Jeśli po maturze nie sięgnęliśmy po Lalkę czy Faraona, to najwyższy czas to nadrobić. Warto na nowo przeczytać te wybitne dzieła, by wyjść poza szkolne interpretacje i ujrzeć rzeczy dla nastolatka zakryte. Rok Prusa, ogłoszony w stulecie śmierci pisarza, na pewno nam w tym pomoże.
To wina szkoły, która przedstawia pozytywizm tak nieatrakcyjnie. Nie ma nic nudniejszego niż te wszystkie pozytywistyczne nowele obowiązkowo przerabiane w szkołach, na które poloniści niestety najczęściej nie mieli pomysłu. Utylitaryzm, praktycyzm, scjentyzm – nudne to i przewidywalne. Bohaterowie pozytywistycznych opowieści byli albo zbyt poukładani, albo tak sponiewierani i nieszczęśliwi, że wszystkiego się odechciewało. Prusowi, obok pozytywistycznej „gęby”, zaszkodził jeszcze wygląd. Portrety zamieszczane w podręcznikach pokazują starszego statecznego pana w ciemnych okularach. Taki niegroźny nudziarz. Jeśli wciąż na hasło Bolesław Prus tak reagujemy, to nadchodzi właściwy moment, aby przejrzeć na oczy. W rzeczywistości życie ludzkie nie jest aż tak poukładane. Prus o tym doskonale wiedział. Jeśli zamydliły nam oczy szkolne odczytania obowiązkowej lektury, to koniecznie należy przeczytać Lalkę raz jeszcze – uderzy nas wówczas olbrzymie bogactwo psychologiczne postaci, realizm miejsca, niejednoznaczność społecznej wizji świata i nowoczesne rozwiązania formalne. Prus pozytywistą? Tak, ale jego pozytywizm miał niejedno oblicze.
Powstańczy epizod
„Prus nie ma biografii, należy do najszczelniej zakonspirowanych pisarzy, bo nawet jego oczy na portretach kryją się za ciemnymi szkłami” – pisał Boy-Żeleński w 25. rocznicę śmierci pisarza. Czyżby nie wiedział, dlaczego Prus nosił te ciemne szkła? Z drugiej strony rzeczywiście, o czym tu mówić? Nie miał żadnych romansów ani kilku żon, nie biedował, nie otrzymał Nagrody Nobla, nie brylował w Paryżu i nie podróżował po morzach i oceanach. A takimi życiorysami mogli poszczycić się kolejno Przybyszewski, Norwid, Sienkiewicz, Mickiewicz, Conrad. Swoje przeszedł i nie ma się co dziwić, że wolał spokojne życie u boku kobiety, którą możnaby uznać za zupełnie przeciętną.
Bolesław Prus urodził się jako Aleksander Głowacki w Hrubieszowie w 1847 r. Dość szybko został sierotą, bez matki i ojca wychowywał się już od 9. roku życia. Opiekowały się nim ciotki i starszy brat Leon. Miał 16 lat, kiedy rzucił szkołę i wstąpił do oddziału powstańczego. 1 stycznia pod Białką młody Aleksander został ranny w kark, a proch strzelniczy osmalił mu oczy. Jakiś czas spędził w szpitalu jenieckim, a potem kilka miesięcy w więzieniu. Za udział w powstaniu styczniowym został pozbawiony tytułu szlacheckiego i właściwie to wszystko, a to tylko dzięki temu, że był taki młody. „Ja, dawny ja, pochowany jestem razem z nadziejami moimi pod Białką, skąd drugi ja wyrósł: dwumiesięczne szaleństwo, zwątpienie w tego rodzaju zabawy i kalectwo” – pisał w liście. Od tego czasu cierpiał na agorafobię i wrażliwość na światło. Kiedy młody Aleksander wrócił do domu, spotkał brata, którego popowstańcze rany miały charakter psychiczny – Leon, który widział na Litwie efekty działania strasznego Michała Murawiowa zwanego „Wieszatelem”, oszalał. Podobno na widok Aleksandra reagował obłąkańczym krzykiem. Osobiste doświadczenie i niepowodzenie powstania spowodowało, że późniejszy Prus podchodził do narodowowyzwoleńczych zrywów i wszelkich rewolucyjnych rozwiązań z dużą niechęcią.
Praca u podstaw
Rozczarowany romantycznymi poruszeniami serca postananowił zaufać nauce. Marzyła mu się kariera naukowca. Jednak Szkołę Główną porzucił z powodu złego wyniku egzaminu, a z Instytutu Rolniczo-Leśnego w Puławach został wyrzucony z powodu jakiegoś incydentu z rosyjskimi władzami. W swoim „Notatniku” zapisywał kolejne stopnie samokształcenia, wierzył w postęp i pracę nad własnym charakterem. Ostatecznie jednak żadnej wyższej szkoły nie udało mu się ukończyć, być może także z powodu braku środków materialnych. Mieszkając w Warszawie, zdany na własne siły, pracował jako guwerner, korepetytor, fotograf, a nawet ślusarz. Wreszcie, pod pseudonimem „Jan w Oleju”, zaczął pisać felietony do gazet, a w 1872 r. po raz pierwszy użył nazwiska Bolesław Prus. Imię nawiązywać miało do bólów głowy, które nękały pisarza po ranie powstańczej, nazwisko to nazwa herbu rodzinnego. Pisywał felietony do kilku gazet aż do 1911 r., szczególnie był związany z „Kurierem Warszawskim”, „Kurierem Codziennym” i „Tygodnikiem Ilustrowanym”. Dzięki pracy dziennikarskiej zyskał uznanie i niezależność finansową. Tam drukował także swoje powieści w odcinkach. W 1875 r. ożenił się ze znaną od dziecka kuzynką Oktawią Trembińską. Małżeństwo ich było spokojne, ale nie mogli mieć dzieci. Zaadoptowany syn w wieku 18 lat popełnił samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości.
Rozprawa z pozytywizmem
Prus jako felietonista i jako powieściopisarz miał bardzo nowoczesne i bardzo „dzisiejsze” poglądy. O ile jednak w felietonach zazwyczaj nie wyraża wątpliwości, to w powieściach ukazuje człowieka niejednoznacznego i skomplikowanego. Jako felietonista reprezentował idealistyczne poglądy wzorcowego pozytywisty: propagował idee postępu, kasy pożyczkowe, bezpłatne czytelnie, wzorowe szpitale, krytykował manifestacje patriotyczne i obchody rocznicowe, w Lalce pokazał swą bardziej skomplikowaną naturę i wielki talent. Sam autor napisał, że „kto przeżył Lalkę – przeżył wiele”. Bo oprócz tego, że to najlepsza polska powieść XIX w., mocno osadzona w realiach, to przecież powieść o rzeczach uniwersalnych: o miłości, rozczarowaniu, bogactwie i nędzy, o wielkich interesach, polityce, bankructwach, zwykłych ludziach . Co charaktyrystyczne, większośc z nich to osoby samotne, dziś nazywa się takich singlami. Mimo humoru i ironii jest to jednak powieść, która patrzy na świat ze smutkiem. Warto zwrócić uwagę na psychologię postaci i niezwykle nowatorską budowę powieści, której nie rozumieli zupełnie współcześni Prusowi krytycy. To, co oni uważali za niedociągnięcia warsztatowe, my dziś uznajemy za zalety. Dotychczasowy pozytywizm Prusa poddany został w Lalce weryfikacji: ostatecznie nie zdał egzaminu. Ponadto Lalka to pierwsza polska powieść o mieście. Podczas tegorocznej Nocy Muzeów w Warszawie zorganizowano wycieczkę po mieście śladami bohaterów powieści. W żadnej innej książce tego okresu, ani żadnej wcześniejszej, nie przedstawiono miasta tak dokładnie i tak barwnie. To portret nie tylko konkretnych miejsc, ale całej mozaiki kultur i narodów.
Rok Bolesława Prusa
Rok Bolesława Prusa rozpoczął się konferencją naukową Bolesław Prus – artysta, myśliciel, świadek, krytyk i współtwórca swej epok, zorganizowaną przez Instytut Badań Literackich. Jeszcze w maju spotkali się powieściopisarze, którzy rozmawiali o tym, jakie znaczenie ma dla nich Lalka. Przed nami październikowa sesja Prus, mieszkaniec i kronikarz Warszawy, którą przygotowuje Biblioteka m.st. Warszawy, w grudniu IBL zaplanował międzynarodową konferencję Realiści, realizm, realność. W stulecie śmierci Prusa. Natomiast w czerwcu, w Nałęczowie, odbędzie się sesja Życie i twórczość Bolesława Prusa z perspektywy 100 lat, podczas krórej badacze zajmą się różnymi aspektami jego życia, także tymi często pomijanymi, jak na przykład stosunkiem Prusa do Boga, wiary i nawrócenia. Najważniejszym wydarzeniem jest zainicjowanie prac nad wydaniem wszystkich dzieł pisarza. Praca zaplanowana jest na kilka lat, wydanie będzie liczyło 44 tomy, z czego około 20 zajmą Kroniki, czyli felietony Bolesława Prusa – dziennikarza. Ale… po Lalkę i Faraona możemy siegnąć już dziś. Zachęcam.
Szczegóły obchodów Roku Prusa na stronie www.rokprusa.pl