Logo Przewdonik Katolicki

Nie wódź nas na pokuszenie

kard. Gianfranco Ravasi
Fot.

Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego (Mt 6, 13).

"Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego" (Mt 6, 13).

Kiedy w liturgii Eucharystii recytujemy modlitwę „Ojcze nasz”, w jej zakończeniu wypowiadamy powyższe słowa, które zresztą od zawsze znamy na pamięć. Jeśli natomiast weźmiemy do ręki nowsze tłumaczenia Biblii (Biblia Tysiąclecia czy Poznańska), spotkamy w nich wersję: „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie; nie dozwól nam ulec pokusie”, co z pewnością nie jest zdaniem tak twardym, jak pierwsze, bardziej rozpowszechnione. To ono jednak jest literalną kalką oryginalnego tekstu greckiego, który brzmi dosłownie tak: „nie wódź nas, nie wprowadzaj nas w pokusę”. Być może pierwotnie, w języku aramejskim, którym posługiwał się Jezus, wydźwięk tej frazy był jedynie „dopuszczający”: „nie dozwól ulec nam pokusie”, skąd mielibyśmy nowy zwrot: „nie dozwól, abyśmy ulegli pokusie”, który jest przecież zasadny na poziomie znaczeniowym.

Niemniej chcielibyśmy znaleźć usprawiedliwienie także dla wersji tradycyjnej, jakże gorzkiej w owym „wodzeniu” nas przez Boga na pokuszenie. Przede wszystkim musimy odróżnić „kuszenie-próbę”, przeżyte przez Abrahama, Izrael na pustyni, Hioba, rozumiane jako kształcenie do wierności, czystej miłości, autentycznej wiary, od „pokusy-sideł”, która przeciwnie, zwodzi człowieka, prowadzi do sprzeniewierzenia się Bogu i Jego prawu, do której prowokuje nas grzeszny świat albo szatan, jak pokazuje przypadek Adama i  Ewy.

Jednak w Biblii, często ku naszemu zdumieniu, podmiotem tej „pokusy-sideł” może być Bóg. Potwierdza to przykład z Drugiej Księgi Samuela, gdzie akt pychy króla Dawida wynika z inspiracji Boga: „Pan zapłonął gniewem przeciw Izraelitom. Pobudził przeciw nim Dawida” (24, 1), natomiast późniejsza i paralelna Księga Kronik ma już bardziej naturalne: „Powstał szatan przeciwko Izraelowi i pobudził Dawida, żeby policzył Izraela” (1 Krn 21, 1). Jak wyjaśnić to „pobudzanie” przez Boga do złego, które sugeruje także nasza fraza z „Ojcze nasz”? Odpowiedzi należy szukać w starożytnej mentalności semickiej. Chcąc uniknąć dualizmu, czyli istnienia dwóch bóstw, dobrego i szatana, dążyła ona do podporządkowania całego horyzontu dobra i zła kontroli jedynego Boga.

W Księdze Izajasza Bóg nie waha się powiedzieć: „Ja czynię światło i stwarzam ciemności, stwarzam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan, czynię to wszystko” (45, 7). W rzeczywistości jednak to właśnie Biblia uczy nas, że wybór zła podlega wolnej woli człowieka stymulowanej przez kusiciela. Niemniej dla zachowania absolutnego prymatu Boga, stosowano to i inne sformułowania, które dla nas są kłopotliwe, a nie są sprzeczne z innym nauczaniem na temat wolnej woli człowieka najlepiej przedstawionym przez biblijnego mędrca zwanego Syrachem: „On to na początku stworzył człowieka i zostawił go własnej mocy rozstrzygania. Jeśli zechcesz, zachowasz przykazania, a dochowanie wierności zależy od Jego upodobania. Przed ludźmi życie i śmierć, co ci się spodoba, to będzie ci dane” (15, 14–15.17).

Konkludując – gdy modlimy się do Ojca, by nie „wodził nas na pokuszenie”, uznajemy Jego najwyższe panowanie, ale prosimy Go także, byśmy nie weszli w kuszący krąg grzechu, by nie zostawiał nas w kleszczach „pokusy-sideł”, by „zbawił nas od złego”, jak wyjaśnia kolejna inwokacja. Ta prośba z Modlitwy Pańskiej z całą pewnością dotyka najważniejszych tematów teologicznych, takich jak wolność i łaska, wierność i grzech, dobro i zło.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki