Bez względu na to, czy to imieniny ciotki, czy też „ekstremalna” wyprawa z pociechami do dzikiego ZOO. Aparat towarzyszy nam prawie wszędzie, a karta pamięci pęka w szwach od nadmiaru zdjęć.
W błędzie jest jednak ten, kto twierdzi, że rewolucję cyfrową zapoczątkowały tzw. kompakty zaczynające się pojawiać u schyłku XX wieku. Zapalnikiem cyfrowego bumu byli tegoroczni nobliści w dziedzinie fizyki. Willard Boyle i Georg Smith rozpoczęli prace nad półprzewodnikowym obwodem obrazującym, znanym szerzej jako matryca CCD już w 1969 roku. Bez odkrycia Boyla i Smitha nie było by dziś fotografii cyfrowej, nie było by też tego artykułu.
Wyścig foto-zbrojeń
Ów wyścig nadal trwa, podobnie jak dyskusje – kompakt czy lustrzanka? Wielkie koncerny prześcigają się wzajemnie, wypuszczając na rynek nowe modele aparatów. Producenci walczą o każdego klienta, produkując bardzo odmienne w swym przeznaczeniu i konstrukcji modele aparatów. Zdefiniujmy zatem, jak się mają sprawy między kompaktem a lustrzanką. Aparaty kompaktowe to konstrukcje „dla każdego”. Grupę docelową kompaktów będą stanowić użytkownicy niewymagający, fotografujący głównie „pamiątkowo”. Dla ogółu kompaktów charakterystyczne są następujące cechy: wbudowany na stałe obiektyw, małe gabaryty, ograniczenia w stosowaniu dodatkowych zewnętrznych akcesoriów, często brak trybów manualnych, zła praca w słabym świetle oraz rozbudowane tryby tematyczne rekompensujące powyższe słabości. Jak zatem łatwo wywnioskować, kompakt to dobra opcja dla „niedzielnych” fotografów. W naszym foto-pojedynku na ring „wchodzi” lustrzanka cyfrowa. Z dumą powisa na szyjach wymagających amatorów i co zrozumiałe – zawodowych fotografów. Dwa główne atuty lustrzanki to możliwość wymiany obiektywu oraz optyczny podgląd obrazu rejestrowanego przez aparat za pośrednictwem matówki i ruchomego lustra. W kompaktach podgląd fotografowanej sceny realizowany jest przez układ elektroniczny co ogranicza znacznie kreatywność fotografa. Ale to nie koniec pieśni o lustrzance. Na korzyść lustrzanki przemawiają cechy takie, jak: pełna kontrola nad parametrami ekspozycji, dobra jakość zdjęć wykonywanych w skrajnych warunkach oświetleniowych, szybka reakcja aparatu po wciśnięciu spustu migawki oraz bogactwo akcesoriów.
M jak matryca, M jak możliwości
Miliony pikseli zawładnęły światem. Producenci bombardują potencjalnych kupców informacjami o milionach megapikseli „upakowanych” na matrycy aparatu. Najważniejszym, choć zwykle rzadziej branym pod uwagę aspektem jest rozmiar fizyczny samej matrycy. Czym ona większa, tym przy tej samej liczbie megapikseli jest precyzyjniejsza w rejestrowaniu obrazu. Rozmiar przekłada się na jej maksymalną czułość, faktyczną rozdzielczość odwzorowywania i ilość szumu.
Kończąc, pragnę przypomnieć, byśmy nie zapominali, że zdjęcie rodzi się w głowie, nie zaś w aparacie. To nie aparat stanowi o fotografie. Nawet najprostszym i tanim aparatem wykonamy zdjęcie, które zachwyca.