Najbardziej porusza mnie moment, gdy bladym świtem, o godz. 6 rano, otwiera się brama parafii. Czasem mija jedynie kilkanaście sekund, czasem kilka minut, a już jakiś przechodzień, wyłaniający się nie wiadomo skąd, spieszący gdzieś w swoich sprawach, skręci z chodnika, podjedzie do grobu, zaduma się, przyklęknie…