Logo Przewdonik Katolicki

Zakasać rękawy i wiercić

Piotr Jóźwik
Fot. dobrafabryka.pl

Rozmowa z Szymonem Hołownią

Dla nas w Polsce problem braku wody to tylko teoria. Pan zetknął się z nim w praktyce, we wspieranym przez Dobrą Fabrykę hospicjum w Rwandzie.
– Hospicjum Sióstr od Aniołów w Kabudze jest co prawda podpięte do sieci wodociągowej, tyle tylko, że ta sieć jest niewydolna. Czasami wody w kranach nie ma przez kilka dni i łatwo sobie wyobrazić, co to znaczy: pacjentów trzeba przecież codziennie umyć, przygotować dla nich jedzenie, zrobić pranie, sprzątać pokoje, żeby nie rozwinęła się epidemia. Bez wody jest to niemożliwe.

Nie ma planu awaryjnego?
– Nie ma beczkowozów, które w razie potrzeby mogłyby dowieźć wodę, nie ma też żadnych innych możliwości, więc w sytuacji nagminnych i długotrwałych przerw w dostępie do bieżącej wody siostry mają tam po prostu tragedię. W Somalii czy Sudanie ludzie na środku pustyni umierają z pragnienia, tu efekt jest taki sam – w hospicjum bez wody też przeżyć się nie da.

Dlatego postanowił Pan wody poszukać. Łatwo ją znaleźć?
– Trudno, dlatego że Rwanda ma bardzo trudną strukturę geologiczną. To jest kraj położony w górach, skały są bardzo różnorodne. Po pierwszych próbnych odwiertach okazało się, że w miejscach, gdzie urządzenia wskazywały, że będzie woda, nie było jej. Niedawno na miejscu pojawił się specjalista, który ma wydać swoją opinię. Mam nadzieję, że uda mu się znaleźć wodę i będziemy mogli zacząć w tym miejscu wiercić.

A jeśli się nie uda?
– Mamy jeszcze jeden plan w zapasie. Jeśli i on się nie powiedzie i nie znajdziemy wody, to przystąpimy do planu awaryjnego. Zakłada on postawienie czterech zbiorników o pojemności 10 tys. litrów każdy, które w momentach kiedy woda będzie w kranach, będą ją magazynowały i uwalniały wtedy, kiedy dopływ zostanie odcięty. Cały czas mam jednak nadzieję, że znajdziemy źródło wody i będziemy mogli korzystać ze studni głębinowej.

Co jest największym problemem? Znalezienie wykwalifikowanych fachowców, odpowiedniego sprzętu?
– Pieniądze. Już same badania geologiczne to duży wydatek. Z Warszawy obdzwaniamy Czad, Tanzanię i Ugandę, szukając wszystkich możliwych specjalistów i wysyłając ich do Kabugi. W naszych założeniach projekt „Woda dla hospicjum” zamykał się w kwocie 45 tys. zł. Dziś wydaje się, że te koszty będą większe. Chcieliśmy zrobić wszystko w Wielkim Poście i liczę, że jakimś cudem, Bożym zrządzeniem oraz z pomocą dobrych natchnień i małych wyrzeczeń podjętych przez wielu wspierających nas ludzi, uda nam się ją znaleźć przed Wielkanocą. Jeśli tak się stanie, to zapewnimy hospicjum coś, co będzie służyć chorym jeszcze długo po naszej śmierci.

Dostęp do wody to fundamentalne prawo każdego człowieka. Czemu o jego zapewnienie nie może postarać się rwandyjski rząd?
– Nie zadaję sobie takiego pytania. Każdy z działających na miejscu wolontariuszy czy misjonarzy mógłby powiedzieć: „Przykro mi, musisz umrzeć, bo o ciebie powinien zadbać rząd, a tego nie robi. Co prawda mógłbym cię nakarmić, ale to zadanie władz”. Ale nie jest to takie proste, kiedy patrzysz właśnie w oczy człowieka wymagającego pomocy. Mądra pomoc zabezpiecza wszystkie niezbędne potrzeby tego, kogo spotka. Zaczynając od uratowania życia i zdrowia, a kończąc na możliwości podjęcia pracy czy zdobycia wykształcenia, dzięki czemu ludzie w przyszłości sami będą w stanie zbudować zamożniejsze i zabezpieczające wszystkie ich potrzeby państwo.

Czyli obecne władze mogłyby robić więcej.
– W Rwandzie rząd robi dziś, co może, żeby zapewnić ludziom wodę. Mimo że jest to kraj jak na afrykańskie standardy całkiem zamożny, to jednak nie aż tak bogaty, żeby zafundować od razu pewny i stały dostęp do wody naszemu hospicjum czy jakiejkolwiek instytucji. Sytuacja jest jaka jest, a my chcemy ją zmienić. Żeby siostry miały pewność, że jak odkręcą kurek z wodą, to ona popłynie. Nam w Polsce – 21. najbogatszym kraju na świecie (wg Międzynarodowego Funduszu Walutowego) – czasami trudno zauważyć, że takie podstawowe potrzeby jak dostęp do wody w innych miejscach na świecie nie są realizowane. U nas jak nie ma wody w kranie, to się od razu dzwoni, robi awanturę. Tam to nic nie da. Oczywiście można narzekać na wodociągi, na rządzących albo na ONZ. Ale można też zakasać rękawy, wziąć się do roboty i tę wodę wywiercić.
 
 



Szymon Hołownia – dziennikarz i publicysta. Jego dwie fundacje – Kasisi i Dobra Fabryka – wspierają potrzebujących w Afryce. Ta druga właśnie prowadzi akcję „Woda dla hospicjum” dla pierwszego i jedynego hospicjum w Rwandzie, prowadzonego przez polskie Siostry od Aniołów. Szczegóły na www.dobrafabryka.pl.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki