Z ks. Piotrem Wencelem – diecezjalnym duszpasterzem rodzin, rozmawia Marcin Jarzembowski
Współczesna rodzina kojarzy się dzisiaj z zabieganiem, ciągłą pracą. Wszystko po to, aby związać koniec z końcem. Nie wpadliśmy w pewien „wir”, który nas gubi?
- Podstawą życia małżeńskiego jest budowanie więzi – relacji miłości, wierności, zaufania opartej o Boga, wypływającej z Jego miłości. Tempo dzisiejszego życia i różnych błyskawicznych wymagań powoduje, że małżonkowie – i w rezultacie cała rodzina – mijają się ze sobą jak w tramwaju, często niestety coraz mniej siebie rozumiejąc. Nierzadko lepiej zna się znajomych z pracy niż współmałżonka – bo więcej czasu się przebywa i rozmawia właśnie ze współpracownikami. Jeżeli mąż i żona nie rozmawiają ze sobą, nie dzielą się swoimi przeżyciami, to trudno im otwierać się z empatią na przeżycia tej „drugiej połowy”. Często od samego początku związek małżeński tworzony jest nieprawidłowo. Najpierw bardzo szybko pojawia się współżycie seksualne, później decyzja o wspólnym zamieszkaniu, a po jakimś czasie „bierze się” ślub. Niestety – takie związki często kończą się szybkim rozwodem. Kolejność powinna być zdecydowanie inna – najpierw wzajemne poznanie swojego wnętrza, cenionych wartości, zdolności do wierności, którą m.in. w dużym stopniu potwierdza czystość przedmałżeńska, później ślub i oddanie się wzajemne w intymnym znaku miłości małżeńskiej. Taka kolejność jest dużą szansą na trwałość związku małżeńskiego i wzajemne szukanie porozumienia – mimo codziennego zabiegania.
Straciliśmy zaufanie do drugiego człowieka? Do Boga?
- Dzisiejszy człowiek jest nastawiony na przeżywanie szczęścia rozumianego jako branie. Dlatego przegrywa. Gdy człowiek jest nastawiony na wypełnianie woli Boga, a osoba niewierząca – na jakąś pozytywną ideę, jakieś dobro (które i tak pochodzi od Boga, będącego Pełnią Dobra), to ma okazję przeżyć autentyczne szczęście. Jednak dążenie do szczęścia poprzez zaufanie Bogu, to znaczy takie rozumienie otaczającej rzeczywistości, że każda sytuacja, nawet kiedy wynikła z jakiegoś zła, może posłużyć jako mobilizacja do dobrego działania, jest zadaniem bardzo długofalowym – programem na całe życie. Właściwie jest to program dążenia do świętości. Brak dążenia do zaufania Panu Bogu w codzienności, a stawianie tylko na własną wiedzę, siłę i umiejętności, bardzo często prowadzi do upadku także w rodzinach i w ostateczności bardzo łatwo prowadzi do ich rozbicia.
Jest wiele wspólnot, które w Kościele troszczą się o rodzinę. To takie drogowskazy?
- W Kościele w trosce o świętość rodziny tworzą się i działają różne ruchy i wspólnoty wspomagające więź między małżonkami, a także (przez prowadzoną w nich formację) więź całej rodziny. Mimo codziennego zabiegania małżonkowie chętnie w nich uczestniczą. Wspólnoty działające w naszej diecezji to m.in.: Domowy Kościół – gałąź rodzinna Ruchu Światło-Życie, Dzieło Rodzin Szenszatckich, Equipes Notre Dame, Ruch Spotkania Małżeńskie, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich oraz Katolickie Poradnictwo Rodzinne, które bardziej jest służbą niż ruchem formacyjnym. W diecezji jest również organizowana duchowa adopcja, rozwija się kult św. Joanny Beretty Molla, której relikwie znajdują się w czterech wspólnotach – Świętej Rodziny w Bydgoszczy, św. Stanisława w Solcu Kujawskim, św. Apostołów Piotra i Pawła w Złotowie i św. Mikołaja w Dźwiersznie Wielkim.
Przed nami czas wypoczynku – także wspólnego bycia w rodzinie. Jaką „ofertę” przygotowało diecezjalne duszpasterstwo rodzin?
- W sprawie rekolekcji letnich najlepiej kontaktować się z osobami odpowiedzialnymi za poszczególne wspólnoty prorodzinne, których adresy można znaleźć na stronie internetowej diecezji bydgoskiej (www.diecezja.bydgoszcz.pl) oraz w informatorze „Katolickie Wspólnoty w Bydgoszczy” wydanym w 2011 roku.