I Chrystus objawił nam w swojej wielkiej miłości, że sam, nim jako mężczyzna umierał w sile wieku za nas na krzyżu, żył we wnętrzu swojej Matki Maryi jako malutki jeszcze płód. Usłyszała Ona słowa: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie Synem Najwyższego” (Łk 1, 31n). Otrzymała też od Boga znak, że Jej krewna Elżbieta poczęła, mimo starości, syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną (por. Łk 1, 36). Z pośpiechem podążyła do domu Elżbiety. Ujrzała tam zapowiedziany od Boga znak. Gdy weszła i pozdrowiła swoją krewną, ta wydała okrzyk szczęścia i radości. Stało się bowiem coś w jej życiu niesamowitego: „poruszyło się dzieciątko w jej łonie”. Duch Święty przy tym ogarnął Elżbietę. Zaczęła błogosławić Maryję i owoc Jej łona, czyli Jezusa. Poznała bowiem, że Ten, który jest w łonie Maryi, jest Panem, to znaczy Bogiem. Rzeczywiście Jezus, choć pozostawał jeszcze w stanie prenatalnym, był potężnym Bogiem i Zbawicielem. Jego łaska dotknęła już Jana Chrzciciela, gdy ten był jeszcze w łonie swej matki Elżbiety. Poruszyło się z radości dzieciątko żyjące w jej łonie i już było zdolne do kontaktu z Bogiem.
Kto pozostanie głuchym wobec tak wielkiego objawienia, że człowiek jest człowiekiem, będąc jeszcze w łonie matki i że już wtedy znajduje się pod szczególną opieką mocy i miłości Boga? Głos to dla wszystkich. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za dar życia, gdy ono jeszcze jest w stanie przed narodzeniem. Głos to szczególnie do rodziców, by czuli wielką odpowiedzialność za dar życia, które jest im dane. Głos to dla Polski, by się przebudziła i wyszła ze stanu tak niskiej dzietności. Znak to dla rządców, lekarzy, różnych instytucji, by szanowali życie. Nie można z czystym sercem zasiadać do stołu wigilijnego i zbliżać się do Boga-Dziecka w bogactwie liturgii i obyczaju polskiego, chowając w sercu antykoncepcję, aborcję i ulegając fatalnej cywilizacji śmierci.
Idzie do nas Bóg w postaci Dziecka. Wyjdźmy Mu naprzeciw. Uwrażliwiajmy się na kulturę życia i miłości dziecka, każdego dziecka, tym bardziej, gdy ono tak malutkie, że jeszcze niewidoczne. Ono żyje i Bóg je kocha.