Dzieci, szczególnie małe, lubią spędzać czas z rodzicami. Jednak przebywanie w jednym pokoju z rodzicem, zajmującym się na przykład wypisywaniem rachunków, czytaniem gazety czy oglądaniem telewizji, nie jest tym, za czym dzieci naprawdę tęsknią.
Choć świetnym rozwiązaniem jest sytuacja, gdy może się nimi zajmować mama wolna od trosk zawodowych, we współczesnych polskich realiach mało kogo stać na ten komfort. Poza tym, to nie jest takie proste. Po pierwsze, badania pokazują, że dzieci bardziej cenią sobie czas spędzony sam na sam z mniej dostępnym rodzicem. Jeśli więc na przykład tata pracuje zawodowo, a mama zajmuje się domem i dziećmi, w oczach dzieci bardziej cenny będzie czas spędzony z ojcem. Po drugie, wiele kobiet zajmujących się wyłącznie domem wpada w pułapkę poczucia, że nie należy im się żaden czas wolny. W rezultacie „zawodowa” mama może spędzać z dziećmi mnóstwo czasu, jednak tak naprawdę nie „z dziećmi”, a „obok nich”, wykonując tysiące prac domowych i próbując odpocząć mimo nieustannego zgiełku.
Trzeci problem z czasem poświęcanym dzieciom polega na tym, że często pełnię uwagi poświęcamy im dopiero w sytuacjach problemowych. Czas przeznaczony na rozwiązywanie trudności musi jednak być zrównoważony czasem na budowanie pozytywnych relacji.
Dlatego właśnie każdej rodzinie może się przydać quality time, czyli „czas wysokiej jakości”. Pozwala on budować silne pozytywne więzi emocjonalne. O jaki rodzaj wspólnego spędzania czasu chodzi? Gary i Anne Marie Ezzo, specjaliści w tym zakresie, definiują czas wysokiej jakości jako „aktywność, która rozwija umiejętność komunikacji i dzielenia się”. Nie mówimy zatem tylko o wspólnym oglądaniu filmów czy prostej grze planszowej. Rozmowa, dyskusja, planowanie, wspólne działanie – to wszystko może być elementem „czasu wysokiej jakości”. Musimy też dodatkowo pamiętać, że rodzice często mają inne wyobrażenia o „dobrym czasie” niż dzieci. One najbardziej cenią sobie wspólne gry, rozmowy oraz uprawianie sportu. Natomiast nie uznają za szczególnie ważne dla budowania relacji z rodzicami ich pomocy w lekcjach czy wspólnej pracy.
Pomysły na czas wolny
Najlepszy czas wysokiej jakości to rozmowa sam na sam z dzieckiem, na ważne dla niego tematy. A jednak badania pokazują, że typowy, pracujący rodzic małodzietny spędza z dzieckiem najwyżej pół godziny dziennie (w okresie gdy dziecko jest nastolatkiem i dużo czasu przebywa poza domem, jest to średnio pół godziny na tydzień – zauważa Robert Evans). Bardzo trudno w takiej sytuacji stworzyć atmosferę sprzyjającą rozmowie, która by wychodziła poza ramy „Jak tam w szkole?”, „OK”.
Zastanówmy się zatem, jak przełamać lody. Może to być nawiązanie do czegoś, co się właśnie wydarzyło w życiu dziecka. Jeśli pytacie o szkołę, postarajcie się zadawać pytania otwarte, takie, na które trudno odpowiedzieć półsłówkiem. Dodatkowo, aby uniknąć charakteru przesłuchania, warto dodać uzasadnienie – pozytywną intencję, która leży u podstaw pytania.
A zatem nie pytaj: „Jak poszedł sprawdzian?”, bo odpowiedź prawdopodobnie będzie brzmiała: „OK”. Raczej pytaj: „Wiem, że miałaś dziś sprawdzian z matematyki, widziałem, że dużo się uczyłaś, ciekawi mnie, jak ci poszło?”. Warto potem pogłębiać temat, zadając dodatkowe pytania, np. „Co było najtrudniejszego? Co najłatwiejszego?” itp. Warto też stosować zagajenia zawierające pochwałę. Na przykład: „Widziałem w dzienniku elektronicznym, że dostałeś szóstkę z matematyki. Gratuluję! Powiedz, za co ta ocena?”. Można pytać o plany na weekend czy prosić o pomoc w zaplanowaniu wspólnego czasu. Inne tematy rozmowy to pomysły na wakacje, urodziny, imieniny, wyprawy, relacje z przyjaciółmi, kolegami w szkole, nauczycielami.
Ważne jest, by na prośbę dziecka o rozmowę odpowiadać natychmiastowo. Oczywiście może się zdarzyć, że akurat jest to w danej chwili niemożliwe. Powinniśmy wtedy spojrzeć dziecku w oczy, zapewnić o tym, że się je kocha, i powiedzieć, kiedy rozmowa będzie możliwa. A potem dotrzymać słowa.
Pamiętajmy, że jednym ze sposobów okazywania miłości jest dotyk, a zatem (szczególnie wobec mniejszych dzieci) sposobem na czas wysokiej jakości może być po prostu przytulenie dziecka, zapewnienie o miłości i zadanie kilku prostych pytań, choćby o to, co miałoby ochotę zjeść na kolację czy jaką bajki chciałoby wysłuchać. Dla malucha mniej ważne jest to, o czym z nim rozmawiamy, niż fakt, że poświęcamy mu całą swoją uwagę w danym momencie.
Czas wysokiej jakości może się łączyć z robieniem z dzieckiem czegoś, co sprzyja rozmowie. Wyprawa do myjni samochodowej, zmiana opon na zimowe czy tankowanie może być na przykład dobrą okazją budowania więzi między ojcem a synem.
Organizacja czasu a liczba dzieci
Jak widzimy, „dobry czas” czy „czas wysokiej jakości” rzeczywiście jest ważny dla dzieci. Jak zatem można go zorganizować, mając ich kilkoro? Jeżeli niektóre z naszych pociech są już w wieku przynajmniej przedszkolnym, można spróbować ustalić w miarę stały, choć elastyczny, grafik „dobrego czasu”. Wyzwaniem jest uniknięcie wrażenia sztuczności. Wspomniany wyżej grafik dzieci mogą jednak odbierać jako swoisty obowiązek poświęcania im czasu przez rodziców, a nie wyraz miłości. Lepszym rozwiązaniem jest prowadzenie rodzaju pamiętnika, regularnie przeglądanego, w którym zapisujemy, co robiliśmy z dziećmi w danym tygodniu. To może być krótka notka w kalendarzu, pokazująca, jak nam się udało zagospodarować czas czy co możemy zrobić, by w kolejnym tygodniu wynagrodzić temu dziecku, które zostało akurat pominięte.
Z drugiej strony, rodzice jedynaków miewają tendencję, by organizować dziecku zbyt dużo czasu. Wiem to z własnego doświadczenia. Otóż gdy nasza najstarsza córka była jedynaczką, my rodzice non stop wypełnialiśmy jej czas, to wspólnie rysując, to układając puzzle czy oboje bujając się na huśtawce w parku. Dzieci potrzebują zarówno czasu sam na sam z rodzicem, jak i czasu dla siebie.