Sprawa wychowania jest więc priorytetowa dla przyszłości każdego państwa. A przynajmniej tak powinna być postrzegana. Pierwszym i podstawowym środowiskiem wychowania młodego pokolenia jest rzecz jasna rodzina, o czym wielokrotnie przypominał Jan Paweł II. Jednak to państwo, m.in. poprzez system edukacji, zobowiązane jest stworzyć jej dogodne warunki do wypełniania tego istotnego dla całego społeczeństwa obowiązku i wspierać rodziców w ich wysiłkach wychowawczych. Niebezpieczeństwo pojawia się wówczas, kiedy instytucje państwowe, w tym szkoła, zamiast wspierać rodziny zgodnie z zasadami pomocniczości, zaczynają w sposób autorytarny narzucać im swój jedyny słuszny model wychowania, i kiedy próbuje się negować tradycyjny model rodziny.
Brak wspólnego frontu
Wielu pedagogów i wychowawców dostrzega wagę i realność tych zagrożeń w naszej polskiej rzeczywistości. Jednocześnie wskazują oni wyraźnie na konieczność wychowania integralnego, czyli obejmującego całą osobę ludzką, wszystkie jej aspekty, zarówno fizyczne, jak i duchowe. Nad tym, czy polska szkoła podejmuje taki właśnie model wychowania i jaka jest rola nauczycieli oraz rodziców w integralnej formacji uczniów, zastanawiano się podczas XIV Sympozjum Teologicznego, które odbyło się w dniach 26–27 lutego w Kazimierzu Biskupim k. Konina. – Aby w ogóle podjąć się wychowania integralnego i aby było ono skuteczne, potrzebna jest jednolitość postaw rodziców i nauczycieli – przekonywała dr Małgorzata Królczyk z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, przyznając jednocześnie, że jej doświadczenie pracy jako katechetki i nauczycielki wychowania do życia w rodzinie pokazuje, iż nierzadko tej jednolitości brakuje. Oto przykład: Do szkoły zostaje przeniesiony 12-letni uczeń. Na lekcji religii dość szybko okazuje się, że nie umie on jeszcze podstawowych modlitw, takich jak „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”. – W czasie rozmowy z mamą okazało się, że nie widzi ona w tym problemu – mówiła dr Królczyk, dodając, że innym razem, kiedy zachęcała rodziców do tego, aby uczestniczyli razem z dziećmi w nabożeństwach różańcowych, usłyszała wprost od jednej z mam: „Jak pani chce się modlić, to niech się pani modli sama”.
Lekceważeni rodzice
Nie brakuje też przykładów na to, w jaki sposób państwo traktuje rodziców, mimo że dokumenty dotyczące edukacji wskazują na konieczną współpracę z nimi w tej kwestii. – Ostatnie lata ukazują bardzo wyraziście nie tylko niedowartościowanie w dialogu edukacyjnym strony rodzicielskiej, ale wyraźne jej lekceważenie – przekonywał ks. prof. Kazimierz Misiaszek z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Najdobitniej pokazuje to ośmieszanie i odrzucanie rodzicielskiej inicjatywy rewizji ustawy na temat obowiązkowej edukacji szkolnej sześciolatków. O zmaganiach Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców, inicjatorów protestu i wprowadzenia zmian w tym zakresie, z głuchym na słuszne postulaty rodziców aparatem państwowym pisaliśmy zresztą już wielokrotnie. Nawet blisko milion zebranych podpisów rodziców z całej Polski nie przekonał rządu i Sejmu, że może warto ponownie rozpatrzyć i skorygować narzuconą z góry wizję wychowania. W ten sposób osoby odpowiedzialne za polski system oświaty powiedziały rodzicom wyraźnie: „Do wychowania proszę nam się nie wtrącać!”. – Ignorowane są inicjatywy ustawodawcze również innych organizacji reprezentujących rodziców, jak na przykład Fundacji Rodzice Szkole, jednej z bardziej reprezentatywnych w tym zakresie w Polsce, która pragnęła mieć wpływ na powstawanie obecnej podstawy programowej. Tym samym naruszone zostało konstytucyjne prawo rodziców do decydowania o wychowaniu swoich dzieci. Ministerstwo Edukacji Narodowej staje się więc w tym przypadku instancją decydującą, przepoczwarzając się zarazem w instytucję o wyraźnym charakterze totalitarnym – przestrzegał ks. prof. Misiaszek.
Wartości tak, ale jakie?
Niezwykle istotny element procesu wychowania stanowią również wartości, które są do niego wprowadzane, jako fundament, na którym kształtuje się osobowość młodego człowieka. – Wartości, czyli normy i zasady postępowania pokazujące, co naprawdę w życiu jest istotne, do czego warto dążyć, wcale nie są czymś oczywistym ani łatwym do przyjęcia dla wychowanków. Dlatego konieczne jest ich nauczanie, ale również ukazywanie poprzez przykład życia wychowawców tak, aby wychowankowie mogli doświadczyć ich w sferze własnych przeżyć, zaakceptować i docenić – tłumaczył ks. dr Andrzej Pryba, moralista z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, dodając, że wychowanie ma na celu doprowadzenie człowieka do takiego momentu, w którym będzie dojrzały i gotowy samemu podjąć pracę nad sobą. – Tymczasem w szkołach uczy się budowy stawonogów, a rzadko uczy się, jak być przyzwoitym człowiekiem, dokonywać właściwych wyborów i budować dobre relacje z ludźmi – ubolewał.
Opinię tę potwierdził ks. prof. Misiaszek, zauważając, że w polskiej szkole, jeśli w ogóle mówi się o budowaniu systemu wartości, to nie wskazuje się ich fundamentów czy kryteriów wyboru. – W takiej sytuacji wychowanie ku wartościom wydaje się z góry założonym oszustwem, manipulacją obliczoną na uspokojenie rodziców – stwierdził prelegent, wskazując m.in. na wyraźne niedowartościowanie celów związanych z wychowaniem moralnym, bez którego nie można mówić o integralnym wychowaniu ku wartościom. – W celach zapisanych w podstawie programowej brak jest systematyczności, ciągłości, pełnej harmonii oraz wyciągania wniosków z rozwoju z postępującym procesem dorastania i dojrzewania ucznia. Tymczasem MEN dość beztrosko lub pod wpływem odpowiednich instancji unijnych preferuje zdobywanie przez ucznia umiejętności i sprawności – zaznaczył.
Totalna demolka
Ogromne, choć przez niektórych niedoceniane, zagrożenie w procesie wychowania niesie ze sobą również ideologia gender, którą próbuje się narzucać społeczeństwu odgórnie, poprzez wprowadzanie prawa i odpowiednie kształtowanie opinii społecznej. Na zagadnienie to zwrócił uwagę ks. prof. Paweł Bortkiewicz, moralista z Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu, przytaczając wskazania genderystów dotyczące tego, jaki model edukacji powinien obowiązywać w polskiej szkole. Cechuje go m.in. odejście od patriotyzmu, wychowania religijnego i kulturowego. – Wszystkie te elementy zostały już właściwie naruszone w dzisiejszym świecie. Wykpiony został patriotyzm i wychowanie narodowościowe, tradycyjna moralność, wiara i religia, a także zbudowana na wartościach chrześcijańskich kultura europejska. Co jeszcze zostało do „zdemontowania”? Biologiczna podstawa tożsamości człowieka, jaką jest płeć – zauważył ks. prof. Bortkiewicz. Jednocześnie podkreślił, że zwolennicy gender, bezpodstawnie określanej mianem nauki, od lat postulują m.in. wprowadzenie do szkół obowiązkowej edukacji seksualnej. A na czym ona polega, pokazują standardy opracowane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Według nich dzieci powinny być poddane edukacji seksualnej przed 4. rokiem życia, a między 9–12. powinny nauczyć się „skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w przyszłości” (czyli ok. 15. roku życia). Później, jak podaje WHO, można dziecku dodatkowo wpoić „krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.”. – To nie jest jedynie demontaż, ale destrukcja, totalna demolka tożsamości seksualnej człowieka – stwierdził ks. prof. Bortkiewicz. To również realne zagrożenie, które może nam i naszym dzieciom zafundować państwo polskie z pełnym oddaniem i gorliwie wprowadzające wszelkie dyrektywy unijne. A kiedy taki model wychowania stanie się w polskiej szkole faktem, możemy zapomnieć o wychowaniu ku wartościom.