowany Dekret i było OK.

  • awatar
    Ilona
    24.10.2016 r., godz. 18:56

    Mniej więcej 12 lat temu po wizycie w kościele gdzie byłam chrzczona, następnie w kościele parafialnym - po burzliwej rozmowie z księdzem ( ksiądz był bardzo nieprzyjemny i krzykliwy...), został na moich oczach dokonany ( po spisaniu moich danych z dowodu osobistego) wpis w jakieś moje kościelne akta(?) o decyzji wystąpienia z kościoła katolickiego. Przez 12 lat żyłam w przeświadczeniu o uwolnieniu się od tej instytucji i tego co sobą reprezentuje. W dniu dzisiejszym tknięta przeczuciem zatelefonowałam do kościoła w którym byłam chrzczona i cóż się okazało? Na moim akcie chrztu brak wpisu o dokonaniu apostazji. Jutro mam się dowiedzieć co księża między sobą wyjaśnili, ponieważ ksiądz z parafii miał obowiązek przesłać moją decyzję o apostazji w celu dokonania wpisu do aktu chrztu. Nie zrobił tego. 12 lat!

  • awatar
    Karol
    02.04.2016 r., godz. 18:56

    Ja może bym i wystąpił, ale się boję - klechy to najbardziej bezwzględny i mściwy rodzaj homo sapiens. Jak historia uczy nikomu nie przepuścili i kto z nimi zadarł kończył smutno. Jeszcze przed wojną "wilcze bilety" dla nieprawomyślnych były na porządku dziennym. Kto mi zaręczy, że i dziś ich ręce nie sięgają tak daleko jak dawniej i nie mają różnych wejść - i co ? po stracie pracy mogę nie znaleźć następnej, i tak ze względu na światopoglądowe manifestacje wbiję zęby w tynk? to chrzanię, wolę ich olewać jako nominalny katolik - kij im w oko. Oni tylko ładnie gadają o miłości bliźniego tak naprawdę to wilki w owczych skórach.

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki