Wielość codziennych obowiązków przytłacza niekiedy do tego stopnia, że wydaje się, że z tego kołowrotka gotowania, prania, sprzątania, sprawdzania zadań domowych i działań zawodowych nie da się wyjść. „Potrzebuję drugiej doby, by zrobić wszystko na czas i podarować mężowi i dzieciom tyle uważności, ile bym chciała” – myśli niejedna z nas.
Jedna doba w zupełności wystarczy – jeśli podejdziemy do zarządzania gospodarstwem domowym w sposób strategiczny – traktując je pod względem organizacyjnym jako małe przedsiębiorstwo.
Bankowe konto emocji
W domu, tak jak w każdej dobrze funkcjonującej firmie, ważna jest organizacja działań. Żeby funkcjonowała sprawnie, koniecznie trzeba wprowadzać ją w „dwupaku”, wraz z tzw. bankowym kontem emocji.
– Chodzi o wspólne przebywanie, podczas którego budujemy więź – mówi Renata Billewicz z Wrocławia, mama 7-letniego Szymona, 10-letniej Magdy i 13-letniej Marty, specjalistka od marketingu i zarządzania. – Na bankowe konto emocji wpłacamy, gdy siedzimy razem na sofie i „nic nie robimy”, idziemy na spacer, jedziemy na wycieczkę, jemy wspólny obiad, wspólnie z córką wybieramy sukienkę czy kibicujemy synowi podczas meczu. To niezbędne, by zbudować platformę porozumienia. Łatwiej wtedy współpracować w „domowym przedsiębiorstwie”, unikać konfliktów, a gdy egzekwujemy ustalone obowiązki, członkowie rodziny nie czują się zmuszani czy wykorzystani. Pisze o tym m.in. światowy autorytet od zarządzania, Steven Covey, autor bestsellerów Siedem nawyków skutecznego działania i Siedem nawyków szczęśliwej rodziny.
Wypłat z bankowego konta emocji dokonujemy poprzez wymagania. A także – na co szkoda marnować akcji – czepianie się, krytykowanie, narzucanie sposobów wykonania pracy, gdy dziecko jest starsze i może taką decyzję podjąć samodzielnie.
Dźwignia: zarządzanie
Mama menadżer zleca zadania. Bo im większa rodzina, tym więcej pracy. I tym więcej rąk do pracy, które można potraktować jak strategiczną dźwignię: by to, co ważne było wykonane, a członkowie rodziny zadowoleni. Tu sprawdza się rodzinny podział obowiązków: kto wynosi śmieci, kto wkłada naczynia do zmywarki i kto je wyjmuje, a kto odkurza w tym tygodniu. W ten sposób dzieci uczą się wytrwałości.
– Mówi się niekiedy, żeby nie wymagać od małych dzieci, bo „jeszcze się w życiu napracują” – zauważa pani Billewicz. – Robimy z nich wtedy kaleki, bo nie będą miały poczucia pewności w wykonywaniu najprostszych prac. Dla malców większość zadań to frajda: czy to lepienie z mamą pierogów czy zamiatanie okruszków z podłogi. Jeśli tylko nie wtłoczymy im, że praca jest ciężarem, a np. polepione ciastem ręce – nieprzyjemne w dotyku.
Kilkulatki czują się dumne, że udało im się wywiązać z takiego zadania jak odkurzenie pokoju. Nastolatki – dowartościowane, gdy zleci się im np. zrobienie zadania domowego z młodszym bratem.
– To niesamowita pomoc dla mnie – mówi pani Renata. – I motywacja – bo gdy widzę, że mąż i dzieci coś robią wraz ze mną, zyskuję chęć do pracy.
Powierzanie odpowiedzialności
– Ważne, by krok po kroku, powoli i w sposób zdecydowany dążyć do ideału w wykonywaniu przez dzieci zadań – mówi pani Renata. – Na przykład 13-letniej córce mogę powierzyć odpowiedzialność za zrobienie kotletów schabowych. Z przyjemnością będzie je panierować.
Mama ma świadomość, że praca powinna obejmować przygotowanie warsztatu, wykonanie posiłku i posprzątanie. Rozumie także, że dla dziecka całość może być zbyt skomplikowana. Dlatego nie naciska na dokładne wykonanie wszystkiego. Raczej rzuci lekko: „Dobrze, byś jeszcze wytarła po pracy stół”.
Pani Renata podkreśla, że dzień w dzień trzeba pracować nad sobą – by nie zaniedbywać wkładów i by w sposób profesjonalny dokonywać wypłat. Ważne jest, by budować zaufanie, np. przez to, że wymagamy przede wszystkim od siebie, dajemy przykład i w tym kontekście – wymagamy od dzieci. To tak jak w firmie: więcej jesteśmy w stanie zrobić dla szefa, który jest ludzki, a zarazem kompetentny w sprawach pracy. Pracownicy pracują wydajniej, kreatywniej i rzetelniej, gdy szanuje się ich pracę, docenia wkład w budowę firmy, obdarza zaufaniem i daje obszar wolności w wykonywaniu zadań. Członkom rodziny żyje i pracuje się lepiej, gdy mama menadżer zaniecha negatywnych reakcji, a postawi na humor, wyrozumiałość, budowanie dobrej atmosfery.
– Czasem trudno jest docenić pracę, którą wykonał ktoś z rodziny, zwłaszcza że w domu efekty często się zacierają – zauważa Renata Billewicz. – Widać np. bałagan, a dużo trudniej jest dostrzec, że ktoś przez ostatnie kilka godzin zreperował coś szczególnego czy ugotował obiad, i przez to nie wystarczyło mu czasu na sprzątanie. Dobre efekty motywacyjne przynosi zauważanie wkładu innych i docenianie: „Świetnie, że nakryłeś do stołu, że odkurzałeś”.
Kolejnym sposobem motywowania jest powierzanie odpowiedzialności. Przy czym ważne tu jest dokładne wyjaśnienie, o jaki efekt chodzi i pozwolenie na to, by dziecko wybrało sposób działania. Warto przy tym pamiętać, że 7-letnie dziecko wykona obowiązek mniej precyzyjnie niż dziecko 12-letnie. I powierzać odpowiedzialność adekwatnie do wieku.
Motywacja
Pani Renata, podobnie jak autorzy wielu sprawdzonych poradników o wychowaniu, mówi o tym, że dobrze jest od małego stawiać dziecku wymagania – takie, by go nie przerastały, bo to demotywuje i by przyzwyczajały je do wykonywania obowiązków, które podejmujemy przez całe życie.
– Im mniejsze dziecko, tym większa musi być motywacja zewnętrzna. Bardzo ważna jest czułość i wsparcie. Nigdy zależność: „Ty zrób, a ja sobie poleżę” – wyjaśnia. To, co przynosi efekty, to postawa, która pokazuje: „Jestem z Tobą, bardzo mi tym pomożesz”. „Zobacz, ja teraz powkładam naczynia do zmywarki, a Ty odkurz”. I wspomagać, szczególnie gdy dziecku trudno jest w danej czynności osiągnąć wytrwałość.
W ten sposób – nagradzając inicjatywę i podtrzymując w trudniejszych momentach, a gdy trzeba, wspomagając motywację także konsekwencjami – uczymy dziecko działać w sposób stały i regularny, a nie zrywami. To w przyszłości umożliwia bycie gwarancją w relacjach dla innych. Temat ten poruszają np. książki z serii „Budować rodzinę”: Twoje dziecko między 1 a 3 rokiem życia, Wychowywać uczucia, Wymagać, żeby wychowywać czy bestseller państwa Gajdów Rodzice w akcji.
Konsekwencja
W jaki sposób mama menadżer wyciąga konsekwencje? Podstawowa zasada: konsekwencje są dużo skuteczniejsze niż kary. Mają na celu ukierunkowanie działania dziecka tak, by stawało się coraz bardziej przygotowane do podjęcia ról w przyszłości. Mają przynieść zmianę działania, a nie skupiać uwagę na tym, że „dziecko zachowało się źle”. Ważne, by skutki dotyczyły tego, na czym dziecku zależy, lecz nie były drastycznie uderzające, były realne do wyegzekwowania i dotyczyły tematu. „Jak nie zjesz do końca obiadu, to nie dostaniesz deseru”. „Jeśli nie umyjesz zębów, dziś przez cały dzień nie dostaniesz słodyczy”.
Bardzo istotne jest, by wprowadzić konsekwencje jak najszybciej i na sensowny czas. Nakładanie konsekwencji trwającej miesiąc, którą trudno będzie wyegzekwować, nie uwiarygadnia rodzica w oczach dziecka. Po prostu na przyszłość będzie wiedzieć, że „rodzic tak sobie tylko mówi”.
– Przy budowaniu strategii mamy menadżera nie można skoncentrować się tylko na czuciu – podsumowuje Renata Billewicz. – Potrzebna jest rozumna refleksja – dlatego warto uczyć się profesjonalnego rodzicielstwa. Jeśli mamy dobrą intuicję, wynieśliśmy z domu model efektywnego, połączonego z czułością wychowania – mamy co przekazać. Są sytuacje, w których mimo wszystko nie warto testować rozwiązań na dzieciach na zasadzie prób i błędów, lecz sięgnąć po sprawdzony poradnik lub kursy wychowawcze. Szczególnie z mężem polecamy kursy metodą studium przypadku w prowadzonej w oparciu o chrześcijańskie wartości i profesjonalną wiedzę Akademii Familijnej.