Nietypowość form i zakresu duszpasterskiego posługiwania ks. Jerzego Popiełuszki, połączone z niezwykłym rezonansem społecznym, z jednej strony wyzwalała entuzjazm odkrywania możliwości duchowego wyzwolenia na drogach Ewangelii, z drugiej jednak zderzała się także z obawami o nadmierne jego zaangażowanie o charakterze politycznym.
Przyjęcie tej drugiej wersji, automatycznie rzucałoby cień wątpliwości na autentyczność męczeństwa za wiarę, sugerując jako motyw śmierci odwet na tle czysto politycznym. Okazuje się, że w trakcie prac procesowych starano się rozpowszechniać takie głosy nawet w Rzymie, w opiniotwórczych środowiskach katolickich, nie zaniedbując dotarcia z nimi – jak mówiono „z zatroskania o prawdę” – i do pracowników Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Czy rzeczywiście w działalności Sługi Bożego mogło przeważać zaangażowanie o charakterze „politycznym” nad posługą duszpasterską? Uważne odczytanie dzieła ks. Jerzego w szerokim kontekście ówczesnych, bardzo złożonych realiów, prowadzi do jednoznacznego stwierdzenia, że mamy tu do czynienia z autentyczną posługą kapłańską, podejmującą na heroiczny sposób wyzwania swoich czasów. To dzieło ewangelizacji zostało przerwane brutalnie zadaniem śmierci w następstwie „nienawiści do wiary” tak bezpośrednich jej sprawców, jak i ateistycznego systemu, z ramienia którego prowadzili swoje zbrodnicze działanie.
Znamię religijne
W latach 1980-1981 Kościół katolicki w Polsce – hierarchia, większość duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego oraz aktywna część katolików świeckich – wsparła powstawanie centralnych i lokalnych struktur Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, powstałego w wyniku strajków sierpniowych w 1980 r. Poparcie to miało swoje podłoże w naturalnym i niezaspokojonym dążeniu narodu do życia w prawdzie, wolności i uczciwości. Kościół hierarchiczny za swoją powinność przyjął pielęgnowanie tych wartości, jako wyraz chrześcijańskiej odpowiedzialności za życie społeczne kraju.
Ruch „Solidarności” otrzymał ze strony Jana Pawła II jednoznaczną ocenę, jako ruch ku chrześcijańskiej odnowie życia społecznego, co zostało wyrażone m.in. w przemówieniu Papieża do świata pracy 20 czerwca 1983 r. w Katowicach, w czasie drugiej podróży apostolskiej do Polski: „Cały świat śledził – i nadal śledzi – z przejęciem wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce od sierpnia 1980 roku. Co w szczególności dawało do myślenia szerokiej opinii publicznej – to fakt, że w wydarzeniach tych chodziło przede wszystkim o sam moralny ład związany z pracą ludzką, a nie tylko o podwyższenie zapłaty za nią. Uderzała również i ta okoliczność, że wydarzenia te były wolne od gwałtu, że nikt nie poniósł przez nie śmierci ani ran. Wreszcie i to, że wydarzenia polskiego świata pracy z lat osiemdziesiątych nosiły na sobie wyraźne znamię religijne” (podkreślenia wprowadzone przez Jana Pawła II).
Po delegalizacji Związku w wyniku wprowadzenia stanu wojennego, Kościół katolicki w Polsce pozostawał zawsze moralnym wsparciem dla jego członków i oparciem dla realizowania jego moralnych ideałów. W takim właśnie klimacie Sługa Boży ks. Jerzy Popiełuszko, podobnie jak i bardzo liczni inni duszpasterze, podjął na zlecenie przekazaną od swojego ówczesnego biskupa kard. Wyszyńskiego, posługę duszpasterską wobec związkowców przed wprowadzeniem stanu wojennego, a w szerszym jeszcze wymiarze podczas stanu wojennego. Ludzie autentycznie zaangażowani w dzieło „Solidarności” byli bowiem w przytłaczającej mierze katolikami, i jako tacy mieli pełne prawo do asystencji kościelnej przy podejmowaniu dzieł wynikających z ich chrześcijańskiej misji w życiu codziennym.
Pokojowe drogi
W latach 1981-1989 Episkopat Polski stał na straży interesów Kościoła katolickiego i społeczeństwa dotkniętego represjami ze strony władz wprowadzających 13 grudnia 1981 r. stan wojenny. W tym okresie, w rzeczywistości stał się jedynym podmiotem społecznym, który prowadził regularne rozmowy z władzami; ich celem strategicznym było przywrócenie procesów demokratycznych w Polsce, taktycznym natomiast reagowanie na negatywne skutki działań władz.
Stojąc na stanowisku legalizmu władz PRL, biskupi nie mogli i nie chcieli oficjalnie wspierać podziemia politycznego. W tym duchu przestrzegali kapłanów przed politycznym angażowaniem się na rzecz konkretnego środowiska opozycyjnego. Trudność w utrzymaniu przez aktywnych kapłanów linii wypracowanych przez biskupów polegała na tym, że interpretacja co do granicy aktywności ściśle religijnej duszpasterzy, znajdowała się w rękach aparatu bezpieczeństwa oraz prokuratury, działających na polityczne zlecenie kierownictwa partii komunistycznej.
W takiej atmosferze heroiczna posługa duszpasterska ks. Jerzego Popiełuszki, która przynosiła niezwykłe owoce, traktowana była przez aparat władzy komunistycznej jako „polityczna”. Był to wprost stały programowy element państwowego aparatu propagandy, by utrwalić takie właśnie oblicze jego działalności, co następnie dawało pretekst do uzasadnionego występowania przeciw niemu, jako rzekomemu zagrożeniu dla ładu państwowego.
Gdy chodzi o kapłanów zaangażowanych duszpastersko w dzieło „Solidarności”, można stwierdzić, że władze komunistyczne irytowały typowo religijne formy ich obecności przy Związku. Płynęło to z następujących racji:
- W odczuciu społecznym obecność kapłanów przy „Solidarności” nadawała jej w starciu z władzą charakter walki sprawiedliwej.
- W odczuciu związkowców obecność pośród nich kapłanów katolickich umacniała ich w walce o zmianę ustroju, który wyniszczał naród, państwo i Kościół.
- W odczuciu reżimowych analityków społecznych, bliska obecność kapłanów przy ludziach „Solidarności” co najmniej osłabiała, jeśli wprost nie łamała strategii władz państwowych wobec Związku. Wielu z nich przyznawało, że to obecność kapłanów łagodziła nastroje konfrontacyjne. Z tego powodu starcie społeczne i polityczne, któremu przecież przewodził Związek, prowadzone było drogami pokojowymi, mimo niezliczonych prowokacji ze strony władzy państwowej.
Nie chciał być politykiem
Łączenie działalności ks. Jerzego jedynie z wymiarem politycznym, charakteryzowało jednak nie tylko rządową propagandę komunistyczną polską i sowiecką. To uproszczenie powtarzane nieprzerwanie przez media w PRL, ciążyło niejednokrotnie na ocenie faktów także ze strony dziennikarzy zagranicznych, co stawało się źródłem przekłamania w informacjach rozsyłanych wtedy przez nich w świat o tym, co dzieje się na warszawskim Żoliborzu.
Ocenę charakteru działalności ks. Jerzego Popiełuszki bardzo trafnie ujmuje wypowiedź ks. abp. Ignacego Tokarczuka, z którym ks. Jerzy kilkakrotnie spotykał się, by konsultować treść swoich homilii głoszonych w czasie Mszy św. za Ojczyznę. Wypowiedź pochodzi z listu ks. arcybiskupa z 1 sierpnia 1985 r. do ks. prał. Teofila Boguckiego. W rzeczywistości stanowi ona swojego rodzaju podsumowanie rozpatrywanej problematyki: „[ks. Popiełuszko] Nie chciał być ani działaczem politycznym, ani nie szukał zaspokojenia swoich ambicji. Czuł cały ciężar sytuacji na sobie, chętnie by od tego odszedł, gdyby nie jego wielka miłość Ojczyzny i miłość ludzi, którym służył, a których nie miał sumienia opuścić w trudnej sytuacji. Choć jeszcze był bardzo młody, to mimo to miał już wielkie poczucie odpowiedzialności pasterskiej i jako dobry pasterz nie mógł ich opuścić. Miał przeczucie tego, co później go spotkało.
W jego postawie i wypowiedziach widać było właściwą, zgodną z ewangeliczną, hierarchię wartości. Z Ewangelii czerpał inspirację i Ewangelia, łącznie z nauką Kościoła, kazała mu służyć ludziom. (...) W swej ocenie życia społecznego nie tyle kładł nacisk na braki i cienie, ile na stronę pozytywną. Wskazywał drogę miłości nawet w stosunku do wrogów. Choć sam jak i jego owieczki doznał niejednej krzywdy i bólu, to ani nie głosił, ani nie szukał zemsty czy nienawiści. Nie tylko nie miał intencji światoburczych, ale odwrotnie – w całym swoim postępowaniu uspokajał elementy zbyt gorące, wskazywał drogi dialogu i pokoju”.
Autor jest postulatorem procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki
.