Powyższy cytat, to pierwsze słowa biblijnego passusu, który francuski egzegeta André Gélin nazwał „dowodem osobistym Boga”. Zanim rozważymy ten fragment, przyjrzyjmy się scenie, która stanowi jego tło. Jest świt. Mojżesz wspiął się po stromym i kamienistym zboczu góry Synaj, dzierżąc w dłoniach dwie marmurowe tablice, na których miał się znaleźć nowy Dekalog po rozbiciu poprzednich, kiedy lud wzniósł posąg złotego cielca (Wj 32, 19–20). Wierzchołek świętej góry spowija obłok.
Mojżesz przechodzi przez niego i wchodzi w ciemność, którą nagle przeszywa potężny głos. Należy do samego Boga, który przedstawia się w przytoczonych przez nas słowach. Jest to zaskakująco łagodny autoportret, którego centrum jest obietnica często składana przez Boga Mojżeszowi, kiedy ten prosił Go o możliwość ujrzenia Jego oblicza: „Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu”, niemniej jakieś objawienie nastąpi: „Ja ukażę ci swój majestat i ogłoszę przed tobą imię Jahwe (…) postawię cię w rozpadlinie skały i położę dłoń moją na tobie, aż przejdę. A gdy cofnę dłoń, ujrzysz Mnie z tyłu, lecz oblicza mojego nie ukażę tobie” (Wj 33, 18–23).
Mojżesz wie zatem, że niewidzialny Bóg stoi przed nim, bo wymawia swoje imię, które po hebrajsku jest imieniem świętym i niewypowiadanym: Jhwh. Zaraz potem dodaje cztery atrybuty, które uzupełniają Jego „dowód osobisty”. Pierwszy to hebrajski rahûm, którego tłumaczenie na „miłosierny” jest tylko bladym odbiciem oryginalnego terminu odwołującego się do „łona” matki, do uczucia „rodzicielskiego”, totalnego i absolutnego, jak u ojca czy matki. Drugim epitetem jest hanûn i tu także przekład „łagodny” jest słaby i bezkrwisty, ponieważ oryginał odsyła do „łaski”, daru, bezinteresowności miłosnej więzi.
Trzecią cechą Boga jest Jego cierpliwe oczekiwanie na nawrócenie się ludzi, zanim On będzie musiał wkroczyć w swoim „gniewie”, który po hebrajsku oddany jest ciekawie (i antropomorficznie) w obrazie ,,parskających nozdrzy” (‘appîm). Ostatni rys wyrażony jest za pomocą pary słów typowych dla określenia przymierza Boga z Izraelem. Po hebrajsku brzmią one hesed i ’emet, „łaska” i „wierność” i mają ukazywać bogatą treść relacji, uczuć i emocji występujących między dwiema osobami związanymi więzami miłości i paktem wierności.
W tym miejscu nasz fragment przechodzi w hymn o miłości, hesed, Boga. Jest on skonstruowany w oparciu o symbole liczbowe 1000 oraz 3 i 4 (których suma wynosi 7). Sprawiedliwość Boga jest na pewno doskonała, bo odwołuje się do cyfry 7, która na Wschodzie jest symbolem pełni. Miłość (łaska) zaś skojarzona jest z liczbą 1000, która z kolei oznacza nieskończoność. Wsłuchajmy się zatem w słowa, które na tym zasnutym obłokiem szczycie Synaju Bóg kieruje do Mojżesza: „Bóg zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania, ale zsyłający kary za niegodziwość ojców na synów i wnuków aż do trzeciego i czwartego pokolenia” (Wj 34, 7).