Logo Przewdonik Katolicki

Warszawskie kapliczki

Natalia Budzyńska
Kapliczka w Warszawie / fot. J. Tomaszewski

Większość z nich spontanicznie budowali mieszkańcy kamienic w czasie II wojny. Wciąż istnieją w podwórzach i bramach. Są świadkami najtrudniejszych powstańczych dni.

Spacer po współczesnej Warszawie wciąż może zaskoczyć. W żadnym innym mieście nie spotkamy tyle przeróżnych kapliczek. W samym centrum, wśród pośpiechu, ruchu samochodów i rowerzystów, pędzących ludzi zajętych swoimi sprawami. Wystarczy nie patrzeć pod nogi, spojrzeć do góry, zajrzeć w bramy, wejść na podwórze. Nocą palą się przy nich lampki. Niektóre stoją na jakimś skwerze, tyle że kiedyś był to fragment  podwórka pomiędzy nieistniejącymi już kamienicami. Inne wiszą na klatkach schodowych i wiedzą o nich tylko mieszkańcy. Jest ich około pół tysiąca. Ukryte i wtopione w tło ciemnych zakątków, odrapanych ścian i zarośli. Niektóre powstały w latach 20. XX w., ale zdecydowana większość w okresie okupacji. Powstańcza prasa pisała: „Nie ma dziś prawie domu w Warszawie bez urządzonego przez mieszkańców ołtarza”.  Te, które przetrwały są symbolem głębokiej wiary w czasach ciężkiej próby.

Świadkowie powstania
Warszawskie kapliczki nie mają wartości artystycznej, mogą wydawać się wręcz kiczowate, są obrazem folkloru miejskiego. Figury Maryi czy Jezusa pochodzą z masowej produkcji, ale mieszkańcy wielokrotnie potrafili zmienić ich kolor szat, a nawet oczu. Dlatego nie znajdziemy w całej Warszawie dwóch takich samych ołtarzyków. Udekorowane sztucznymi kwiatami, kolorowymi lampkami i różnymi wotami. W niektórych kamienicach wciąż pielęgnowany jest zwyczaj przynoszenia do kapliczki przedmiotów należących do zmarłego sąsiada. Często więc można znaleźć przy figurze książeczki do nabożeństwa, różańce, medaliki, święte obrazki. Najstarsi mieszkańcy wciąż dbają o kapliczki. Najwięcej zachowało się ich na Pradze, która nie została zrównana z ziemią, i której nie objęło powstanie.
Jak grzyby po deszczu budowano je od 1943 r., w okresie największego terroru, a w czasie powstania właściwie nie było kamienicy bez kapliczki – mieszkańcy codziennie zbierali się przy niej na modlitwie. O religijnej żarliwości mieszkańców Warszawy można przeczytać w niemal każdym powstańczym wspomnieniu. „Przed wojną można było mieszkać przez dziesięć lat w tym samym domu, nie wiedząc, kim jest i jak się nazywa sąsiad o piętro wyżej. W czasie powstania wszyscy mieszkańcy kamienicy stanowili jedną zwartą gromadę. Ta wspólnota stanowiła chyba jedną z najbardziej charakterystycznych cech powstańczego życia. Była to wspólnota piwnicznego schronu, kotła z zupą i kawałka chleba, wspólnota niebezpieczeństwa, a bardzo często wspólnota śmierci i zbiorowej mogiły. Jej zewnętrznym wyrazem był ołtarz ustawiony w sieni, na podwórku lub w piwnicy, przed którym gromadzili się do wspólnej modlitwy wszyscy domownicy – zarówno ci najpobożniejsi, jak i tacy, którzy od lat nie przekroczyli progu kościoła. Wpatrzeni w postać Chrystusa albo Matki Boskiej powtarzali głośno: «Od nagłej i niespodziewanej śmierci wybaw nas Panie»” – przytacza słowa pracownika Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK Zdzisława Jeziorańskiego w swojej książce Dni walczącej Stolicy Władysław Bartoszewski.

Tropiciele kapliczek
Po godzinie policyjnej nie można było chodzić do kościoła, poza tym wiele świątyń było zrujnowanych, na dodatek Niemcy zakazali obchodzenia świąt religijnych przypadających w inne dni niż niedziele. A ludzie w czasach okupacji czuli wielką potrzebę wspólnej modlitwy. Gromadzili się więc wokół podwórkowych kapliczek. W czasie powstania z powodu ostrzału w ogóle nie opuszczano piwnic i podwórek, a życie cywilów rozgrywało się właśnie przy figurach Maryi. Ranne i wieczorne nabożeństwa gromadziły sąsiadów i powstańców. Przy niektórych odbywały się nawet powstańcze śluby i przysięgi werbowanych do AK młodych ludzi. Przy nich odprawiano Msze św., słuchano spowiedzi.
Dzisiaj przypominają o czasach, kiedy modlitwa była jedyną nadzieją. Żeby je odnaleźć najlepiej kierować się zabudową – im starsza tym większe prawdopodobieństwo odnalezienia kapliczki. W samym Śródmieściu można ich znaleźć kilkadziesiąt. Przez lata zapomniane, dziś wracają do łask. Chętnie są fotografowane, powstają o nich wystawy i albumy, turyści lubią się fotografować na ich tle. W internecie można znaleźć spisy ulic i adresy domów, przy których przetrwały kapliczki. O tych najpiękniejszych i najbardziej okazałych wszystkim tropicielom wiadomo, sztuką jest odnaleźć te ukryte. Nawet deweloperzy stawiając nowe domy, starają się ich nie burzyć. Nierzadko spotkać można starą kapliczkę na zupełnie nowym osiedlu.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki