Logo Przewdonik Katolicki

Siedmiolatek ma większe szanse

Bogna Białecka

Najnowsze badania pokazują, że sześciolatków nie warto wysyłać do szkoły. Mają wówczas o wiele gorszą zdolność koncentracji, mniejszą samokontrolę i większą podatność na ADHD.

W bieżącym roku mamy do czynienia z pierwszym rocznikiem dzieci (2009) przymusowo posłanych do szkoły w wieku sześciu lat. Stoimy w tej chwili przed dwoma pytaniami. Po pierwsze, czy warto (jeśli nowy rząd przywróci rodzicom możliwość decydowania) dzieci z rocznika 2010 posłać do pierwszej klasy w wieku lat siedmiu? Po drugie: co możemy zrobić dla sześciolatków, które już są pierwszakami?
 
Pozytywny klimat
U sześciolatka nadal niewykształcone są w pełni procesy hamowania, jeśli chodzi o układ nerwowy. W praktyce oznacza to, że dziecko jest bardzo pobudliwe. Słaby bodziec może wywołać silną reakcję emocjonalną (co dotyczy zarówno przyjemnych, jak i przykrych stanów emocjonalnych). Dziecko łatwo przechodzi z jednego nastroju w drugi. W tej sytuacji podstawowymi czynnikami wpływającymi pozytywnie na rozwój emocjonalny dziecka (zwłaszcza na umiejętność lepszej samokontroli) są spokój i poczucie bezpieczeństwa. Ten pozytywny klimat wychowawczy można dziecku zapewnić w domu, przedszkolu, ewentualnie w niewielkiej szkole. Niewielkiej – czyli mającej po jednej klasie w danym roczniku. Dopiero doświadczenie takiego pozytywnego, bezpiecznego klimatu wychowawczego sprzyja stopniowemu otwieraniu się dziecka na nowe kontakty społeczne i nowe wyzwania. Ponieważ te kwestie są związane z fizycznym stopniem dojrzałości układu nerwowego, nie da się tego rozwoju sztucznie przyspieszyć. Są to prawidłowości znane psychologii rozwojowej od wielu lat, a potwierdzają to też najnowsze badania.
Opublikowane w październiku badanie naukowe T.S. Dee i H.H. Sievertsena przeprowadzone na kilkudziesięciu tysiącach duńskich dzieci wykazało, że warto wysyłać dzieci do szkoły dopiero w wieku siedmiu lat. Dzieci, które podejmują naukę jako siedmiolatki, mają o 73 proc. lepszą zdolność koncentracji niż sześciolatki. Różnica ta utrzymuje się przez kolejne lata i można ją zaobserwować nadal u dzieci jedenastoletnich. Dzieci rozpoczynające szkołę później mają mniejszą podatność na ADHD i pokrewne zaburzenia w postaci hiperaktywności. Różnica poziomu samokontroli, zdolności koncentracji (a co za tym idzie – ocen) utrzymuje się przez kolejne lata nauki.
 
Szkolna rzeczywistość
Dzieci sześcioletnie są już silnie rozwinięte poznawczo. Teoretycznie – od strony intelektualnej – wiele sześciolatków może już nadawać się do nauki w szkole. Testy sprawdzania gotowości szkolnej, przeprowadzane przez psychologa i logopedę, obejmują przede wszystkim właśnie badanie sprawności intelektualnej i manualnej (np. zdolność kolorowania obrazka bez wychodzenia poza linię). Dlaczego jednak taki test nie pozwala przewidzieć, jak dziecko poradzi sobie w szkole? Przede wszystkim ze względu na kontekst społeczny. Zadania wykonywane są w zacisznym pokoju, w towarzystwie sympatycznej pani, która chwali dziecko za włożony wysiłek. Trudno to doświadczenie przełożyć na rzeczywistość zatłoczonej klasy, w której grupa dzieci rozmawia, inna grupa już dawno skończyła zadanie i oblega panią, by sprawdzić, czy dobrze je wykonała, a kolejna grupa dzieci nie zrozumiała polecenia.
Sześciolatek potrzebuje indywidualnego potwierdzenia, że dobrze sobie radzi. Bardzo przeżywa negatywne oceny. A choć teoretycznie w nauczaniu początkowym nie ma stopni, w rzeczywistości nauczyciele często stosują ekwiwalenty w postaci smutnych lub uśmiechniętych buziek, punktów itp.
Odrębny problem to nauka zmianowa. W przedszkolach popołudnia przeznaczone są na zabawę, w szkole dzieci czasem dopiero wtedy mają zacząć naukę. Coś, co jest trudne nawet dla dorosłego, dla maluchów jest po prostu niemożliwe do realizacji. Na to wszystko nakłada się przytłoczenie ogromną liczbą obcych dzieci spotykaną na przerwach, z czym nawet wielu siedmiolatków nie do końca dobrze sobie radzi. Dlatego, jeśli tylko wróci możliwość decydowania, warto, aby rodzice dzieci z rocznika 2010 ofiarowali im dodatkowy rok dzieciństwa.
 
Koła ratunkowe
Niestety, podstawa programowa wymusza na nauczycielach realizację określonych celów. Rodzice (pod warunkiem że nie będzie to samotna krucjata, a zaangażuje się w to większość rodziców w danej klasie) mogą jednak negocjować z nauczycielami kwestię zadań domowych i sposobu oceny dzieci. Sześciolatki potrzebują więcej pochwał i zachęt. Mają też prawo do odpoczynku. Dziecko przebywające od rana w świetlicy i rozpoczynające lekcje w późniejszych godzinach nie powinno otrzymywać zadań domowych.
W wykładzie „Dlaczego sześciolatki powinny być w przedszkolach” prof. David Whitebread z Uniwersytetu Cambridge zwraca uwagę na potrzeby i metody pracy pomocne sześciolatkom. W wieku sześciu lat dziecko ma duże zapotrzebowanie na ruch, ćwiczenia fizyczne oraz zabawę niestrukturyzowaną. Streszczając szereg badań – jednym z najlepszych sposobów wspomagania sześciolatków w rozwoju jest dla nich zabawa na pełnym atrakcji placu zabaw, gdzie mogą się wspinać, balansować, sortować, budować, konstruować. Towarzyszyć temu powinny gry pozwalające z jednej strony na improwizację, z drugiej – takie, które uczą reguł i podporządkowywania się im (np. gry planszowe). Zadania plastyczne winny pozwalać na swobodny rozwój zdolności manualnych. Dlatego zamiast zmuszania do wielogodzinnego odrabiania zadań domowych warto dzieciom umożliwić swobodną zabawę. Wspomagajmy je też dużą ilością pochwał, szczególnie doceniając te sytuacje, gdy dziecko włożyło w zadanie naprawdę dużo serca i wysiłku, niezależnie od rezultatu.
 
 
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki