Logo Przewdonik Katolicki

Ucieczka z pułapki mediów

Bogna Białecka
Fot. Cirodelia-Fotolia

Gdy byłam dzieckiem, większość czasu po szkole spędzałam na podwórku, grając w piłkę, badmintona, skacząc w gumę… Jak zachęcić do takiej aktywności w dobie internetu?

Rekomendacje American Academy of Pediatrics, organizacji, która przeprowadziła szczegółową analizę badań naukowych na ten temat, są następujące: dzieci do ukończenia dwóch lat nie powinny mieć w ogóle styczności z mediami. Dotyczy to zarówno tabletów, telefonów komórkowych, jak i filmów (telewizji). Dzieci starsze – przedszkolne i szkolne – powinny mieć limit korzystania z mediów – maksymalnie dwie godziny dziennie. Istnieją liczne badania pokazujące korelację między nadmiernym korzystaniem z mediów a otyłością, skłonnością do agresji, problemami ze snem oraz nauką. Z badań tych wynika jednocześnie (a jest to dość pocieszające), że każda rodzina miewa okresy, w których korzysta z mediów częściej (np. deszczowe dni wolne) oraz okresy, gdy media są mniej obecne w ich życiu (np. słoneczne wakacje). Ważne jest, żeby przeciętnie to korzystanie z mediów zamykało się średnio w dwóch godzinach dziennie. Co ważne – sytuacja, w której telewizor jest włączony jako „tło” – nikt go specjalnie nie ogląda, ale jest włączony – także liczy się do czasu „korzystania z mediów”. Tak samo wliczamy w to czas, w którym dziecko korzysta z telefonu komórkowego – grając, wymieniając SMS-y, korzystając z internetu. Problem polega na tym, że media (telefon, internet) stały się dla naszych dzieci jednym ze zwykłych środków komunikacji, takich jak rozmowa, i trudno mieć je pod kontrolą.
 
Pomidor
Kwestią kluczową jest wyznaczenie w domu stref wolnych od mediów. Przede wszystkim strefą taką powinna być sypialnia dziecka. Oznacza to brak komputera, brak telewizora, brak tabletu w miejscu, gdzie dziecko śpi. Inną strefą powinno być miejsce odrabiania zadań domowych. Zdaję sobie jednak sprawę, że coraz częściej nauka związana jest z korzystaniem z komputera – czy to z poszukiwaniem informacji w internecie, czy z wypełnianiem testów na różnych platformach edukacyjnych.
Warto w tym momencie wprowadzić tzw. technikę pomidora. Została ona upowszechniona dzięki Francesco Crillo. Był to student, który przejął się problemem nieefektywnej nauki. Stwierdził, że zbyt często, gdy siada za biurkiem, by się uczyć, co chwilę dzieje się coś, co go rozprasza. Wymyślił zatem, że będzie sobie nastawiał minutnik (taki kuchenny – w kształcie pomidora) na 25 minut, kiedy to zajmować się będzie wyłącznie nauką. Na ten czas wyłączał telefon, nie robił żadnych przerw (nawet do ubikacji) – po prostu się uczył. Potem robił pięciominutową przerwę. Okazało się to niesamowicie efektywne. 25 minut nauki, podczas której intensywnie się koncentruje, a z komputera korzysta, by znaleźć konkretne informacje, i nie wchodzi „tylko na chwilkę” na Facebooka ani nie ogląda „tylko 30-sekundowego” śmiesznego filmu. Na takie czynności jest przeznaczonych 5 minut przerwy – trzeba tylko pilnować czasu. Metoda ta jest godna polecenia nie tylko dzieciom (korzystam z niej, pisząc ten artykuł).
Jednym z częściej występujących współczesnych problemów jest używanie w nocy przez dzieci telefonów i tabletów do surfowania w internecie, gier itp. Wynikiem tego są przedłużające się w nocy okresy czuwania, w czasie gdy normalnie dziecko po chwilowym przebudzeniu natychmiast by zasnęło. Jednym z rozwiązań tego problemu jest zabieranie dzieciom telefonów i ładowanie ich w nocy w sypialni rodziców. Warto też, by czas wspólnego posiłku czy zajęć rodzinnych był czasem bez telefonu. Niektóre rodziny odkładają wtedy telefony na jedno miejsce, w niektórych przypadkach nawet je wyłączając (jeśli ktoś co chwila dostaje SMS-y lub powiadomienia).
 
