Muzyka, taniec, miłość między chłopakiem i dziewczyną – to wszystko jest w Emanuelu. Ale najważniejsze, że jest w nim Jezus.
Mówić młodym ludziom o Bogu wcale nie jest łatwo. Dlatego katecheci z Zespołu Szkół z Oddziałami Sportowymi nr 1 na poznańskim osiedlu Pod Lipami zaproponowali uczniom klas gimnazjalnych rekolekcje wielkopostne w niecodziennej formule. Składały się na nie bowiem, oprócz Mszy św., wizyta w klasztorze Karmelitów Bosych i spektakl Teatru Droga. Postanowiłam przyjrzeć się, jak młodzi ludzie reagują na ewangelizację przez sztukę.
Teatr z marką
Spektakl muzyczny Emanuel to najnowsza propozycja działającego od ponad 10 lat ewangelizacyjnego Teatru Droga im. Jana Pawła II. Swoją premierę miał on 4 marca tego roku, a przygotowany został z myślą o tym, aby można go było wystawiać podczas rekolekcji. − Teatr Droga ma już swoją „markę”, a nam zależało, żeby przez aktorów przekazać młodzieży konkretne wartości. Dlatego zaprosiliśmy ich do naszej szkoły – przyznaje Wiktor Plust, katecheta. − Przedstawienie ukazuje, kto jest dla człowieka źródłem wyzwolenia. Ono ukierunkowuje na Chrystusa, który jest mocą − dodaje. Dopełnieniem spektaklu było świadectwo złożone przez Macieja Jarmarka grającego tytułową rolę. − Podziwiam aktorów za odwagę, że wyszli i mówili o Jezusie. To jest w dzisiejszych czasach bardzo trudne – zauważa po spektaklu Alicja z I klasy. − Przedstawienie sprawiło, że zobaczyłam Kościół w innym świetle, że to nie tylko siedzące w ławkach starsze panie – przyznaje Kinga z III klasy, a jej koleżanka Monika dopowiada, iż jej uświadomiło, „że nie można oceniać człowieka po wyglądzie i zachowaniu, ale trzeba patrzeć na jego wnętrze”. − Ciekawie było pokazane życie człowieka z nałogami i zwycięska próba wyjścia z nich – stwierdza Kamil z II klasy. − To Jezus pomógł temu pogubionemu chłopakowi zmienić się na lepsze! − podsumowuje pierwszoklasistka Agata.
Prawdziwi w tym, co robią
Nietrudno było zauważyć podczas spektaklu spontaniczne reakcje młodzieży. Śmiech mieszał się z zadumą, a szum ze skupieniem. − Czasami sposób, w jaki młodzi ludzie odbierają spektakl, jest reakcją obronną – mówi Paweł Nyga grający rolę Pasterza, a jednocześnie koordynator teatru. – Śmieją się, ale tak naprawdę to przykrycie zauważonego podobieństwa danej sceny do własnego życia − zauważa. − Zawsze mam nadzieję, że im bardziej ktoś podczas spektaklu ironizuje czy neguje, tym bardziej przekaz go dotknie – przyznaje Elżbieta Ziemniczak wcielająca się w Miriam. − Do przedstawień staramy się przygotować jak najlepiej, ale towarzyszy nam wiara, że Bóg wkłada w nasze serca i usta autorytet swojego Słowa. Jeśli dał nam misje świeckich ewangelizatorów, to wierzymy, że dał nam również do tego narzędzia – stwierdza Paweł Nyga. − Zawsze przed spektaklem modlimy się, żeby nasze słabości stały się naszą mocą, żebyśmy byli prawdziwi w tym, co robimy – dopowiada Monika Brommer grająca Magdalenę.