„Kościół nie pracuje po to, by zwiększyć swoją potęgę czy bronić swojego panowania, ale po to, by prowadzić wszystkich ludzi do Chrystusa”. Jak w kontekście Światowego Dnia Misyjnego odczytywać słowa orędzia Benedykta XVI?
– Po raz kolejny Ojciec Święty przypomina nam, że Kościół jest nie tyle instytucją, co przede wszystkim wspólnotą ludzi wierzących, którzy są w drodze do wspólnego celu. Misją Kościoła jest troska o zbawienie człowieka, jego priorytetem – prowadzenie ludzi do Boga. Takie spojrzenie implikuje w sposób oczywisty jego najważniejsze zadanie, czyli dotarcie z Ewangelią do jak najszerszej rzeszy mieszkańców naszego globu. Stąd najcenniejszym skarbem Kościoła są zawsze ludzie, autentyczni i pełni wiary świadkowie, którzy mają odwagę głosić Chrystusa. To dzięki nim Kościół naprawdę żyje, a niekoniecznie wtedy, gdy jak w Europie Zachodniej ma tylko doskonale zorganizowane struktury instytucjonalne, a przy tym niestety puste świątynie.
Kościół dziś w wielu krajach świata jest wciąż prześladowany. Z czego to wynika w wydawać by się mogło coraz bardziej cywilizowanym świecie?
– Chrystus zapowiada bardzo wyraźnie swoim uczniom: „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15,20). Nauka Chrystusa od samego początku spotykała się nie tylko z aprobatą, ale też odrzuceniem, a nawet gwałtownym sprzeciwem. Doświadczył tego sam Chrystus i apostołowie, doświadczali i doświadczają także wszyscy głoszący Ewangelię, również misjonarze. Iluż z nich musi znosić upokorzenia, niezrozumienie, odrzucenie, jak wielu musiało i w naszych czasach oddać nawet życie za głoszoną wiarę. Dzieje się tak dlatego, że chrześcijaństwo jest radykalną Dobrą Nowiną, która często stoi w opozycji wobec świata, ale wobec której nie można pozostać obojętnym, ponieważ domaga się odpowiedzi – głębokiej zmiany sposobu życia. Odwieczną pokusą, której musiał przeciwstawić się już św. Paweł, przemawiając na Areopagu, było, aby Dobrą Nowinę głosić w sposób łatwy, „przyjemny”, pomijając to, co mogłoby urazić słuchacza. To swoisty „ateizm chrześcijański”, który chce przyjąć Chrystusa, ale bez krzyża. Takie próby podejmowane są i dziś z niesłabnącą intensywnością i dlatego autentyczni chrześcijanie muszą oczekiwać, że spotkają się ze sprzeciwem, odrzuceniem, a nawet prześladowaniem.
Dręczenie misjonarzy, ale i chrześcijan w ogóle ma wiele wymiarów, bo przecież to nie tylko najbardziej widoczne tortury fizyczne i w skrajnych przypadkach śmierć, ale i inne mniej widoczne, bardziej wyrafinowane metody dotykające psychiki człowieka...
– Rzeczywiście, choć przypadki męczeństwa za wiarę nie należą do rzadkości, chociażby w wielu krajach afrykańskich czy w Azji, to nie zagrożenie życia, a katusze ludzkiej duszy stanowią dziś najczęstszą formę sprzeciwu. Wymownie wskazał na to w swoich rozważaniach Drogi Krzyżowej w 2008 r. w Koloseum kard. Zen z Chin. Mówił w nich o chrześcijanach w swoim kraju, którym nie pozwala się wierzyć, którzy składają najpiękniejsze świadectwo miłości, którzy muszą kroczyć mroczną drogą prześladowań, poddani najróżniejszym szykanom systemu totalitarnego. Niestety, także w naszym kraju autentyczni katolicy, broniący swoich chrześcijańskich poglądów, mogą spotkać się trudnościami: otrzymać etykietkę człowieka staroświeckiego czy nietolerancyjnego, spotkać się z izolacją czy być zmuszanym do drobnych aktów apostazji, jak choćby głoszenia poglądów niezgodnych z własnym sumieniem. Ale i tu obowiązuje znana reguła pierwszych chrześcijan: to świadectwo, ofiara jest zaczynem chrześcijan, budzi szacunek i pomaga słabnącym w wierze.
Czy zdaniem Księdza Biskupa misjonarskiej posługi bardziej wymagają kraje, w których Chrystus jest w ogóle nieznany, czy te, w których tradycja chrześcijańska jest od wieków, z tymże mocno przyprószona i spychana na margines?
– Naturalnym jest, że nasze spojrzenie kieruje się w pierwszym rzędzie na te kraje, w którym chrześcijaństwo jest stosunkowo młode, na ludzi, którzy spragnieni są Ewangelii, a brakuje im duszpasterzy – Afrykę czy Amerykę Łacińską. Trzeba nam jednak spojrzeć z troską również na Europę, zwłaszcza Zachodnią, o której Jan Paweł II w adhortacji „Ecclesia in Europa” powiedział, że „należy obecnie do tych miejsc tradycyjnie chrześcijańskich, w których konieczna jest nie tylko nowa ewangelizacja, ale w pewnych przypadkach również pierwsza ewangelizacja”. Europa należy niestety do regionów, w których – jak mówi Benedykt XVI – „Bóg znika z horyzontu ludzi, a wraz z gaśnięciem pochodzącego od Boga światła ludzkość traci orientację”, zaś „wierze grozi, że zgaśnie jak płomień, który nie jest już podsycany”. Misjonarze w tej tzw. starej Europie stają przed może trudniejszym nawet zadaniem, aniżeli ci, którzy pracują na kontynencie afrykańskim czy w Ameryce Południowej.
Biskup Paweł Stobrawa, ur. 22 kwietnia 1947 r. w Zborowskiem koło Lublińca. Święcenia kapłańskie przyjął 20 maja 1973 r. w Opolu. Od 1980 przez 11 lat pracował w WSD w Nysie, najpierw jako dyrektor gospodarczy, a następnie wicerektor i moderator. W 2000 r. otrzymał tytuł kapelana Jego Świątobliwości (prałata). Mianowany biskupem tytularnym Eca i pomocniczym opolskim 16 kwietnia 2003 r. W KEP jest członkiem: Komisji ds. Misji oraz Rady ds. Migracji, Turystyki, Pielgrzymek.