Na świeżym powietrzu
Jedna z podstawowych różnic między dzieciństwem moim a moich dzieci (mimo że mieszkam w tym samym miejscu) to podwórko. Gdy byłam mała, mieliśmy na podwórku boisko. Dziś jest tam parking. Poza tym na podwórku zawsze było pełno dzieciaków, z którymi można było grać. Dziś właściwie w ogóle dzieci tam nie widzę. Z tego co wiem, w pobliżu mieszkają zaledwie dwie dziewczynki w wieku zbliżonym do mojej najstarszej córki. Ja miałam koleżanek z sąsiedztwa około dziesięciu. Oznacza to, że nasze dzieci nawet nie mają się z kim bawić. Organizacja zajęć dodatkowych (nawet sportowych) nie rozwiązuje problemu, ponieważ zajęcia te mają z góry narzuconą strukturę, nie ma tam miejsca na spontaniczność. Dlatego zastanówmy się nad jakimś rodzajem zajęć na świeżym powietrzu, w których możemy uczestniczyć z dziećmi. Warto wybierać taki rodzaj aktywności, jaki odpowiada i dzieciom, i dorosłym, np. jazda rowerem, jazda na rolkach, gra w piłkę, badminton, latem pływanie, zimą jazda na łyżwach itp. Generalnie dzieci lubią spędzać czas z rodzicami, a przy okazji my też mamy porcję dobrych dla zdrowia ćwiczeń.
Tego typu aktywność powinniśmy być w stanie podejmować co najmniej trzy razy w tygodniu. Jeśli to ze względów np. zdrowotnych czy zawodowych niemożliwe, można zapisać dziecko na zajęcia sportowe. Szanse zainteresowania tym naszej pociechy wzrastają, jeśli uda się namówić na te same zajęcia rodziców lubianej koleżanki lub kolegi naszego dziecka.
 
Gry zręcznościowe
Dobrze jest rozpoznać rodzaj gier komputerowych, które lubi nasze dziecko. Jak się okazuje, dynamiczny rozwój gier wirtualnych spowodował też niezwykły rozwój gier planszowych. To nie są już tylko szachy, warcaby, chińczyk i puzzle. Dziś mamy wielki wybór gier strategicznych, logicznych, zręcznościowych itp. Wiele z nich nadaje się dla konkretnych grup wiekowych, jednak jeszcze więcej jest gier bardziej uniwersalnych, w które można grać całą rodziną. Warto się w tym rozeznać, a ponieważ wiele z nich jest stosunkowo drogich, można spróbować pożyczać sobie je nawzajem z innymi rodzinami. Jeżeli mamy więcej dzieci, „zarażenie” ich zainteresowaniem planszówkami jest szczególnie korzystne, gdyż mogą doskonale się bawić, bez konieczności naszego udziału.
 
Piękno czytania
Zaczynamy od najmłodszych lat. Dzieci uwielbiają, gdy rodzice czytają im bajki. Rozwija to ich wyobraźnię o wiele bardziej niż oglądanie bajek, poza tym sam fakt robienia czegoś z tatą lub mamą rozwija więzi. Warto kupować dzieciom książeczki z obrazkami, do samodzielnego przeglądania. Dzieciom w wieku przedszkolnym można kupować książeczki, w których obrazkom towarzyszą pisane dużymi literami słowa. Czytając je na głos, a jednocześnie pokazując płynnym ruchem czytane słowa, skupiamy uwagę dziecka nie tylko na ilustracjach, lecz także literach. Niektóre ze starszych przedszkolaków uczą się dzięki temu czytać. Ogólnie mówiąc, dzieci uczą się tego, że czytanie może być przyjemne.
Jednym ze współczesnych problemów są książki adresowane do dzieci, jednak przekazujące treści niekoniecznie odpowiadające katolickiemu światopoglądowi (np. normalizujące rozwód czy konkubinat). Oznacza to dodatkowy wysiłek, który trzeba włożyć w wybór lektur. Przydatne w tym momencie jest korzystanie z doświadczeń innych rodziców lub też kupowanie książeczek ze sprawdzonej już serii. Można też sięgać po klasyki z własnego dzieciństwa.
Nie bójmy się komiksów. Wiele dzieci mających początkowo problemy z czytaniem przełamało się i zafascynowało lekturą właśnie dzięki ciekawym komiksom. Inny trop to kupowanie książek opisujących coś, co dziecko fascynuje – balet, samochody, historia itp. Dbajmy, by w domu było więcej książek niż gier komputerowych.
 
Kluby przyjaźni korespondencyjnej
To, co dla nas było normą, dla naszych dzieci okazuje się niezwykłą atrakcją. Istnieją całe grupy przyjaciół korespondencyjnych, którzy zamiast kontaktowania się przez media społecznościowe i telefon wysyłają sobie tradycyjne, ręcznie pisane listy i pocztówki. Ta forma komunikacji okazuje się mieć współcześnie urok, z którego starsze pokolenie nie zdaje sobie sprawy.
Pamiętajmy, że nie wystarczy samo wprowadzanie ograniczeń korzystania z mediów, musimy zaoferować coś w zamian. Niestety, ten rodzaj aktywności, który za czasów naszej młodości płynnie przechodził z pokolenia na pokolenie w kontekście zabaw na podwórku, dziś jest słabiej osiągalny i przez co zadanie doradzania dzieciom, co mogą robić ze swoim czasem wolnym, spada na nas, dorosłych.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki