Logo Przewdonik Katolicki

Brak merytorycznej dyskusji

Marcin Jarzembowski

„Etyczno-medyczne aspekty początków ludzkiego życia” – to temat spotkania z dr. hab. med. Markiem Czarkowskim. Bioetyk gościł na zaproszenie bp. Jana Tyrawy w bydgoskim Domu Polskim.

Zdaniem doktora na zagadnienie, czym jest ludzkie życie, można spoglądać z kilku perspektyw. Pierwsza dotyczy wiedzy naukowej. – W tym aspekcie we współczesnym świecie obowiązuje zasada, z którą w pełni się zgadzam. Mówi ona o tym, że wszystkie inne metody poznawcze – filozoficzna, religijna, etyczna – tylko wówczas znajdują zastosowanie, kiedy metoda naukowa nie może być zastosowana. Metoda naukowa odpowiada na pytania, które można rozwiązać, prowadząc obserwacje lub  eksperymenty – przypomniał. Według prelegenta nauka ustaliła, że ludzie jako gatunek homo sapiens należą do świata zwierząt i rodzaju „ssaki”. Niezależnie od tego, czy jest to człowiek, pies, mysz, szczur, świnia, krowa czy żyrafa, wszystkie ssaki rozmnażają się metodą płciową. Po połączeniu komórek rozrodczych męskiej i żeńskiej powstaje nowy osobnik. – Nauka nie zna żadnej formy przejściowej, mamy albo komórki należące do ojca, albo do matki, albo do dziecka. Kiedy zatem powstaje nowa istota ludzka, nauka udziela precyzyjnej i jednoznacznej odpowiedzi – w momencie powstania zygoty, czyli pierwszej komórki powstałej z połączenia dwóch rozrodczych komórek ojca i matki – dodał.
 
Osoba ludzka
W przypadku etycznych, filozoficznych bądź religijnych rozważań na temat ludzkiego życia – według dr. Marka Czarkowskiego – nie sposób pominąć innego zasadniczego terminu: osoby ludzkiej. – Dla wielu etyków istnieje możliwość pozbawienia statusu osoby ludzkiej niektórych istot ludzkich. Chodzi przede wszystkim o wczesne stadia rozwoju człowieka. Są tacy, którzy uważają, że istotnym momentem dla życia człowieka jest chwila jego narodzin. I dlatego skłonni są przyznać status osoby ludzkiej istocie ludzkiej dopiero od chwili narodzin. Wcześniej polskie prawo człowieka nie dostrzega, choć obiektywnie jest i żyje (poza prawem do dziedziczenia przyznanym nasciturusowi) – podkreślił. Dr Czarkowski nawiązał także to tzw. utylitarystów. Według nich to, że człowiek się narodził, jeszcze niczego nie zmienia. Nadal nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest, nie potrafi rozumować. – A zatem jest jeszcze za wcześnie, by taka istota uzyskała status osoby ludzkiej. Takie rozumowanie rodzi zagrożenia, że istoty ludzkie we wczesnych stadiach rozwoju (zarodki, płody, noworodki) nie będą miały takich samych praw jak istoty ludzkie w późniejszych stadiach rozwoju. Właśnie takie rozumowanie, polegające na ograniczeniu prawa do bycia osobą ludzką tylko niektórym stadiom rozwojowym istot ludzkich, usprawiedliwia dopuszczalność zabiegów przerywania ciąży – powiedział.
Gość spotkania podkreślił, że jego osobiste podejście do poruszanych zagadnień nie ma charakteru dogmatycznego. Nie przyznaje żadnej stronie prawa do posiadania absolutnej prawdy. – Według mnie, w zróżnicowanym światopoglądowo społeczeństwie nie zawsze uda się osiągnąć pełne porozumienie w kwestiach etycznych. Ludzie muszą zatem nauczyć się nieakceptowania poglądów innych, tylko tolerowania zróżnicowania etycznego społeczeństwa i zaakceptowania kosztów, jakie takiemu obowiązkowi tolerancji towarzyszą. Jeśli jestem pytany o przepisy prawa, to uważam, że musi ono uwzględniać zróżnicowanie światopoglądowe ludzi. To jest największe wyzwanie dla współczesnego demokratycznego państwa prawa. Niestety, zachodnia cywilizacja nie potrafi poradzić sobie z poszanowaniem praw wszystkich zróżnicowanych światopoglądowo społeczności. Najwyższy czas, by Polacy nawiązali do dawnej tradycji prawidłowo pojmowanej tolerancji i pokazali, jak się taką demokrację tworzy – stwierdził.
 
Grupy interesów
Dr Marek Czarkowski przyznał, że w Polsce obecnie istnieje tendencja do zastępowania  merytorycznych dyskusji spotkaniami płynnie mówiących ignorantów oraz zwolenników „jedynie słusznych teorii”. Jego zdaniem ludzie nie są świadomi, że niektóre stanowiska etyczne są często promowane nie z uwagi na ich niezwykłą etyczną atrakcyjność, ale dlatego, że stoją za nimi wpływowe lobby, czyli grupy interesów. – Każdą, nawet całkowicie absurdalną tezę, można ludziom „wcisnąć” jako obiektywną prawdę – wymaga to jedynie odpowiedniego sfinansowania kampanii „informacyjnej”. Przeciętny zjadacz chleba nie ma ani chęci, ani dostępu, ani czasu na czytanie fachowej literatury. Silne lobby może narzucać sposób dyskusji w oderwaniu od faktów naukowych i poprzez stronniczy dobór ekspertów. Sami naukowcy publikujący „niewygodne”, ale prawdzie dane, także narażeni są na różne szykany. Ale to bynajmniej nie jest żaden spisek! Po prostu interesy wpływowych lobby nie muszą pokrywać się z interesami pozostałej części społeczeństwa. Powstaje ważne pytanie: czy społeczeństwo jest w stanie obronić się przed dyktatem wpływowych lobby. Dziś jest to największe zagrożenie dla demokracji na całym świecie – powiedział.
Lekarz i bioetyk swoje pierwsze profesjonalne kontakty z etyką rozpoczął od etyki badań naukowych prowadzonych na ludziach. I w tej dziedzinie zetknął się ze zjawiskiem istnienia rozbieżnych interesów wpływowych lobby i społeczeństw. Zaznaczył, że w interesie społecznym jest, aby wszystkie wyniki badań naukowych – także tych, które są niekorzystne dla firm farmaceutycznych – były publikowane. Tymczasem przez wiele lat firmy farmaceutyczne ukrywały wyniki niekorzystnych dla nich badań dotyczących produkowanych przez te firmy leków. Dochodziło w ten sposób do fałszowania wiedzy medycznej. – Nie potrafimy oszacować, jak wielu ludzi na świecie poniosło z tego powodu szkody zdrowotne. Jednak w ostatnich latach interes społeczny przeważył i firmy farmaceutyczne zmuszono do tego, aby wszystkie badania lekowe były rejestrowane, a ich wyniki publikowane. Dziś podobny problem dotyczy przemysłu in vitro. Te dochodowe placówki też mogą nie być zainteresowane publikowaniem wyników badań naukowych, które mogłyby zniechęcać do stosowania tej procedury. Mam nadzieję, że społeczność światowa wymusi wreszcie przeprowadzenie rzetelnych i wiarygodnych badań dotyczących bezpieczeństwa i skuteczności zapłodnienia in vitro. Obecnie metoda in vitro jest w świadomości społecznej jedyną i najlepszą metodą walki z bezpłodnością. Czy ktoś publicznie pyta o to, jakie wiarygodne dowody naukowe przemawiają za tym stanowiskiem? – zakończył.
 



Dr hab. n. med. Marek Czarkowski jest lekarzem i bioetykiem (studia ukończone w USA) w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Posiada specjalizacje zawodowe z chorób wewnętrznych, kardiologii oraz endokrynologii. Jest inicjatorem powołania i pierwszym Przewodniczącym Ośrodka Bioetyki Naczelnej Rady Lekarskiej. W 2013 r. zainicjował powołanie i został wybrany na przewodniczącego Stowarzyszenia Członków i Pracowników Komisji Bioetycznych w Polsce. To autor wielu publikacji.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki