Logo Przewdonik Katolicki

Bohaterzy z kwatery „Ł”

Dorota Niedźwiecka
Warszawskie Powązki / fot. PAP

Stworzenie Mauzoleum dla Żołnierzy Niezłomnych jest sposobem na oddanie im należnej czci i wzmacnianie naszej narodowej tożsamości. Dlatego ważne jest w jaki sposób zostaną pochowani.

Nasi bohaterowie z czasów wojny polsko-bolszewickiej zostali w sposób godny upamiętnieni przez monumentalny cmentarz Orląt Lwowskich. Obrońcy z czasów II wojny światowej – przez imponujące założenia cmentarne na Monte Cassino, w Bolonii, Loretto i Casamassima. W przeciwieństwie do nich bohaterzy, którzy walczyli w latach 1945–1956 z sowieckim okupantem o niepodległość Polski, stawiając na szali własne życie oraz bezpieczeństwo swoich rodzin, tak godnego miejsca spoczynku jeszcze nie mają.
Jesteśmy właśnie w takim momencie dziejowym, w którym dzięki pracom ekshumacyjnym i identyfikacyjnym prowadzonym na miejscach ich spoczynku, przywracamy im godność, imiona i twarze – które w czasach komunistycznych usiłowano ośmieszyć, oczernić, a następnie wymazać ze zbiorowej pamięci. To moment podejmowania doniosłej dla naszego narodu decyzji, gdyż stworzenie pierwszego Mauzoleum Żołnierzy Niezłomnych jest zarówno sposobem okazania im i ich rodzinom wdzięczności i szacunku, jak też sposobem budowania tożsamości narodowej i dumy. Istotna jest zarówno atmosfera wokół przedsięwzięcia, jak też symbolika, jaką będzie niósł ze sobą panteon dla tych, którzy będą go odwiedzać za dziesięć, dwadzieścia czy sto lat.
 
Anihilacja
Żołnierze Niezłomni są często nazywani Żołnierzami Wyklętymi – by podkreślić cel działań prosowieckiej władzy, która programowo poddawała ich anihilacji.
– Komuniści mieli pełną świadomość, że utrzymanie ładu nie będzie możliwe w społeczeństwie, w którego przestrzeni publicznej są obecne osoby, cenione za osiągniecia w walce z okupantem – wyjaśnia prof. Krzysztof Szwagrzyk, historyk i naczelnik Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN. –  Dlatego zrobili dużo, by przekonywać, że to Armia Ludowa, a nie przedstawiciele polskiego podziemia walczyli z hitlerowcami. Rzucali oszczerstwa na żołnierzy AK, WiN-u i innych o współpracę z faszystami. Za te sfabrykowane zarzuty aresztowali ich i skazywali na kary więzienia i śmierci. W latach 1945–1956 odbyło się sto kilkadziesiąt tysięcy takich procesów politycznych, a trybunały wojskowe wydały ponad 8 tys. wyroków śmierci, z czego około 4 tys. zostało wykonanych. Przy czym mówimy o państwie, które nie toczyło wojny, a w sposób masowy wydawało wyroki śmierci.
Śmierć nie była końcem gehenny. Likwidowano człowieka, a potem ślady po nim: ciała wrzucano pod osłoną nocy do bezimiennych grobów, dokumenty ukrywano po to, by groby nie stały się miejscami manifestacji nastrojów społecznych.
– Szczelna bariera urzędnicza, uniemożliwiająca rodzinom i innym dotarcie do materiałów dotyczących pochówków, funkcjonowała co najmniej do 1989 r. – mówi prof. Szwagrzyk. – Dziś wydaje się to niemożliwe: a jednak jeszcze w latach 90 władze cmentarzy odmawiały wglądu w tego typu dokumentację.
Krokiem milowym w procesie przywracania pamięci była decyzja śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który ustanowił 1 marca Dniem Żołnierzy Wyklętych. Kolejnym – jest budowa narodowego panteonu. Dlatego szczególnie ważne jest, by proces przywracania imion Niezłomnym przebiegał w sposób całościowy i maksymalnie jednoznaczny.
 
Niepokój
Budowa ostatniego miejsca spoczynku żołnierzy antykomunistycznego podziemia, podjęta na Powązkach przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa budzi wątpliwości. Podobnie zaplanowane na 27 września br. uroczystości złożenia części szczątków bohaterów w częściowo gotowym panteonie. W momencie gdy oddawaliśmy bieżący numer „Przewodnika Katolickiego” do druku, właśnie podjęto kolejną decyzję w sprawach pochówku. Na kwaterze „Ł” 27 września pochowanych zostanie około 30 zidentyfikowanych Żołnierzy Niezłomnych. Szczątki niezidentyfikowane pozostaną nadal w chłodni na cmentarzu północnym.
Niepokojące dla wielu jest organizowanie pochówku przed zakończeniem prac ekshumacyjnych. Do tej pory na kwaterze „Ł” na Powązkach wydobyto 200 osób, z których zidentyfikowano mniej niż jedna czwarta. Wśród tych zasłużonych dla kraju żołnierzy są postacie tak znane jak: mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” czy mjr Bolesław Kontrym „Żmudzin”. Wciąż czekamy na ekshumację i identyfikację 90 innych zasłużonych, którzy spoczywają w warstwie ziemi pod grobami z lat 80, a wśród nich: rotmistrza Witolda Pileckiego oraz gen. Augusta Fieldorfa „Nila”. Zespół poszukiwawczy prof. Szwagrzyka, od lat prowadzący prace na warszawskiej „Łączce”, w ciągu kilku dni jest w stanie podjąć je na nowo. Niestety, jak do tej pory nie udało się uzyskać pozwolenia na przeniesienie blokujących prace grobów wierzchnich na inne miejsce.
– Gdy wydobędziemy wszystkie szczątki spoczywające w kwaterze „Ł” i „Ł2”, będziemy mogli wybudować godny panteon na całej powierzchni obu kwater – w przeciwieństwie do obecnego, zajmującego zaledwie jedną czwartą tego pola – wyjaśnia Tadeusz Płużański, historyk i prezes Fundacji Łączka, która wspomaga działania ekshumacyjne, a w ostatnich miesiącach włącza się czynnie w publiczną debatę na temat pochówku.
 Chciałbym, by zamordowanych pochowano w odpowiedniej oprawie – w taki sposób, na jaki zasłużyli swoją walką – podkreśla Jacek Łukasik, bratanek zamordowanego kpt. Stanisława Łukasika „Rysia”. – Mój chrzestny działaniom o niepodległość kraju poświęcił 10 lat życia: od 1939 do 1949 r. Jako zawodowy wojskowy w którymś momencie zdał sobie sprawę, że na zwycięstwo z Sowietami nie mamy szans, a na pomoc aliantów nie możemy liczyć. Miał młodą żonę i dwoje małych dzieci. Mimo to nie zrezygnował z walki – dlatego uważam, że jego i innych Niezłomnych należy uczcić mauzoleum na miarę ich czynów.
– Jestem jednym ze szczęśliwców: bo mój ojciec komandor Stanisław Mieszkowski został zidentyfikowany. Nie uważam jednak, by było zgrabną sprawą pochować naszych żołnierzy już teraz – mówi Witold Mieszkowski, który właśnie wydaje książkę Szkice z Łączki.  – Starania o odnalezienie szczątków ojca prowadzę od sześćdziesięciu lat i uważam, że teraz rzeczą tak samo ważną jest odnalezienie szczątków pozostałych. Ja mogę zaczekać.
Oczywiście, nie wszyscy przedstawiciele rodzin są tego zdania. Część z nich (około 10 rodzin) – prawdopodobnie także w wyniku niejasności, których byliśmy świadkami podczas publicznych wymian zdań – zdecydowała się pochować swoich zidentyfikowanych bliskich poza kwaterą Ł.
 
Doniosłość
Mimo całej sytuacji, nabrzmiałej wokół pochówków, budowa Panteonu Narodowego na miarę zasług Niezłomnych jest dla nas jako narodu niezwykle ważna. Tak jak np. groby i tablice z nazwiskami na cmentarzu wojennym w Katyniu świadczą o ważnej przeszłości, tak samo będą czynić to groby żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Ich zadaniem jest zachowanie historycznych faktów w zbiorowej świadomości społeczeństwa.
– Budowa panteonu „na miarę” ma jeszcze jeden doniosły wydźwięk. Przywracania proporcji w naszej najnowszej, wciąż mocno zakłamanej historii – mówi Tadeusz Płużański. – Skoro to Żołnierze Wyklęci byli obrońcami naszego kraju, należy im się miano bohaterów. A skoro Wojciech Jaruzelski czy Władysław Gomułka Polski się wyrzekli i kolaborowali z okupantami, musimy zrezygnować z mętnej mowy, w której nazywamy ich „trochę-bohaterami”, a zacząć nazywać ich zdrajcami. To pochodna podstawowego podziału na dobro i zło, które w postkomunistycznej rzeczywistości wciąż mocno się mieszają.
Budowa Panteonu Narodowego powinna być zwieńczeniem długiego procesu dochodzenia do prawdy. Kierunek pokazuje m.in. budowa Cmentarza Orląt Lwowskich przed wojną. Wyzwalała ona potężne emocje, bo społeczeństwo miało świadomość, że współtworzy wielkie dzieło. Od przygotowania pochówku Żołnierzy Niezłomnych zależy to, czy panteon stanie się symbolem naszej narodowej dumy i zwycięstwa.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki