"Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego" (Mt 6, 13).
Kiedy w liturgii Eucharystii recytujemy modlitwę „Ojcze nasz”, w jej zakończeniu wypowiadamy powyższe słowa, które zresztą od zawsze znamy na pamięć. Jeśli natomiast weźmiemy do ręki nowsze tłumaczenia Biblii (Biblia Tysiąclecia czy Poznańska), spotkamy w nich wersję: „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie; nie dozwól nam ulec pokusie”, co z pewnością nie jest zdaniem tak twardym, jak pierwsze, bardziej rozpowszechnione. To ono jednak jest literalną kalką oryginalnego tekstu greckiego, który brzmi dosłownie tak: „nie wódź nas, nie wprowadzaj nas w pokusę”. Być może pierwotnie, w języku aramejskim, którym posługiwał się Jezus, wydźwięk tej frazy był jedynie „dopuszczający”: „nie dozwól ulec nam pokusie”, skąd mielibyśmy nowy zwrot: „nie dozwól, abyśmy ulegli pokusie”, który jest przecież zasadny na poziomie znaczeniowym.
Niemniej chcielibyśmy znaleźć usprawiedliwienie także dla wersji tradycyjnej, jakże gorzkiej w owym „wodzeniu” nas przez Boga na pokuszenie. Przede wszystkim musimy odróżnić „kuszenie-próbę”, przeżyte przez Abrahama, Izrael na pustyni, Hioba, rozumiane jako kształcenie do wierności, czystej miłości, autentycznej wiary, od „pokusy-sideł”, która przeciwnie, zwodzi człowieka, prowadzi do sprzeniewierzenia się Bogu i Jego prawu, do której prowokuje nas grzeszny świat albo szatan, jak pokazuje przypadek Adama i Ewy.
Jednak w Biblii, często ku naszemu zdumieniu, podmiotem tej „pokusy-sideł” może być Bóg. Potwierdza to przykład z Drugiej Księgi Samuela, gdzie akt pychy króla Dawida wynika z inspiracji Boga: „Pan zapłonął gniewem przeciw Izraelitom. Pobudził przeciw nim Dawida” (24, 1), natomiast późniejsza i paralelna Księga Kronik ma już bardziej naturalne: „Powstał szatan przeciwko Izraelowi i pobudził Dawida, żeby policzył Izraela” (1 Krn 21, 1). Jak wyjaśnić to „pobudzanie” przez Boga do złego, które sugeruje także nasza fraza z „Ojcze nasz”? Odpowiedzi należy szukać w starożytnej mentalności semickiej. Chcąc uniknąć dualizmu, czyli istnienia dwóch bóstw, dobrego i szatana, dążyła ona do podporządkowania całego horyzontu dobra i zła kontroli jedynego Boga.
W Księdze Izajasza Bóg nie waha się powiedzieć: „Ja czynię światło i stwarzam ciemności, stwarzam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan, czynię to wszystko” (45, 7). W rzeczywistości jednak to właśnie Biblia uczy nas, że wybór zła podlega wolnej woli człowieka stymulowanej przez kusiciela. Niemniej dla zachowania absolutnego prymatu Boga, stosowano to i inne sformułowania, które dla nas są kłopotliwe, a nie są sprzeczne z innym nauczaniem na temat wolnej woli człowieka najlepiej przedstawionym przez biblijnego mędrca zwanego Syrachem: „On to na początku stworzył człowieka i zostawił go własnej mocy rozstrzygania. Jeśli zechcesz, zachowasz przykazania, a dochowanie wierności zależy od Jego upodobania. Przed ludźmi życie i śmierć, co ci się spodoba, to będzie ci dane” (15, 14–15.17).
Konkludując – gdy modlimy się do Ojca, by nie „wodził nas na pokuszenie”, uznajemy Jego najwyższe panowanie, ale prosimy Go także, byśmy nie weszli w kuszący krąg grzechu, by nie zostawiał nas w kleszczach „pokusy-sideł”, by „zbawił nas od złego”, jak wyjaśnia kolejna inwokacja. Ta prośba z Modlitwy Pańskiej z całą pewnością dotyka najważniejszych tematów teologicznych, takich jak wolność i łaska, wierność i grzech, dobro i zło.